Jak często słyszałyście takie historie, w których ktoś opowiada, jak bardzo pomagał, dawał serce na dłoni, użyczał ostatniej koszuli, a w zamian spotkał się z wykorzystaniem i czarną niewdzięcznością? Ja słyszałam nie raz. Bo rzeczywiście często tak bywa, że ktoś kogoś wykorzystuje. No, ludzie tak już mają, że jak się daje bez stawiania granic to biorą, a potem często zapominają nawet podziękować. Ale. Wcale nie mało jest też kobiet, bo to kobiety dzierżą palmę pierwszeństwa w byciu męczennicą, które lubują się w byciu tą biedną, bo przez wszystkich wykorzystywaną. Żeby przyjemność z wykorzystania była jeszcze większa, to opowiadają o tym wykorzystaniu na prawo i lewo, ale nie wyciągają wniosków. A potem to już trzeba tylko przyczesać loczki, żeby korona cierniowa i wieniec laurowy dobrze na głowie leżały.
Nie różnię się bardzo od innych, więc też dawałam się wykorzystywać. I też było mi źle. Dziś wiem, że zupełnie niepotrzebnie przeżywałam ten żal i te pretensje skoro wcześniej bredziłam o aptekarskiej wadze, którą nie należy odmierzać, tylko dawać ile ten ktoś bliski potrzebuje. A trzeba było posłuchać męża, który czasami mądrze gada i zachować zasadę wzajemności zamiast robić za służącą uruchamianą na dźwięk dzwonka. Robiłam, bo chciałam, więc pretensje powinnam mieć do siebie. No, ale do takich wniosków to ja doszłam dopiero po latach. Widocznie dość wolno mądrzeję.
Ale teraz nikt mnie nie wykorzysta, bo nie daję się wykorzystywać. Daję tylko tyle, ile chcę dać i nie oczekuję wdzięczności. Ci, którzy zechcą być mi wdzięczni, będą wdzięczni i bez moich oczekiwań. Tym, którzy mając powód do wdzięczności, wdzięczni jednak nie będą, ja będę wdzięczna, że dzięki nim mogłam zrobić coś dobrego. Pamiętacie Tewje Mleczarza, jak dziękował Perczykowi za to, że ten przyjął od niego mleko? No. I tak trzeba robić. Dla siebie i dla zachowania równowagi na świecie. A czemu akurat dzisiaj o tym piszę? Bo dzisiaj wysłuchałam gorzkich żalów znajomej i coś mnie tak w sercu zakuło. I znowu niepotrzebnie. To zapisałam, żeby lepiej pamiętać, że tę lekcję już przerobiłam i nie ma co do tego wracać. Dobrze jest też pamiętać, że ani wszyscy tacy źli, ani my tacy dobrzy. A zawsze mamy to, na co się godzimy.
Kiedyś już poruszałam podobny temat, cytując bardzo mądre SŁOWA Fredericka Buechnera. Wychodzi na to, że się powtarzam, ale niektóre trudne lekcje trzeba przerobić wiele razy zanim człowiek porządnie się nauczy. Może niektórym wystarcza jedna lekcja, ale człowiek pod tytułem "ja" czasami musi zaliczyć repetę.
I na dzisiaj to by było na tyle.
Cytaty złowione w sieci.
Mam opinię "kobiety nieużytej", bo nigdy się nie wyrywam z tym "ja to zrobię, ja to załatwię, ja pomogę". Po prostu dobrze wiem co, ile i czego mogę, więc nie oferuję niczego ad hoc.Za to jeżeli już coś obiecam to z całą pewnością to zrobię. Przekonałam się też wielokrotnie, że ci co naprawdę wymagają pomocy z reguły o tę pomoc wcale nie proszą, więc jeśli mogę i pomogę to incognito.
OdpowiedzUsuńOd kobiety "nieużytej" do wciąż wykorzystywanej "męczennicy" droga daleka, ale wcale nie trudno ją innym przebyć, gdy nie pilnujemy swoich granic. Powody, dla których pozwalamy się wykorzystywać są bardzo różne, ale efekt końcowy jest bardzo podobny - czujemy żal, że ktoś wziął co dawaliśmy bez stawiania granic i nawet nie podziękował albo nie odwazajemnił się tym samym. Do dziś pamiętam gulę w gardle, gdy moja siostra zostawiła mi dziecko pod blokiem chociaż miała się nim zająć przez tydzień. Bo jak to tak, ja niańczyłam siostrzeńców przez całe lata, odbierałam z przedszkola, piekłam urodzinowe torty a ona po trzech dniach zostawiła moje dziecko,jak bezpańskiego psiaka? No zostawiła i nie ma co tego przeżywać. Ale ta i inne podobne sytuacje nauczyły mnie, że dawać trzeba tylko to, czego nie będzie nam żal. Kochałam siostrzeńców to się nimi zajmowałam i to był cały mój zysk i moja radość. I tego będę się trzymać.
UsuńI własnie o to chodzi. Bo jak komuś pomagamy, to też dla własnej przyjemności i potrzeby dawania dobra. Nie ma co póżniej roztrząsać, że ludzie niewdzięczni:))
OdpowiedzUsuńZdrówka! I słońca:))
Lepiej bym tego nie ujęła, dając zawsze coś dostajemy, a co i jak wiele to już osobna sprawa. Tobie też piękna kobieto wszystkiego najlepszego.
UsuńBył czas " bycia dobrą", ale na szczęście dotarło do mnie, że to wcale takie dobre nie jest. Dla nikogo. Obecnie swoje potrzeby tez biorę pod uwagę . I wcale przez to gorzej o sobie nie myślę.;)
OdpowiedzUsuńJa to teraz nawet lepiej o sobie myślę niż kiedyś. Bo teraz jak daję, to nie mam w stosunku do obdarowanych oczekiwań. Nie staram się zaskarbić sobie ich miłości, wdzięczności czy wzajemności. Teraz daję na swoich warunkach, więc wystarcza mi świadomość, że zrobiłam coś dobrego.
UsuńAni wszyscy tacy zli, ani my tacy dobrzy - Basiu zawsze trafiasz w dziesiatke! Caly Twoj post dedykuje bezwstydnie sobie, zeby mi przypominal tak jak Tobie , dziekuje ci za niego bardzo😘😘😘
OdpowiedzUsuńKitty, pochlebiasz mi bardzo. Ale cieszę się, jak przypomniałam Ci o ważnej rzeczy, że dawać się wykorzystywać to kiepski interes. Ty masz miękkie serce i dużo życzliwości dla innych, więc powinnaś sobie ustawić przypomnienie w telefonie albo napisać i podkreślić wężykiem: Najpierw ja potem cała reszta świata.
UsuńJa to mam problem z glowy, robie za zawodowa sucz i niech tak zostanie:)))))))))
OdpowiedzUsuńStar, to my obie takie popsute))) Chociaż w Twoim towarzystwie, to ja jeszcze trochę się chętnie popsuję.
Usuń💖💖💖💖
Usuń