Listopadowe smutki oblepiły mnie jak jesienna mgła. Rozglądam się dokoła, wokół snują się duchy przeszłości a przyszłości nie widać. Gdzie się podział mój wypracowany i ciężko wyćwiczony optymizm? Odleciał w ciepłe kraje? Nie. Siadł sobie w kącie i siedzi, czekając aż go zauważę.
Patrzę na niego kątem oka i mam mu za złe, że sam z siebie nie ratuje mnie przed czarnymi myślami. Strzelam focha. A co nie mogę? Nie jestem sama, mam jeszcze melancholię.
Melancholia, to bardzo ciekawa kobita. Chodzi powłóczystym krokiem, zamotana w szare chmury i pławi się w nostalgii za tym, co minione. Od czasu do czasu zatopi się w cierpkich wspomnieniach i zrosi oczy smutkiem. Z drugiej strony, uśmiecha się łagodnie z wyrozumiałością i układa wszystkie przeżycia w refleksje.
Nie mogę powiedzieć, że bardzo lubię tę moją melancholię, ale dzięki niej łatwiej przychodzi mi strawić świadomość przemijania i codzienne rozczarowania. Poza tym, ona nie jest wymagająca, łatwo się z nią zakolegować.
Co innego optymizm, ten jest jak stary kawaler, wciąż potrzebuje uwagi i nowych podniet. Wystarczy, że na chwilę o nim zapomnę a on już marnieje i więdnie. Ostatnio trochę go zaniedbałam i zrobił się jakiś mizerniutki, anemiczny, widać, że jesień mu szkodzi.
I co ja mam z nim zrobić? Jak go nie zasilę odrobiną radości, to całkiem go szlag trafi. A szkoda by było. No trudno, trzeba nad nim popracować. Na początek wezmę go za fifrak i wyprowadzę na świeże powietrze. Niech się dotleni i skupi na czymś pożytecznym. Ja będę mu towarzyszyć. Melancholia niech się zajmie sobą sama, bo ja nie mam czasu.
Jestem kobietą, która ma już życia popołudnie, ale starość ignoruję na ile się da. Tytuł bloga odnosi się do tego, że jeżeli popatrzymy na życie jak na górę, to ja już schodzę ze swojej góry, a kto chodził po górach wie, że schodzi się trudniej. Jednak smęcę umiarkowanie, bo wolę się śmiać. A że potrafię się śmiać również z siebie to powodów do śmiechu mi nie brakuje. Na blogu piszę o swoich i nie swoich potyczkach z życiem.
Szukaj na tym blogu
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz