Szukaj na tym blogu

Pokazywanie postów oznaczonych etykietą polityka. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą polityka. Pokaż wszystkie posty

piątek, 3 lipca 2020

Słów kilka o tym, co przeszkadza Dorocie


Moja koleżanka Dorota przez całe swoje nie najkrótsze życie była bardzo grzeczna.  Mama skutecznie wbiła jej do głowy, że dziewczynki zawsze są miłe, ładnie ubrane i nie powinny się brzydko wyrażać. Dorota, która walczyła z matką na wielu innych polach, w kwestii nieużywania brzydkich wyrazów była zgodna. Nie używała. Jednak wszystko się zmienia i bywa, że na gorsze, że tak filozoficznie zagaję.

Dorota odwiedziła mnie, żeby trochę pogadać o tym, co nas cieszy i gniecie. A, że życie lekkie nie jest, to tematów nam nigdy nie brakuje. Poza tym strasznie długo się nie widziałyśmy, więc trzeba było się spotkać. Tym razem umówiłyśmy się na powietrzu, na pięknym skwerku na moim osiedlu. Obie zadeklarowałyśmy, że jesteśmy na diecie, więc przyniosłam skromny poczęstunek tj. słone paluszki i sałatkę wielowarzywną z dodatkiem fety oraz herbatę w termosie.
- O polityce dzisiaj nie rozmawiajmy, bo to nie na moje nerwy - zastrzegła na wstępie Dorota.
- Zgadzam się z tobą, też mam polityki po kokardkę i kucyki - określiłam swoje stanowisko.
- No to jeden problem z głowy - skwitowała Dorota i nawet się uśmiechnęła.
- To co u ciebie dobrego - zagaiłam z nadzieją na jakiś fajny temat do obgadania. 
- Tak właściwie u mnie to niewiele się dzieje, ale za to w pracy - powiedziała konspiracyjnie Dorota.
Ja nadstawiłam uszu i rzuciłam się na paluszki, bo ta dieta jest strasznie okrutna.
- Wiesz, mnie nie zwolnią, bo mam pół roku do emerytury - zaczęła w miarę optymistycznie koleżanka. Jednak szybko poszukała problemów nie swoich, ale zawsze. 
- Ale ci moi to bardzo się boją. Iza sama wychowuje synka i mieszka kątem u rodziców, więc jak straci pracę to nie będzie miała z czego żyć - powiedziała Dorota.
- Może nie będzie tak źle skoro ma rodziców. Pomogą jej - starałam się znaleźć coś pozytywnego, bo ja tak mam, że ciągle szukam pozytywów, zamiast przykładem większości mojego narodu szukać dziury w całym. Inna sprawa, że ten mój naród to sam te dziury w całym robi, żeby później miał czego szukać. Ale tak tylko pomyślałam, Boże broń nie powiedziałam.
- Nie pomogą, bo nie mają z czego, oboje emeryci - wyjaśniła Dorota, która z Izą pracuje od kilku lat i zna sytuację dziewczyny od podszewki.
- To dupa blada -  skwitowałam krótko, bo ja, w przeciwieństwie do Doroty, się wyrażam, chociaż mama też mi mówiła, że to nie ładnie.
- No tak. Za to w telewizji to tylko się seksują i seksują. Oszaleć można - powiedziała Dorota smętnie. 
Nie złapałam wątku, więc czekałam aż się rozwinie.
- Kamil ma nie lepiej, bo ma mieszkanie z hipoteką i jak straci pracę, to bank mu wszystko zabierze - snuła czarne wizje koleżanka, tym razem współczując koledze. Chłopak z nerwów wypija czajnik melisy. Ale przecież nikt się tym nie przejmuje, że ludzie tracą podstawy bytu. W telewizji seksują na całego, a ty człowieku sam sobie radź - powiedziała jeszcze bardziej smętnie i zamilkła.

Już chciałam powiedzieć, że może nie będzie tak źle, ale ugryzłam się w język, bo po minie Doroty było widać, że takie pocieszenie może ją co najwyżej zdenerwować. Czasami człowiek ma fazę na narzekanie i wtedy nie trzeba mu przeszkadzać. Nurtowało mnie jednak, co ona ma do tego "seksowania", bo jak znam Dorotę, to nigdy specjalnie kochliwa nie była, a o polityce miałyśmy nie mówić. Poza tym, trzeba było coś powiedzieć, bo Dorota zasępiła się na dobre i straciła cały zapał do rozmowy.
- Dorota, a co ty tak o tym seksowaniu gadasz?- spytałam. 
Dorota spojrzała na mnie z lekkim zdziwieniem w oku.
- A co? Nie mam racji? - rzuciła zaczepnie.
- No nie wiem, czy masz, bo nie bardzo rozumiem, co ma seks w telewizji do problemów twoich współpracowników - wyjaśniłam.
- Pewnie, że ma. Co ty telewizji nie oglądasz?- spytała ona z umiarkowanym nadęciem.
- Czasami oglądam, ale jakoś nie zauważyłam, żeby było tak, jak mówisz. Zawsze można zmienić kanał i mieć spokój - odpowiedziałam grzecznie i zgodnie z prawdą.
- Co ty głupią ze mnie robisz? Umiem używać pilota. O wiadomościach mówię - powiedziała Dorota mniej grzecznie, za to bardziej napastliwie.
- Aha, o wiadomościach. Wiesz ja ostatnio staram się nie oglądać- przyznałam się bez bicia. Ale też zdziwiłam się, że w biały dzień jest seks w wiadomościach.
- Coś tam usłyszę przez ścianę od głuchego sąsiada, ale nie skupiam się, bo to "Wiadomości", więc wiadomo ile tam prawdy. To, po co się denerwować? - skończyłam retorycznym pytaniem.
- Zacznij oglądać, to zobaczysz. Tam na okrągło pierdolą i pierdolą od rzeczy. Słuchać się tego nie da, nadają jakby żyli na innej planecie - powiedziała zirytowana Dorota, która przestała szyfrować niecenzuralne słowa.
- Nie denerwuj się - powiedziałam, po raz kolejny. 
- Nie da się - zaprotestowała ona - banda nieuków prowadzi nas na manowce, a społeczeństwo bawi się w imponderabilia, czy ktoś pokazał całą dupę, czy pół. Ten szczekający Duda, który pluje na wszystko  co nie po jego myśli, który przymila się do popapranych narodowców, którzy faszyzują, uffff, fujj. I ten Hołownia, robiący taniec gejszy, zamiast jasno powiedzieć, że trzeba ratować Polskę, żeby kraj nie poszedł w ręce autorytarnego Kaczyńskiego, który spowoduje, że wywalą nas z Unii i znowu pójdziemy na dziady. Bo chyba nikt rozsądny nie myśli, że dupa ma coś do powiedzenia,
 - Duda Dorotko- przerwałam jej na pięć minut przed zawałem.
- Co Duda? - trzeźwiała koleżanka.
- Powiedziałaś dupa zamiast Duda - wyjaśniłam. Zamrugała i chwilę zastanawiała się nad tym co powiedziałam.
- Ach tak, no przejęzyczyłam się, ale przecież to żadna różnica skoro Duda to taka dupa, że przez pięć lat robi za podnóżek kulawego prezesa. Popierdolony facet i hipokryta jakich mało - rozkręcała się na nowo Dorota
- Pogadajmy o czymś innym - zagaiłam.
- O czym? - bez entuzjazmu rzuciła  Dorota.
- No to może o diecie - podrzuciłam temat.
- Co ty? Chcesz, żebym znowu się denerwowała? To już lepiej opowiem ci o pogrzebie naszej prezeski - nabrała chęci na opowiadanie Dorota.
Miałam nadzieję, że o polityce już nie będzie, chociaż nic nie wiadomo, bo wcześniej też miało nic nie być.

Wystarczyło tylko wygodnie usiąść i słuchać, ale bez nadziei na coś optymistycznego, bo co może być optymistycznego w pogrzebie. Dorota trochę posmęciła o ceremonii pogrzebowej szefowej, ale na koniec znów wróciła do tego, o czym miała nie mówić. 
- I powiem ci jeszcze, że moja prezeska ciągle podlizywała się tym pisuarom. Na każdej firmowej imprezie był jakiś gamoń z województwa. Jak zmarła, to na regionalnej nawet najmniejszej informacji nie było, a to przecież była znacząca osoba dla regionu. Także widzisz, kogo teraz zatrudnia się w tej telewizji. Buractwo i wieśniactwo -  dodała, chociaż ja od razu się domyśliłam, jaką telewizję miała na myśli.

Ale, że Dorota tak się  wyraża, to jednak się zdziwiłam. Bożeszsz, co ta polityka robi z ludźmi, strach się bać. Mam nadzieję, że to się jej nie utrwali, bo opowiadając o pogrzebie prezeski, głównego celebransa nazwała złamanym chujem. I na dzisiaj to by było na tyle.


Rysunek złowiony w sieci - Dorota jak malowana

wtorek, 9 czerwca 2020

Bardzo długo o tym, co mnie smuci i złości












Miałam już nie pisać o polityce, nie oglądać wiadomości. Miałam, ale normalnie się nie da. Bóg mi świadkiem, że tak uderzę w wysokie tony, staram się, jak mogę, udawać, że nie widzę, co widzę, ale się nie da. Zacznę od informacji z USA, których przyznam się bez bicia, nie śledziłam zbyt uważnie, bo mam dość krajowej kulawej kaczki i nie muszę się jeszcze denerwować kaczką amerykańską, na dodatek pomarańczową.

Ale trzeba być ślepym, żeby nie widzieć nagłówków na portalach informacyjnych o tym, że Ameryka płonie, że zamieszki po śmierci George Floyda, który zmarł po brutalnej interwencji policjanta, rozlewają się na cały kraj. Ślepa jestem umiarkowanie, więc zobaczyłam. Z większości przekazów medialnych wynikało, że Ameryka jest terroryzowana przez czarnoskórych wandali. Głos o tym, że są też pokojowe protesty, prawie się nie przebijał, bo gro wiadomości nastawione jest na sensację. I nawet nie ma w tym nic dziwnego, bo media żyją sensacją i uwielbiają straszyć ludzi, ale dobrze by było zachować, chociaż odrobinę profesjonalizmu. Tym bardziej, że większość ludzi na wiarę przyjmuje to, co słyszy w mediach. W takiej sytuacji ludzie są skłoni do potępiania protestujących. Nie różnię się bardzo od większości ludzi, ale jednak zanim się oburzę, to lubię sprawdzić czy mam na co. Dlatego zapytałam swoją koleżankę, od kilkudziesięciu lat żyjącą w USA, co się tam naprawdę dzieje. Star jest świetnie zorientowana w sprawach społecznych i politycznych, na dodatek jest logiczna do bólu i ma cechy dobrego dziennikarza śledczego. Dlatego na informacji od niej polegam jak na Zawiszy i potraktowałam ją jak osobistego korespondenta zza oceanu.

Jak się pytałam, to się dopytałam i wszystkie włosy na głowie stanęły mi dęba. Nie żebym nic nie wiedziała, ale że aż tak, to jednak nie sądziłam. Obraz "równości" obywateli w tej kolebce demokracji parlamentarnej, ma takie skazy, że przyzwoity człowiek nie powinien spać spokojnie. Od 1964 roku, kiedy w USA podpisano ustawę o prawach obywatelskich, minęło kilkadziesiąt lat, a dalej segregacja rasowa i różne odmiany rasistowskich zachowań są na porządku dziennym. Dalej są równi i równiejsi, więc białym wolno więcej niż czarnym. Jesteś czarny, jesteś przegrany, bo szansę na wybicie się mają jednostki, najlepiej jak są to jednak jednostki bogate. Słuszne pokojowe protesty są rozsadzane od środka tak, aby przeciętny człowiek widział zadymy, kradzieże, dewastację mienia. Takie zachowania też mają oczywiście miejsce, ale im jest ich więcej, tym rząd ma większą legitymację do wprowadzenia wojska, które na spółkę z policją ma zatrzymać ten bunt. Dlatego tam gdzie nie ma aktów wandalizmu, tam trzeba posłać takich, którzy pomogą zniszczyć parę sklepów, podpalą kilka samochodów i dostarczą cegły. I jak dodać do tego usłużne media, to przeciętny człowiek ucieszy się, że ktoś w jego interesie zaprowadzi porządek. Z tego co napisała koleżanka, najbardziej poruszyła mnie relacja dot. reakcji dzieci na podjeżdżający w okolicę placu zabaw policyjny radiowóz. Białe dzieci bawiły się dalej, czarne na głos syreny nieruchomiały i stały tak z rozłożonymi rękami. Gdy koleżanka zapytała matki jednego z tych dzieciaków, dlaczego one tak stoją, to dowiedziała się, że są tak uczone. Po co? Żeby miały wdrukowane takie zachowanie i jak trochę dorosną, nie robiły za tarczę strzelniczą dla jakiegoś policjanta.
Jak to pogodzić z opinią, że USA jest krajem, w którym wolności obywatelskie i równe prawa, są rzeczą nadrzędną? Propagandą. Inaczej się nie da. Czarny prezydent Barack Obama robił dobre wrażenie, niestety tylko wrażenie. Koleżanka na niego głosowała, ale jak powiedziała "sprawdzam" to niestety testu nie przeszedł pozytywnie. Nie zrobił nic z tego, co mógł zrobić, żeby po jego prezydenturze Ameryka była bardziej sprawiedliwym krajem.

Podaję link do petycji, która jest sprzeciwem przeciwko niesprawiedliwości, której skutkiem była śmierć George Floyda.

Nawet jeżeli ta petycja niewiele zmieni, to ważne jest, żeby sprzeciwiać się ludzkiej krzywdzie. Nie godzę się, więc tę niezgodę wyrażam. Przynajmniej tyle.

Tym, co uważają, że ich ta sprawa z dalekiej Ameryki nie dotyczy dedykuję wiersz autorstwa Martina Niemöllera, luterańskiego pastora.

Kiedy naziści przyszli po komunistów, milczałem,
nie byłem komunistą.
Kiedy zamknęli socjaldemokratów, milczałem,
nie byłem socjaldemokratą.
Kiedy przyszli po związkowców, nie protestowałem,
nie byłem związkowcem.
Kiedy przyszli po Żydów, milczałem,
nie byłem Żydem.
Kiedy przyszli po mnie, nie było już nikogo, kto mógłby zaprotestować.

Wracając na polskie podwórko, to u nas jeszcze nie strzelają, ale jak tak dalej pójdzie, to i na to przyjdzie czas. Szczególnie, że poziom buty - jaką prezentuje jedynie słuszna partia rządząca, która tylko dla kpiny z rozumu nosi nazwę prawo i sprawiedliwość - jest porażający. PiS powinno jeszcze dodać do swojej nazwy prawdomówność, honor, uczciwość i patriotyzm, to byłoby jeszcze lepiej i tak samo prawdziwie. Nie mam złudzeń co do polityki i polityków, ale to, co robi PiS, jest naprawdę już nie do przełknięcia.
Cztery dni temu widziałam na własne oczy, jak naczelny obywatel kraju, zwykły poseł Jarosław Kaczyński, podczas debaty nad odwołaniem ministra Szumowskiego, wyzwał od hołoty chamskiej opozycyjnych polityków.

Z czystego masochizmu postanowiłam sprawdzić, jak tę sytuację, nie do obrony, przedstawi telewizja niesłusznie zwana publiczną za to słusznie zwana TVpis albo Kurwizją. Jak ktoś jeszcze nie wie, to ja uprzejmie informuję, że w tej stacji telewizyjnej doszło do cudu. Czas zmienił swój bieg. Nie zmyślam. To, co było później, było wcześniej. Niejasne? Już tłumaczę, poseł Budka, który w czasie rzeczywistym protestował przeciwko zachowaniu Kaczyńskiego po tym, jak ten nazwał opozycję hołotą chamską, na skutek telewizyjnego cudu protestował zanim zanim jeszcze prezes wyzwał opozycję od hołoty chamskiej.

Doszło do jeszcze jednego cudu, ale o dużo mniejszym znaczeniu, mianowicie pierwszy raz w życiu zgodziłam się ze słońcem narodu Jarosławem. Kiedy usłyszałam, jak Kaczyński powiedział:"Takiej hołoty chamskiej to jeszcze nikt nie widział w tym Sejmie.", to przyznałam mu rację, ale myślałam, że dojrzał do samokrytyki i mówi o sobie i swoich towarzyszach. Jednak myliłam się. Na szczęście premier celnie zwany w sieci Mateuszkiem Kłamczuszkiem wszystko umie wyjaśnić. To wyjaśnił:"Czasami muszą paść takie męskie słowa." Tak sobie myślę, czy ja też mogłabym postawić sprawę po męsku i powiedzieć premierowi, niech spierdala, bo od jego rządów i kłamstw, szlag mnie trafia? No, nie wiem, ale chyba jednak nie, bo nie należę do elity.

Dlaczego tak mnie ta sytuacja oburza? No nie dlatego, że kocham przedstawicieli PO i reszty opozycji. Oburza mnie ta jawna pogarda dla ludzi, ta partyjna propaganda za publiczne pieniądze, to mieszanie w głowach ludziom, których sprowadza się do roli pożytecznych idiotów, ta demokratura zamiast demokracji, te ubeckie metody traktowania przeciwników politycznych i wszelkich innych przeciwników, wreszcie to chamstwo i kłamstwo na każdym kroku. Jeżeli teraz tak bez kamuflażu można pogardzać tymi nie naszymi i tymi, którzy tych nie naszych wybrali, to co będzie później? Do końca wprowadzą scenariusz skopiowany z Roku 1984 Orwella? Bo już zaczęli i dobrze im idzie. Boję się, że tak. A jako ten gorszy sort mam się czego bać.

Kiedy myślę, o tych 40% dalej popierających PiS, to chcę powiedzieć, że jak już ich ulubiona partia przejmie całkowicie władzę, to przestaną być potrzebni, a nie będzie się jak sprzeciwić. To, że każda rewolucja pożera własne dzieci, powiedział jeden z przywódców rewolucji francuskiej i miał w 100% rację. I chciałabym jeszcze w męskich słowach poprosić, żeby przestali się ciągle oburzać tymi ośmiorniczkami, które wpieprzali działacze z PO (80 zeta za porcję) i przyjrzeli swoim wybrańcom z PiS, którzy łopatami wpieprzają kawior w cenie 20 tys. za kilogram. I na dzisiaj to by było na tyle.

niedziela, 17 maja 2020

Piosenka Kazika. Jak widać cenzura wróciła

Kiedyś irytowało mnie, gdy ktoś deklarował, że polityka go nie interesuje. No, bo jak to, jak można się nie interesować czymś, co ma tak duży wpływ na życie każdego człowieka? Nie rozumiałam. Teraz sama odwracam głowę,  bo nie jestem już w stanie znieść tej wszechobecnej głupoty, kołtuństwa, hipokryzji, chamstwa, kolesiostwa i zwyczajnego złodziejstwa. Dlatego od dłuższego czasu staram się omijać polityczne serwisy. Niestety, natury nie oszukasz, więc nie potrafię odciąć się definitywnie  od polityki. Tym bardziej, że teraz wszystko zrobiło się polityczne i nie ma jak uciec.

Tym razem trafiłam na wiadomość, że Marek Niedźwiecki odchodzi z radiowej Trójki. Kulisy odejścia są takie, że rozgłośnia zarzuciła Niedźwieckiemu manipulację przy układaniu listy przebojów, a on zarzucił szefostwu cenzurę i zwolnił się z Polskiego Radia, w którym przepracował, bagatela, 35 lat. Manipulacja miała polegać na tym, że na szczycie notowań Listy Przebojów Trójki znalazła się piosenka Kazika „Twój ból jest lepszy niż mój”. Niesłusznie się znalazła, bo przecież to jest bardzo niepolitycznie i ryzykowne, żeby stawiać w złym świetle pierwszego obywatela kraju. Dlatego władze Polskiego Radia, napluły na Niedźwieckiego dyskredytując jego uczciwość i fachowość. Bo przecież trzeba za wszelką cenę stać po właściwej stronie, szczególnie, jak pełne koryto jest celem nadrzędnym, a honor i zawodową rzetelność bierze się za luksus naiwnych.

Kazikowi bardzo niesłusznie nie spodobało się zachowanie Kaczyńskiego, który pojechał na Powązki jak panisko limuzyną, podczas, gdy dla reszty obywateli cmentarze z powodu pandemii były zamknięte. Jeszcze bardziej niesłusznie Kazik napisał o tym piosenkę. Słuchacze Trójki (na pewno ci z gorszego sortu) niesłusznie na nią zagłosowali, a Niedźwiecki całkiem niesłusznie potwierdził ich wybór.

Skutek nadgorliwości i zwykłej głupoty szefostwa Trójki jest taki, że razem z Niedźwieckim odeszło z pracy kilku znanych dziennikarzy, wielu artystów zadeklarowało, że nie chcą, żeby pisowskie media (niesłusznie zwane publicznymi) emitowały ich utwory, zaś Kazikowi w ciągu kilkudziesięciu godzin przybyło słuchaczy. Piosenka ma teraz cztery miliony wyświetleń na YouTubie.

Czy to coś zmieni, że jakiś piosenkarz publicznie pokazał, że temu kto rządzi można dużo więcej? Czy to, że przyzwoici ludzie muszą się usunąć, bo w przestrzeni publicznej coraz mniej dla nich miejsca, wzbudzi jakiś większy sprzeciw? Czy ludzie w końcu się ogarną i zobaczą, że historia zatoczyła koło?  Bo znów mamy jedynie słuszną partię, zamiast demokracji mamy demokraturę, cenzura ma się coraz lepiej, i rządzą nami nieudolni karierowicze. Czy te 40 % zadowolonych z rządów PiS przejrzy wreszcie na oczy i nie da dłużej sobą manipulować? Kiedy ci ludzie przestaną ględzić o ośmiorniczkach peowskiej władzy i zaczną patrzeć na ręce obecnej władzy. Kiedy przyjdzie opamiętanie, że rząd, który może wszystko dać, pozostawiony bez kontroli może wszystko odebrać? 

Bardzo bym chciała, żeby coś się zmieniło, ale jestem tak zrezygnowana, że nie bardzo w to wierzę. Portugalska rewolucja goździków zaczęła się od wyemitowanej przez radio pieśni i skończyła dyktatorskie rządy, ale Polacy wciąż jeszcze są ślepi. Poza tym, opozycja jest słaba i zajmuje się głównie sama sobą, więc nie ma za kim pójść. Dlatego brak mi nadziei i z tym brakiem jest mi cholernie źle. Trójka, której słuchałam właśnie przechodzi do historii. I na dzisiaj to by było na tyle.

Kazik sprawca zamieszania i jego piosenka







wtorek, 8 marca 2016

Trochę aktualności



No, dzieje się chociaż raczej źle niż dobrze. Na świecie coraz bardziej niespokojnie i w Polsce też. Prezes wszystkich rządzących psuje państwo, dzieli i obraża ludzi, udowadniając z uporem maniaka, że białe nie jest białe a czarne nie jest znowu takie czarne. Np. wczoraj, przemawiając z okazji wyboru Anny Anders na senatora, zażądał, żeby tacy jak ja się ujawnili... bo wiadomo, że wszyscy popierający KOD to źle życzący Polsce donosiciele (wspomniał o donoszeniu do radzieckich ambasad i Unii), sprzedawczyki, aferzyści i złodzieje, a w najlepszym razie, ludzie otumanieni przez oderwaną od koryta PO. Odmówił nam nawet prawa do używania symboli stwierdzając, że przyjmujemy biało-czerwone barwy ochronne, żeby udawać patriotów, a w rzeczywistości swoimi protestami niszczymy Polskę. Wkurzyłam się bardzo, bo nie godzę się, żeby jakiś mentalny kurdupel mnie obrażał, wmawiając że wie lepiej kim jestem. Chodzę na manifestacje KOD, bo uważam to za słuszne, bo nie zamierzam bezwolnie patrzeć na niszczenie Polski. A skoro mamy niczym nie zagrożoną demokrację - co wbrew faktom, ale za to z uporem maniaka, powtarza PiS - to ja też mogę prosić szanownego, żeby się ujawnił i przyznał do hipokryzji i konformizmu. Za przykład podając opinię znalezioną na  temat szanownego w internecie. Oto ona.

„Gdzie w PRL stał Kaczyński


Wreszcie wyjasnila sie najpilniej strzezona tajemnica niedoszlej IV RP. Powodem frustracji prezesa Kaczynskiego i jego wciaz skwaszonej miny jest to, ze nie bardzo wiadomo, gdzie stal w PRL. Twierdzi, ze nie tam, gdzie ZOMO, ale tez na pewno nie tam, gdzie internowani.

W jego teczce zachowala sie notatka z 1981 roku: „Nie jest ekstremista pierwszej kategorii. Do internowania nie kwalifikuje sie „. Której byl kategorii, oficer prowadzacy laskawie nie zdradzil.

Nie jest tajemnica, ze Jaroslaw Kaczynski korzystal z dobrodziejstw PRL, jak malo kto. Uczyl sie, studiowal, zrobil komunomyslny doktorat. Prace z prawa administracyjnego pt. „Rola cial kolegialnych w kierowaniu szkola wyzsza” obronil 8 grudnia 1976 r. Zadnych klopotów nie mial. Moze dlatego, ze obficie cytowal materialy ze zjazdów i plenów KC PZPR, a z przywódców Gomulke, Bieruta, Cyrankiewicza, Kliszke, Sokorskiego, Werblana. Takze Urbana. Panstwo polskie odrodzone w roku 1918 nazwal burzuazyjnym. Doktorat byl ostrozny, wywazony neutralny w ocenie ustroju. Ujawnil sie w nim w calej krasie PRLowski konformista Kaczynski.

Na transformacji tez skorzystal. W 1990 roku byl wspólzalozycielem partyjnej (PC) spólki Telegraf, która miala zajmowac sie wszystkim, ale ostatecznie ograniczyla sie do gromadzenia pieniedzy. Zebrala sie tego gigantyczna, jak na owe czasy, kwota 250 mln zl. Podobno inwestorzy chetnie wplacali na rozwój firmy szefa kancelarii prezydenta Walesy. Ostatecznie afery Telegrafu nigdy nie rozwiklano, a siedziec poszedl tylko przyjaciel prezesa K., Maciej Z.


Po wygranych w 2005 roku wyborach Jaroslaw Kaczynski mscil sie na Polakach za swoja miniona biernosc. Na szczescie tylko 2 lata, bo z pychy i glupoty doprowadzil do wczesniejszych wyborów, które przegral.
13 grudnia 2012 r. prezes Kaczynski organizuje marsz Wolnosci, Solidarnosci i Niepodleglosci, bo – jak twierdzi – „wolnosc w Polsce jest zagrozona”. Na pewno nie jego wolnosc, gdyz korzysta z immunitetu. Totez nawet, jesli beda rozróby, jego bedzie chronic nie tylko prywatna, kosztowna (dla podatników) ochrona, ale i panstwowa policja.

Marzenie o internowaniu, a chocby zatrzymaniu na 24 godz. znów sie nie spelni.
Jesli nie znajdzie sie jakas poczciwa dusza, która przyjmie Kaczynskiego do internatu,
przez kolejny rok bedziemy ogladac jego obrazona na caly swiat mine niedocenionego
meczennika z Zoliborza.” - autor Janek

Ale dość o polityce, bo szkoda mi nerwów, a na to, co wyprawia PiS, spokojnie patrzeć się nie da.

Z miłych wiadomości to muszę donieść, że mój wnuk skończył wczoraj pięć lat. Strasznie szybko te lata minęły, ale radości i pięknych wspomnień zostawiły co niemiara. Ja przez te pięć lat zdziecinniałam i trochę zgłupiałam, ale jakoś mnie to nie martwi, wprost przeciwnie - bardzo mi z tym dobrze. Z wnukiem dogaduję się świetnie i jest on moim remedium na różne życiowe upierdliwości, więc nie zamierzam nic zmieniać.

No i mamy jeszcze dziś Dzień Kobiet – święto, na które jedni się oburzają, że to relikt PRL-u, a inni obchodzą, bo każda okazja jest dobra do sprawienie innym i sobie przyjemności. Ja oczywiście należę do tych drugich, bo co będę sobie żałować. Kwiatka doniczkowego kupiłam sobie sama a w prezencie od męża dostałam nową maszynę do szycia, bo stara owszem działała, ale najbardziej na moje nerwy, plącząc nici i samoczynnie zmieniając ściegi.

I to na dzisiaj tyle z moich aktualnych donosów. 

Pozostaje mi jeszcze tylko życzyć Czytelniczkom mojego bloga żeby czuły się świetnie w kobiecej skórze, były kochane, doceniane i hołubione, nie tylko 8 marca ale każdego innego dnia też.

Na koniec mam mały muzyczny suwenir i dużą buźkę.





czwartek, 26 stycznia 2012

Żałoba w krawacie

Ludzie różnie przeżywają żałobę i dla każdego, co innego jest ważniejsze. Nie śmiałabym oceniać wielkości cudzego bólu i sposobu jego wyrażania, ale nie znoszę takiej postawy, jaką przyjął Jarosław Kaczyński. Kaczyński na znak żałoby chodzi ubrany od stóp do głów w czerń (no może z wyjątkiem nie doczyszczonych butów), bo przecież stracił brata. Jest jak ta wdowa po powstańcach z okresu zaborów, tylko nie nosi sukienki a czarny garnitur i krawat.

Czarny, gładki krawat jest zarezerwowany wyłącznie na okoliczności żałobne, a prezes lata w nim wszędzie i opluwa go jadem, atakując swoich kolejnych wrogów. Wrogów ma wielu, bo bardzo się o nich stara. Kiedy tak patrzę na tę pokazową żałobę, to trudno mi zdobyć się na współczucie dla Kaczyńskiego. Denerwuje mnie to epatowanie wszystkich „jego wielką stratą”, bo żałoba, która mieści się w krawacie, nie warta jest dla mnie żalu.

Kiedy słyszę dywagacje na temat katastrofy smoleńskiej, to szybko zmieniam kanał, bo mam już tej katastrofy po kokardę. Te durne pytania o brzozę, te głosy oburzenia, to zawracanie kijem Wisły.

PiS nie chce prawdziwych dowodów, PiS chce dowodów potwierdzających wydumany zamach. Bo przecież ruscy musieli zaatakować Lecha Kaczyńskiego, Prezydenta z kilkuprocentowym poparciem, i na kilka miesięcy przed wyborami pozbawić go życia. To tak samo logiczne, jak twierdzenia Macierewicza, który tak bada katastrofę tak, żeby wszystko zamotać i nabrać paru naiwniaków na spiskowe teorie.

Opozycja, która zajmuje się tylko sobą i swoją wendetą, powinna wylecieć z parlamentu. Szkoda, że ci, którym żyje się najtrudniej, wciąż dają sobą manipulować i popierają tych, którzy przypominają sobie o nich w reklamach przedwyborczych.

Bożżżżeeee, jaka ja jestem niekonsekwentna w tym nie zajmowaniu się polityką. Powinnam sama kopnąć się w to, na czym siedzę. 

 A właśnie, że już nie wypada!

czwartek, 11 sierpnia 2011

Też jestem zmęczona...

Świat stacza się w zastraszającym tempie, strach włączyć wiadomości; na rynkach finansowych kryzys, współcześni wandale ruszyli do akcji, politycy wciąż zajęci sobą, ci co mają pracę pracują ponad siły - reszta pogrąża się w marazmie i społecznym wykluczeniu. Na normalność miejsca brak. Znowu niepotrzebnie obejrzałam wiadomości.

"Jestem zmęczony" J. Kofta

Czuję, usycha we mnie wiara
Instynkt ludzkości nieomylny
Tyle słów niepotrzebnych naraz
Złości i trwogi zgiełk bezsilny
Chcę uciec, Wiem to brzmi naiwnie
Chcę uciec choćby na pustynię
- Jesteś zmęczony?
Tak
To minie

Czy ktoś zatrzyma młyny słowa
Nim w proch ostatnią prawdę zmielą
Bełkot i zbrodnia, król, królowa
Władzą nad nami się podzielą
Pogodzi nas niepogodzonych
Słońce gdy pierwszy raz nie wzejdzie
- Jesteś zmęczony?
Tak
To przejdzie

Czasu już nie ma, nie ma na nic
Myśl ginie ogłuszona gwarem
Głupota tuczy się słowami
Wystarczy: mane, tekel, fares
Czy świat jest łodzią dla szalonych
Rozbitków, co ratunkiem gardzą
- Jesteś zmęczony?
Tak
Bardzo

wtorek, 2 sierpnia 2011

Zrobiłam sobie prasówkę...

Zrobiłam sobie prasówkę, chociaż ostatnio unikam śledzenia wiadomości. Przeczytałam relację z obchodów rocznicy Powstania Warszawskiego i trochę się zbulwersowałam. Tego, co wyprawiają niektórzy politycy i ludzie związani z prawicą, nie sposób przełknąć bez odruchu wymiotnego.

Pies trącał przyzwoitość, my prawi i sprawiedliwi jesteśmy jedynymi szafarzami patriotyzmu i cnót wszelakich, dlatego mamy prawo każdą sytuację wykorzystać dla swoich celów. Tylko my jesteśmy prawdziwymi Polakami, tylko my wiemy co to honor, więc mówimy i robimy, co chcemy i gdzie chcemy – takie nasze prawo. Taką postawę prezentuje J. Kaczyński, który nie zważając na okoliczności, załatwia swoje sprawy. A mnie brzydzą ludzie, którzy na grobach walczą o swoje racje, dlatego straciłam dla niego resztki szacunku. Podobnie jak do bratowej mojego męża, która najpierw prowadziła dziwną dla mnie wojnę na wianki, następnie kosztem teściowej zrobiła sobie reklamę, jak to z potrzeby serca dbała o grób teścia a zaraz po tym na dobre zapomniała o sprzątaniu grobów. Kaliber sprawy inny, ale tak mi się przypomniała sytuacja z mojego podwórka, bo brak zasad ten sam.

Kolejna informacja, która mnie cokolwiek zniesmaczyła, dotyczyła Jacka Kurskiego, który emigruje z Polski z „powodów politycznych”. Nie wiem tylko, czy bardziej to oświadczenie mnie zniesmacza czy śmieszy. Kurski dorabiający ideologię, do podyktowanego własnym interesem wyboru, potwierdzający poniekąd tym wyborem twierdzenia o.(ojca wszystkich krętaczy)Rydzyka, że żyjemy w kraju w którym łamane są prawa człowieka, toczystej wody polityczny merkantylizm w endeckim sosie. Też może zemdlić.

Na „Gazeta. pl” trafiłam na zbiór cytatów z marszałka J. Piłsudskiego. Czasami nie sposób się z nim nie zgodzić. Diagnoza: „Naród wspaniały, tylko ludzie kurwy.” może wytłumaczyć wszystko co dzieje się w Polsce. Podobał mi się też sposób w jaki marszałek pocieszał rannych żołnierzy:”Czego krzyczysz... co noga? A tamtemu głowę urwało i nie krzyczy, a ty o takie głupstwo.” Sposób na trudną rzeczywistość też fajny:”Głową muru nie przebijesz, ale jeśli zawiodły inne metody należy spróbować i tej.”

niedziela, 10 kwietnia 2011

Obchody takie jak dzisiejsze najlepiej obchodzić z daleka

Niedzielny poranek przywitał mnie słońcem, więc szybko odpędziłam resztki snu i nastawiłam się na miły dzień. Miałam ochotę na dobrą herbatę i coś do zjedzenia, bo włączyło mi się ssanie. Odkąd biorę sterydy, to tylko otworzę oczy a już chce mi się jeść.

Przy śniadaniu włączyłam telewizor i trafiłam na kanał informacyjny, a tam relacja z obchodów rocznicy katastrofy smoleńskiej. Jarosław Kaczyński wiecuje w tłumie krzyżowców pod Pałacem Prezydenckim i robi happening polityczny ze ś.p. bratem i bratową w tle. Najwyższe władze z Prezydentem i Premierem też czczą pamięć, składają wieńce i ubolewają w świetle fleszy, pod okiem kamer. W Krakowie na Wawelu bije Dzwon Zygmunta. W wielu miejscach na raz hucznie obchodzi się wydarzenie, któremu powinna towarzyszyć zaduma i refleksja nad kruchością ludzkiego życia. Niestety zamiast godnego uczczenia pamięci zmarłych mamy igrzyska i to w bardzo złym guście.

Życie może ludzi podzielić, ale śmierć wszystkich zrównuje, więc przynajmniej w takich chwilach wypadałoby zachować się przyzwoicie. Może ja mam niedzisiejsze zasady, ale uważam że, jak to się kiedyś mówiło, w majestacie śmierci przyzwoity człowiek zostawia swoje ambicje i pretensje na boku i nawet wrogowi potrafi okazać zrozumienie, nie wykorzystuje sytuacji do załatwiania swoich interesów.

Nic na to nie poradzę, że czuję obrzydzenie, gdy czyjaś śmierć staje się dla kogoś okazją do wykorzystania. Pierwszy raz z taką postawą zetknęłam się na stypie po mojej Teściowej. Brat męża miał w imieniu synów Zmarłej podziękować rodzinie za przybycie. Zaczął dziękować i wtedy jego żona weszła mu w słowo i dała upust swojej niezaspokojonej potrzebie bycia gwiazdą. Stypa stała się dla niej okazją, żeby się popisać i jednocześnie upokorzyć nielubianego szwagra, więc w podziękowaniach skupiła się wyłącznie na sobie i swoim mężu. Znając ją nie oczekiwałam zbyt wiele, ale mimo wszystko nie spodziewałam się, że tak ostentacyjnie pominie mojego męża. Jego udział w tej smutnej okoliczności ograniczy wyłącznie do partycypowania w kosztach zorganizowania stypy. Jednak, jeżeli ktoś prowadzi walkę na wianki, przypisuje sobie zasługi Zmarłej w trosce o grób męża, a po zareklamowaniu się jako jedynej opiekującej się grobem swojego teścia przestaje o niego dbać, to widocznie ma coś z hieny cmentarnej i nie stać jej na inne zachowanie.

Tyle że Jarosław Kaczyński nie jest osobą prywatną i zasięg jego zachowania godzi w większość społeczeństwa. On na trumnie brata chce ponownie wjechać do Sejmu i nie widzi w tym niczego złego. Wygląda na to, że nie ma ceny, której by nie zapłacił za postawienie na swoim i zaspokojenie chorych ambicji. Antagonizuje ludzi, zaniża standardy (nie tylko w polityce), ośmiesza Polskę a jednocześnie twierdzi że kierują nim szlachetne pobudki i prawdziwy patriotyzm. Szkoda że nie myśli o rodzinach pozostałych tragicznie zmarłych uczestników feralnego lotu. Sądzi że ich żałoba jest mniej ważna od jego  straty? Dlatego nie bierze ich uczuć pod uwagę, skazując na cyrk, który urządza wokół tragedii? A może zwyczajnie nikt i nic oprócz niego się nie liczy, nawet pamięć brata. Nie dziwię się część rodzin zrezygnowała z udziału w takich obchodach. Trzeba im współczuć, że ich bliscy i oni sami są tylko elementem czyjejś gry.

czwartek, 3 marca 2011

Anty politycznie

Włączyłam sobie okno na świat i obejrzałam wiadomości. Od dłuższego czasu unikam interesowania się życiem publicznym, ale dzisiaj z powodu bólu głowy nie nadawałam się do niczego innego, więc gapiłam się w telewizor. Efekt był taki, że do bólu głowy doszły jeszcze mdłości.

Stanowczo nie podoba mi się to, co dzieje się wokół mnie a moja wątroba, wystawiona przez polityków na próbę, produkuje coraz więcej żółci.

Dzisiaj załapałam się na kawałek dyskusji o dwudniowym głosowaniu i trafił mnie jasny szlaczek. Dla większości społeczeństwa jeden dzień głosowania to aż za dużo, bo ludzie mają świadomość, że są potrzebni tylko jako maszynki do oddania głosu na zbawiciela z partii „A” albo”B”. Dlatego większość wyborców nie chodzi głosować i ma państwo tam, gdzie państwo ma wyborcę pomiędzy wyborami. Jednak politycy nie chcą tego zauważyć. Od siebie mogę powiedzieć, że nie po to poszłam z obywatelskiego obowiązku na wybory, żeby patrzeć na bezradność państwa, a patrzę.

Przypomina mi się Gombrowicz, który napisał, cyt. z pamięci: Nic nie poradzisz, choćbyś się zesrał, to i tak masz głos.
No właśnie. Miał rację, bo tak właśnie się czuję ile razy idę głosować. Mam głos, jestem odpowiedzialna, więc muszę wykazać się obywatelską postawą i dokonać wyboru.

Najczęściej do wyboru mam mniejsze zło, więc wybieram między dżumą a cholerą. I co dalej? Ano nic. Dżuma szaleje, cholera siedzi cicho, obserwując słupki poparcia i czeka kiedy kadencja przeleci.

Wracając do wyborów, to Jarosław Kaczyński walczy o jednodniowe wybory, podobno ze względu na oszczędność, ale trzeba mieć duże problemy z percepcją, żeby uwierzyć w jego czyste intencje. Uwierzyć nie daję rady, więc dziwuję się, jak wiejska baba na jarmarku, że są tacy co jednak wierzą. Gołym okiem widać, co tak naprawdę dla Jarosława Kaczyńskiego jest najważniejsze i jak wiele jest w stanie zrobić dla władzy i zaspokojenia chorobliwych ambicji. Nie ma dla niego świętości, której by się nie sprzeniewierzył i ceny której by nie zapłacił, żeby postawić na swoim.

Jakby ktoś, z fanatycznie wpatrzonych w tego polityka obywateli. wymagał dowodów, to jest ich aż za wiele. Ale jak się wyłączy logiczne myślenie, to żadne argumenty nie mają szansy. Dlatego cyniczne wykorzystywanie tragedii smoleńskiej i używanie jej jako paliwa do rozpalania stosów, na których powinni ginąć wszyscy odmiennie myślący, nie otwierają oczu zwolennikom PiS. Manipulowanie najsłabszą częścią społeczeństwa (prostymi ludźmi, którym brak wykształcenia, życiowych perspektyw) w podsycaniu fanatyzmów religijnych i endeckich (żeby nie rzec: faszystowskich), też ich nie zniechęca.

Normą stało się zawłaszczanie przez Kaczyńskiego, prawa do racji, patriotyzmu i polskości, z jednoczesnym działaniem wbrew interesom społeczeństwa i państwa. Patrząc na poczynania Prezesa i stojących za nim ludzi, cisną mi się na usta słowa: WITAJ OD NOWA POLSKO LUDOWA.
Mam świadomość, że te słowa w odniesieniu do prawicowego polityka i konserwatywno-religijnego zaplecza partii, której przewodzi, mogą brzmieć paradoksalnie, ale oddają istotę tego co obserwuję.

Mam wystarczająco wiele lat, żeby pamiętać tamte czasy i obowiązującą wtedy retorykę. Nie mam za to sklerozy, więc nie mogę nie dostrzegać analogii: powoływanie się na wolę ludu podczas gdy traktuje się ten „lud”jak ciemną masę do ulepienia, przeżucia i wyplucia, łamanie obowiązującego prawa i przekonania że cel uświęca środki.

Trzeba mieć bardzo zdrowy żołądek, żeby strawić to co serwuje Jarosław Kaczyński, ale zastanawiam się po co jeść tę żabę. Nie należę do amatorów jedzenia zdechłych żab, więc jeść nie zamierzam a i innym odradzam, bo po co się narażać na odbijanie bajorem.

Niestety, alternatywą dla PiS-u jest PO, które zamiast rządzić, zachowuje się w myśl zasady „poczekamy-obaczymy- to się nie narazimy”. Może to i politycznie korzystne, ale mało odpowiedzialne i zupełnie niepatriotyczne. Rządzący, którzy panicznie boją się rządzić i idą w marketing, powinni oddać władzę. Pan Prezydent Komorowski tak sobie chyba wziął do serca swoje hasło wyborcze: Zgoda buduje”, że teraz zgadza się nic nie robić. Nie ma chętnych do zrobienia porządku z problemami, których przybywa lawinowo, bo Premier Tusk ciągle robi za mistera otrzęsin.

A ludzie mają tego wszystkiego dosyć. Tyle że politycy zajmują się głównie swoimi partyjnymi sprawami i zbliżającym się terminem wyborów, więc na jakieś radykalne działania nie ma co liczyć. Można za to posłuchać o obywatelskim przywileju i powinności, jakim jest udział w wyborach. Bo przecież ktoś musi zagłosować, żeby ktoś inny dopchał się do korytka i mógł się poświęcać, dla narodu rzecz jasna.

piątek, 4 lutego 2011

Pora na emigrację wewnętrzną.

„Nastały takie czasy, że nie wiadomo, czy jeszcze ktoś pozostał przy zdrowych zmysłach.” - napisał Gogol prawie 160 lat temu. Ciekawa jestem, co by powiedział dzisiaj, gdyby, tak na przykład, obejrzał sobie wiadomości z Polski.

Ja dzisiaj obejrzałam kilka serwisów informacyjnych i doszłam do wniosku, że jestem za głupia żeby zrozumieć, o co tym ludziom chodzi. Niewykluczone jednak, że nie tyle jestem za głupia, co za wolno głupieję, i świat znacznie mnie wyprzedza.

Od zawsze interesowałam się polityką, bo uważałam, że człowiek powinien wiedzieć, co dzieje się w społeczeństwie w którym żyje. Jednak teraz kiedy politycy zajmują się głównie sobą, mają zero kontaktu z rzeczywistością i duże problemy psychiczne, będę musiała zmienić zainteresowania. Dłużej nie dam rady znieść tej ilości kretynów, udowadniających, że można nie mieć zasad, honoru, kompetencji, ale i tak rządzić narodem.

Znów przyszła pora na emigrację wewnętrzną, bo, to co się dzieje w przestrzeni publicznej, to sen wariata.