Szukaj na tym blogu

poniedziałek, 21 listopada 2011

Niedziela

Kończy się niedziela, dzień odpoczynku od pracy, dzień rodzinnych obiadów, dzień, w którym powinno się znaleźć trochę czasu na refleksję i na bycie w kontakcie ze sobą, z Bogiem (jak ktoś wierzący). Dla mnie dzisiejsza niedziela należała do udanych, byłam z bliskimi, ale miałam też czas tylko dla siebie.

Bez pośpiechu cieszyłam się życiem.

Pogoda była ładna, więc poszliśmy z mężem i wnukiem na niedzielny spacer. Mały z zachwytem przyglądał się wszystkiemu a mąż robił zdjęcia, kilka z nich zamieszczam w tym wpisie. Wnuk i jesienne pejzaże prezentowali się w obiektywie bez zarzutu, ja wprost przeciwnie rzadko, na którym zdjęciu wyglądałam dobrze. Dlatego większość swoich zdjęć wykasowałam jeszcze zanim wróciliśmy do domu. Mężowi to się nie spodobało, ale musiał się pogodzić z tym, że nawet nieudana modelka może mieć swoje zdanie na temat zdjęć.

Wieczorem spotkaliśmy się ze znajomymi. W rozmowie nie udało się ominąć polityki. Nowe expose starego-nowego premiera oceniliśmy jako powtórkę tego sprzed czterech lat. No, może poza zmianami w ubezpieczeniach dla księży, bo wszystko inne już było, przynajmniej w kampanii wyborczej.

Moim zdaniem naprawdę już od dawna nie ma powodu, dla którego księża powinni być traktowani inaczej niż reszta społeczeństwa. Głosy mówiące, że odebranie przywilejów, to zamach na wiarę, są mocno przesadzone. Najwyższa pora żeby Kościół przypomniał sobie, że jego misją nie jest gromadzenie dóbr i przestał gorszyć wiernych swoją pazernością. Jeżeli księża nie chcą posłuchać ewangelicznej przypowieści o bogaczu, któremu trudniej wejść do Królestwa Niebieskiego niż wielbłądowi przejść przez ucho igielne, to może wezmą pod uwagę, że jako osoby duchowne nie powinni swoim zachowaniem potwierdzać słów Dantego, że „Ci, którzy sądzą, że pieniądz wszystko może, są zdolni wszystko zrobić, by go mieć.”
                                                                                   

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz