Nie
odzywałam się kilka dni, bo nie miałam czasu. Musiałam w
pojedynkę ogarniać codzienność i przygotowania do remontu, bo
Ślubnemu trafiła się bardzo intratna robota i całymi dniami jest
poza domem. Poza tym jestem pełnoetatową babcią, bo Młodsi
ciągle w pracy i ktoś musi pomóc przy dziecku. Przedszkole nie
załatwia sprawy do końca ponieważ obydwoje pracują dłużej niż
jest czynne. Spędzam więc dużo czasu z wnukiem, który wszedł
właśnie w okres buntu czterolatka i ćwiczy moją cierpliwość.
Poniżej próbka naszych dialogów.
-
Danielku słuchaj się babci.
-
A dlacego?
-
Bo dzieci muszą słuchać dorosłych.
-
A dlacego?
-
Bo dorośli wiedzą co jest dla dzieci dobre.
-
A dlacego?
-
Bo dorośli mają większe doświadczenie i wiedzę.
-
A dlacego?
-
Bo dłużej żyją i zdążyli się nauczyć.
-
A dlacego?
-
Dlatego, że tak jest.
-
A dlacego?
-
Przestań ciągle pytać dlaczego tylko się wreszcie posłuchaj –
powiedziałam, siląc się na spokój.
-
Nie. Dziękujem – odpowiedział grzecznie mój wewnątrzsterowny
wnuk.
I
bądź tu człowieku mądry. Jak pomyślę, że rodzice nadali mu
imię Daniel (z hebrajskiego Daniel to ten, którego sędzią jest
tylko Bóg), żeby mocne imię dodało mu siły i zdecydowania, to
chce mi się śmiać z przewrotności losu. Cóż, nie przewidzieli,
że mały, już od pierwszego oddechu nie będzie miał najmniejszych
wątpliwości, że nad nim tylko Bóg. Nic to, wytrzymamy,
przynajmniej nie wyrośnie z niego melepeta. Przeczytałam gdzieś,
że dzieci, które od małego potrafią walczyć o swoje zdanie, dużo
lepiej radzą sobie w życiu, więc mogę pocierpieć trochę w imię
dobrej przyszłości mojego słodziaka. I to by było na tyle.
Pozdrawiam Was serdecznie.
obrazki złowione w sieci