Dzisiejszy post zacznę od informacji, że zdrowieję. I to tyle dobrych informacji, reszta jest już mniej optymistyczna. Urodziny Adasia się nie odbędą, bo nieoficjalnie jesteśmy w kwarantannie, ponieważ, albowiem, gdyż, nauczycielka Daniela ma Covida, więc cała klasa jest na nauczaniu zdalnym. Kilkoro dzieci z klasy Daniela ma niepokojące objawy, więc nie jest wykluczone, że kłębek dopiero zaczął się rozwijać. Jakby tego było mało kuzyn zięcia też ma covida. Córka i zięć byli na imprezie rodzinnej, gdzie mogli się zakazić. Może gluty Adasia nie wzięły się tak z niczego, chociaż córka przekonuje, że to problem bakteryjny. I tego będziemy się trzymać.
Stara doniczka w złotych koronkach |
Przyznam jednak, że powyższe informacje trochę mnie przytłoczyły. Jak do tego dodać marne samopoczucie fizyczne, bo niby czuję się trochę lepiej, ale nie na tyle dobrze, żeby zapomnieć z jakich organów się składam, to cieszyć się za bardzo nie ma z czego. Perspektywa izolacji od najbliższych i festiwal głupoty rządzących też optymizmem nie napawa. Było mi więc byle jak, łzawo i smutno. Posiedziałam dłuższą chwilę taka skiśnięta i bez apetytu na życie, ale im dłużej siedziałam, tym było mi gorzej. Co by tu zrobić, co by tu zrobić? - zastanawiałam się z uporem maniaka. Aż mój wzrok przyciągnęła puszka z farbą w sprayu.
"Stare złoto" przeczytałam na naklejce. (Kto trzyma farby w pokoju? No ja trzymam, bo dostępu do piwnicy broni mi rodzony chłop. Taki jest nieużyty.) Zrób sobie Baśka Bizancjum, to
przynajmniej będzie na bogato w tym całym dziadostwie - lotem błyskawicy wpadła mi taka myśl. A ja już tak mam, że jak coś pomyślę, to robię i nieważne, czy mądrze czy głupio, byle szybko. Poleciałam więc na balkon, na którym stoi wielka paka z gratami, które przywlekliśmy ze starego mieszkania. Wiecie jak to jest, człowiek nazbierał różnych dawno
nieprzydatnych przydasiów i żal mu je wyrzucić a ciężko nieść i nie ma gdzie upchnąć.
Pierwsze w ręce wpadły mi dwa stare klosze, które chciałam komuś oddać, żeby się nie zmarnowały, ale nie znalazłam chętnego, żeby je wziął. Zrobię z nich osłony do doniczek, pomyślałam i zrobiłam używając farby, kawałka starej firanki i spodeczków pod szklanki, które też w pudle leżały zapomniane.
Potem opędzlowałam złotościami kilka doniczek, które kolorystycznie odstawały od mojej wizji Bizancjum.
Przypomniałam sobie też, że mam jeszcze jeden duży klosz, który można wykorzystać na osłonę doniczki z wielką paprotką. I szybciej niż myślałam opryskałam nudny beż na stare złoto, ale już bez pomocy firanki. A na koniec przesadziłam kilka kwiatków do większych doniczek i cała szczęśliwa stwierdziłam, że "cysorz to ma klawe życie", ale cysarzowa też.
Inwestycja 12, 50 złotych polskich na farbę, kilka starych skorup i kawałek firanki, a ja wybawiona i szczęśliwa. No ja to potrafię robić dobre interesy. I moje skrzydłokwiaty mają teraz piękne koronkowe sukienki. Jak Wam smutno moje kochane Czytelniczki, to zabawcie się w przedszkolaka, bo to Bizancjum było tylko umowne.
Na koniec ucieszę Was piosenką, o klawym życiu, które jak się dobrze przyjrzeć może być udziałem każdego. I niekoniecznie trzeba do tego utrupić stryjca.
Ja tylko czekam, kiedy, bo co rusz jakiś uczeń idzie na kwarantannę, ale sanepid dziwne ma wytyczne...
OdpowiedzUsuńCiekawie się bawisz, ja kupiłam włóczkę, sweter zaczynam na drutach.
Zdrówka życzę!
Sytuacja na dzisiaj wygląda tak, że w klasie wnuka troje dzieci ma gorączkę, ból głowy i brzucha. To może być jakaś zwykła wirusówka, ale skoro nauczycielka z covidem to na pewno dzieciakom też się przypisze covida, żeby statystyki rosły a ludzie się bali. Dziergaj na zdrowie, bo raz że się zrelaksujesz, a dwa, że nie będziesz marzła.
UsuńPięknie!
OdpowiedzUsuńDużo, dużo zdrowia!
Dzięki Klarko. Wzajemnie, trzymaj się ciepło.
UsuńWiadomości brzmią dramatycznie- oby skończyło się tylko na strachu!
OdpowiedzUsuńA ze starych doniczek i farby porobiłaś prawdziwe cudeńka! Świetny pomysł! Zdrowia dla Ciebie i wszystkich Twoich bliskich!
Dziękuję za życzenia i odwzajemniam się tym samym. Mam nadzieję, że nie będzie źle. Boję się umiarkowanie, bo pamiętam o efekcie nocebo. Strach przed wirusem osłabia system odpornościowy, ale społeczeństwo jest straszone przez lekarzy, media, rządzących do tego stopnia, że ludziom aż rozum odbiera. Dlatego ja staram się zajmować tym, co mnie wzmacnia i daje radość, żeby nie dać się zwariować.
UsuńBasiu, przecudnie ci to wyszlo, po prostu sie zachwycilam, te takie " popekane" to z firanki ? Tez mam teraz nastroj na zlote dodatki , nawet pozlocilam stara rame od lustra i stojak na czasopisma, ale na doniczki nie wpadlam, po prostu kupilam pare nowych... Cudnue to wyszlo, a w ogole widze ze mamy podobny wystroj chalupy :)) Daj przepis co z ta firanka - firan nie mam, ale mam stare dziergane serwetki? 👌👌👌Jestes cesarzowa jak sie patrzy 👑
OdpowiedzUsuńSerwetki będą dobre. Technika jest prosta - przykładasz serwetkę do malowanej powierzchni i pryskasz farbą w sprayu. Jeżeli powierzchnia ozdabianego elementu jest gładka to trzeba lekko przetrzeć papierem, żeby farba dobrze związała. Złotości zaczęły się u mnie od jednej doniczki, ale jak zobaczyłam jak ładnie komponuje się kolor starego złota z prostymi białymi meblami to kupiłam farbę i poszłam na całość. Glamour to nie do końca moja bajka, ale eklektyzm już tak, więc trochę zaszalałam.
UsuńWspolczuje ci rozstania z rodzina , tyle ze choc przynajmniej wiesz, ze sa na wyciagniecie reki, mnie dusi jak sobie pomysle o swojej 😘
OdpowiedzUsuńŻyczę Ci z całego serca, żeby jednak bliscy mogli do Ciebie przyjechać. Może do grudnia to wariactwo z wirusem trochę wyhamuje.
UsuńOj, miesza ten covid coraz bardziej w naszym życiu. Wygląda na to, że to co było na wiosnę, to był tylko wstęp 😕 A osłonki do kwiatów całkiem pomysłowe, bardzo fajnie się prezentują.
OdpowiedzUsuńCovid miesza aż tak bardzo, bo ludzie zachowują się jakby z głupim na rozum się zamienili. Może gdybyśmy wszyscy na wiosnę zachowywali się racjonalnie to jesień byłaby inna. A tak mamy to co mamy, jedni boją się normalnie żyć, inni żyją tak jakby mieli nigdy nie umrzeć.
UsuńZawsze mam w domu włóczkę i szydełko/druty. To najlepsza terapia na całe zło, a im bardziej skomplikowany wzór, tym bardziej zajmuje głowę. Rozumiem Twoje 'terepeutyczne'zacięcie. Pięknie Ci to bizantyjskie dzieło wyszło. Zdrowia życzę z całego ❤ I... koniecznie suplementujcie witaminę D, korona jej podobno nie lubi😉
OdpowiedzUsuńOj, jakie my zgodne jesteśmy, też lubię w coś ręce włożyć. Gdzieś przeczytałam, że robótki są tak samo dobre jak medytacja, bo powtarzalny ruch rąk wyzwala fale mózgowe z pełnego zakresu alfa, beta, theta.
UsuńPiekne dziela stworzylas!!! i to wszystko co mam do powiedzenia z wiadomych wzgledow, ktore TY rozumiesz.
OdpowiedzUsuńDzięki Star.
UsuńPomysł i wykonanie super...wyszło na bogato ;))) Gratulacje !!!
OdpowiedzUsuńTrochę dzadskie to Bizancjum, ale mnie się podoba. Dziękuję za uznane.
OdpowiedzUsuń