Szukaj na tym blogu

czwartek, 3 listopada 2011

Już „po” i nic nie można zmienić
















„Umarłych wieczność dotąd trwa, dokąd pamięcią się im płaci.” – napisała moja ulubiona poetka Wisława Szymborska. Dzisiaj te słowa brzmią szczególnie prawdziwie, bo dzisiaj są Zaduszki.

Cmentarze znowu zapełniły się ludźmi, którzy zapalali na grobach swoich bliskich światło, ale odwiedzających było mniej niż wczoraj. Za to atmosfera była lepsza. Na cmentarnych alejkach było zdecydowanie ciszej i mniej odpustowo-jarmarcznie.

Poszłam, jak każdego roku w Dzień Zaduszny, na groby rodziców, dziadków, kuzynów, bliższych i dalszych znajomych. I, jak co roku, ze smutkiem stwierdziłam, że potrzebuję coraz więcej zniczy.

Niespodziewanie wśród grobów natknęłam się na znajome nazwisko, zapomniane przez wiele lat. Podeszłam bliżej. Ze zdjęcia umieszczonego na skromnym pomniku patrzyła na mnie Teresa. Od czasu, gdy widziałyśmy się ostatni raz minęło ponad dwadzieścia lat. Zresztą to ostatnie spotkanie też było trochę przypadkowe. Po prostu, życie nas rozdzieliło. Ja miałam swoje sprawy, które pochłaniały mnie bez reszty, ona też miała swoje, które chciała zachować dla siebie. I tak się minęłyśmy, chociaż przez wiele lat byłyśmy dla siebie ważne.

A teraz już się nie dowiem, jak wyglądało jej życie i dlaczego tak bardzo stroniła od ludzi. Nawet nie mam kogo o nią spytać, bo Teresa nie utrzymywała kontaktów z koleżankami ze szkoły. Zawsze była trochę z boku i byłam chyba jedyną jej koleżanką, z którą była bliżej. Jednak, gdy skończyła się szkoła, nasze drogi się rozeszły.

Gdybym poszła inną alejką, nie wiedziałabym nic o jej śmierci, a tak wiem i nie jest mi z tym dobrze. Nawet pomimo tego, że kiedy jeszcze żyła, to dla mnie była nieobecna. Teraz, gdy umarła, żałuję, że jest już „po” i nic nie można zmienić. Śmierć postawiła granicę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz