Szukaj na tym blogu

czwartek, 26 stycznia 2012

Żałoba w krawacie

Ludzie różnie przeżywają żałobę i dla każdego, co innego jest ważniejsze. Nie śmiałabym oceniać wielkości cudzego bólu i sposobu jego wyrażania, ale nie znoszę takiej postawy, jaką przyjął Jarosław Kaczyński. Kaczyński na znak żałoby chodzi ubrany od stóp do głów w czerń (no może z wyjątkiem nie doczyszczonych butów), bo przecież stracił brata. Jest jak ta wdowa po powstańcach z okresu zaborów, tylko nie nosi sukienki a czarny garnitur i krawat.

Czarny, gładki krawat jest zarezerwowany wyłącznie na okoliczności żałobne, a prezes lata w nim wszędzie i opluwa go jadem, atakując swoich kolejnych wrogów. Wrogów ma wielu, bo bardzo się o nich stara. Kiedy tak patrzę na tę pokazową żałobę, to trudno mi zdobyć się na współczucie dla Kaczyńskiego. Denerwuje mnie to epatowanie wszystkich „jego wielką stratą”, bo żałoba, która mieści się w krawacie, nie warta jest dla mnie żalu.

Kiedy słyszę dywagacje na temat katastrofy smoleńskiej, to szybko zmieniam kanał, bo mam już tej katastrofy po kokardę. Te durne pytania o brzozę, te głosy oburzenia, to zawracanie kijem Wisły.

PiS nie chce prawdziwych dowodów, PiS chce dowodów potwierdzających wydumany zamach. Bo przecież ruscy musieli zaatakować Lecha Kaczyńskiego, Prezydenta z kilkuprocentowym poparciem, i na kilka miesięcy przed wyborami pozbawić go życia. To tak samo logiczne, jak twierdzenia Macierewicza, który tak bada katastrofę tak, żeby wszystko zamotać i nabrać paru naiwniaków na spiskowe teorie.

Opozycja, która zajmuje się tylko sobą i swoją wendetą, powinna wylecieć z parlamentu. Szkoda, że ci, którym żyje się najtrudniej, wciąż dają sobą manipulować i popierają tych, którzy przypominają sobie o nich w reklamach przedwyborczych.

Bożżżżeeee, jaka ja jestem niekonsekwentna w tym nie zajmowaniu się polityką. Powinnam sama kopnąć się w to, na czym siedzę. 

 A właśnie, że już nie wypada!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz