Szukaj na tym blogu

Pokazywanie postów oznaczonych etykietą sympatyczny dzień. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą sympatyczny dzień. Pokaż wszystkie posty

sobota, 23 lutego 2013

Sympatyczny dzień

-->
W ostatnim wpisie strasznie mi się ulało żółcią, bo całkiem niepotrzebnie przejrzałam wiadomości. Dzisiaj nie popełniłam tego błędu i jestem oazą spokoju. Prawie cały dzień spędziłam robiąc tylko miłe rzeczy. Głównie czytałam i bawiłam się z wnukiem. Nawet robienie obiadu mnie ominęło, bo w lodówce czekały pierogi z pieczarkami i kiszoną kapustą oraz czerwony barszczyk. Wystarczyło tylko odgrzać i zjeść z apetytem w miłym towarzystwie.

Przed chwilą zrobiłam sobie kawowy peeling, wzięłam gorący prysznic i wskoczyłam do ciepłego łóżeczka. Teraz czekam aż Ślubny przestanie grzebać się w laptopie i razem obejrzymy film o Tybecie. Jakby tych przyjemności było mało, to przy oglądaniu filmu będziemy mieli jeszcze pyszne co nieco do przegryzienia, bo Marta piecze na kolację pizzę i obiecała zrobić dla nas jedną w wersji wegetariańskiej. No żyć nie umierać.

A po co ja o tym piszę? Jakby ktoś przypuszczał, że po to żeby pochwalić się tym, że się myję, omijam kuchnie i kładę się spać z kurami, to jest w błędzie. Te rzeczy nie są warte odnotowania. Ale podzielenie się radością, z czerpania przyjemności z przyziemnych i codziennych spraw, ma dla mnie sens. Lubię swoje życie, a dzisiaj bardziej niż zwykle.

Lubię też fraszki Sztaudyngera, z których uczę się życiowej mądrości. Dzisiaj zadbałam o nastrój i swoje skołatane serce. A to recepta. Lekarstwo - Serce nasze leczy / Sens małych, miłych rzeczy.