Szukaj na tym blogu

piątek, 25 marca 2022

NIE dla cenzury

źródło Internet
WIOSNA szła, szła i nareszcie przyszła. Cieszę się z niej ogromnie, bo chociaż w przyrodzie można znaleźć trochę nadziei, że reguły rządzące światem mają jakiś pozytywny sens. Niestety, cała reszta przypomina sen wariata, w którym uczestniczymy wszyscy bez wyjątku. Pomimo tego, że staram się izolować od spraw, na które nie mam większego wpływu, to jednak uciec się nie da. Dlatego moja potłuczona głowa produkuje stada nie mniej potłuczonych myśli i mnoży pytania. 
A wszystko przez to, że bardzo lubię wiedzieć i nie jestem fanatycznie przywiązana do jednego sposobu patrzenia na świat. Ludzi, którzy wybierają tylko to co im pasuje, zupełnie ignorując wszystko inne, uważam za głupców. Podpisuję się pod sokratejskim „Wiem, że nic nie wiem”, więc wciąż szukam odpowiedzi, nie zamykając się na poglądy różniące się od moich. Zdaję sobie sprawę, że nie brakuje ciotek rewolucji, które chętnie wyzwoliłyby mnie z kłopotu samodzielnego myślenia, ale dziękuję za pomoc, poradzę sobie sama.

Moje życie, mój świat, mój punkt widzenia. Nie podzielam zdania niektórych, że cenzura jest konieczna w celu chronienia maluczkich, żeby sobie nie zrobili krzywdy myśląc samodzielnie. I bardzo się dziwię, że inni są tacy chętni, żeby ktoś cenzurował co wolno im wiedzieć, co mają myśleć i co mogą w życiu robić. Mnie nikt nie musi przed wiedzą chronić. Cenzura poszła won, narzucone autorytety też. Jak będę widziała potrzebę, to ocenzuruję się sama. Wiem, już nie raz to mówiłam, ale trudno się nie powtarzać, gdy po raz kolejny przerabia się te same lekcje. Wcześniej była pandemia, teraz jest wojna i znowu można mówić tylko to co wypada, bo inaczej jest się foliarzem albo V kolumną. Jak w tańcu derwisza wciąż wirują stare historie i stare błędy, a głupcy wciąż wszystko wiedzą najlepiej.

Weźmy za przykład cenzurę. Dlaczego jest jej coraz więcej? Dlaczego ludzie przestali się oburzać, że ktoś racjonuje im dostęp do informacji, ogranicza wolność słowa i wymusza jedynie słuszne poglądy? I jak to się ma do demokracji, która podobno jest jedną z najważniejszych wartości cywilizowanego świata?

Po wybuchu pandemii zaczęło być bardziej widoczne, że obowiązuje jedynie słuszna racja i każdy ma się z tą racją zgadzać, bo to racja ustalona przez czynniki wyższe (jak mawiano w czasach socjalistycznych), oparta na ichnich autorytetach też jedynie słusznych. A wiadomo, że "czynniki wyższe" wszystko wiedzą lepiej i w związku z tym uzurpują sobie prawo do narzucania wszystkim swojego jedynie słusznego zdania. Do "czynników wyższych" chętnie dołączają ciotki rewolucji, które lubią świecić przykładem i oświecać nieoświeconych waląc kagankiem przez łeb. Komunizm i socjalizm powszechnie potępiono, ale metody, którymi posługiwały się te dwa systemy, pozostały. Dlatego cenzura ma się dobrze, a nawet coraz lepiej. No tak, jak coś się sprawdza to po co z tego rezygnować. Komunistyczne trzymanie narodu za twarz było naganne, ale demokratyczne nie budzi sprzeciwu, a przynajmniej niewystarczająco mocny. Dlatego cywilizowany świat - oburzający się na brak wolności i demokracji w Rosji, na niszczenie przez Putina tych, którzy stoją w opozycji do jego metod zarządzania państwem - w bardziej zawoalowany sposób postępuje tak samo. No nie, przepraszam, na Zachodzie oponentów się nie truje, ich się tylko ośmiesza, zamyka się im usta i spycha na margines życia społecznego. Wielki Brat wie lepiej, więc to on decyduje o tobie i twoim życiu, cel uświęca środki - to nie są hasła na sztandary, to się praktykuje po cichu. A ja, jako ten narowisty płaskoziemca, siedzę w kącie i myślę.

Na przykład o tym, dlaczego dziennikarze wszystkich stacji zbojkotowali konferencję prasową zwołaną przez Konfederację? Z Konfederacją mi nie po drodze i nie chodzi o to, że chcę ich bronić. Chodzi mi o zasady. Osobiście nie miałabym nic przeciw temu, gdyby ta partia została zdelegalizowana, bo uważam, że faszyzują, a ich wersja patriotyzmu jest bliska nacjonalizmowi. Ale. Czy mi się to podoba czy nie, to Konfederacja ma za sobą demokratyczny mandat, kilka procent polskiego społeczeństwa i jak do tej pory działa w ramach obowiązującego prawa. Na Bosaku mi nie zależy, na jego partii jeszcze mniej, ale użyłam tego przykładu, żeby wykazać, jak bardzo zamyka się usta tym, którzy zadają niewygodne pytania i mówią swoim głosem. Pytam, jakim prawem? 

Bo co takiego Bosak zrobił teraz, że spotkał go taki ostracyzm? Wbrew przyjętej narracji miał odwagę głośno powiedzieć to, co wielu myśli po cichu? Wyraźnie wyartykułował, że Ukraińcom trzeba pomagać, ale niektóre deklaracje rządzących są na wyrost, bo nie mieszczą się w możliwościach logistycznych i ekonomicznych Polski. Wcześniej mówił dużo gorsze rzeczy o emigrantach i uchodźcach. I co? I nic specjalnego się nie działo, chociaż powinno. Nikt go nie bojkotował. To o co chodzi teraz? Złamał jedynie słuszną narrację w sprawie uchodźców i został owcą, która odłączyła się od stada, więc powinien poczuć pasterską laskę? A może jeszcze o to, że jest realnym zagrożeniem dla PiS i będzie jeszcze większym, gdy po kraju rozleje się kryzys emigracyjny i gospodarczy? I co robi się w takiej sytuacji? Trzeba wziąć wysokie "C" i zapiać ile sił w gardle, że wojna, że ludzkie dramaty, że Polacy tacy szlachetni wszyscy i bez wyjątków. A wszystko po to, żeby przysłonić prawdziwe tło tego świętego oburzenia. Pod płaszczykiem wojny wiele się zmieści.

Media tak pewnie poczuły się czwartą władzą, że nawet już nie udają, że ich rolą jest tylko przekazywanie informacji, a ocena należy do słuchacza, widza, czytelnika. Wygląda na to, że jest obowiązek mówienia we wszystkich sprawach tak samo, a media to wyłącznie tuba propagandowa i bardzo skuteczne narzędzie manipulacji. Putin wprowadził specustawę, dzięki której każdy kto podaje informacje inne niż rząd, używa słowa wojna, agresja, napad na Ukrainę jest zagrożony karą więzienia. A my co? My dopiero robimy przymiarki. U nas też trzeba mówić jednym głosem, chociaż jeszcze nie wsadzają do więzienia. Zgadzacie się na to? Ja nie chciałabym być taktowana jak bezrozumne zwierzę, które bezpieczne jest tylko wtedy, gdy podąża za stadem i beczy tak samo jak wszyscy. Ludzie nie boicie się, że to pójdzie jeszcze dalej, nie zatrzyma się na politykach i wy też stracicie prawo głosu nawet w najbardziej osobistych sprawach? Przypominam jak wyglądała sytuacja ze szczepieniami, trzeba było podpisać zgodę na szczepienie i jego ewentualne szkodliwe konsekwencje, chociaż jednocześnie wymuszano różnymi środkami decyzję o zaszczepieniu się. Mało wam, chcecie więcej? 

Nadzwyczajny czas jakim jest wojna otwiera szerzej drzwi do działań, które są naganne i poza prawem, a cel zaczyna uświęcać środki. Widzicie te tytuły w gazetach, że zlikwidowano iluś tam Rosjan? Nie zabito, tylko zlikwidowano. To nie jest kwestia semantyki, to kwestia odczłowieczania człowieka. Bardzo współczuję Ukraińcom, którzy mierzą się z przekleństwem wojny. Cieszę się, że nie są w tym sami, że dostają realne wsparcie. Ale też żal mi zabitych Rosjan, z których nacjonalistyczny psychopata ogarnięty rządzą imperatorskiej władzy zrobił mięso armatnie. Większość Rosjan żyje w informacyjnej bańce, są karmieni kremlowską propagandą i chcą wierzyć, że Putin działa dla ich dobra, że znowu Rosja wyzwala świat od nazizmu. Patrząc z boku wiemy, że to fałszywy obraz. Dlaczego więc nie protestujemy, gdy nam serwuje się mocno ocenzurowaną prawdę?  

Wiele złych rzeczy zaczyna się od tego, że pozwalamy zmieniać znaczenie słów, że godzimy się milczeć kiedy trzeba mówić. Znacie to: "Na początku było Słowo, a Słowo było u Boga, i Bogiem było Słowo. Ono było na początku u Boga. Wszystko przez Nie się stało." Pilnujmy słów. I na dzisiaj to by było na tyle.

20 komentarzy:

  1. Zgadzam sie z Toba. Chce miec prawo dostepu do wszystkich mozliwych informacji i samodzielnie zdecydowac, co na ten temat myslec. Mysle, wiec jestem :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety nasze prawo wyboru jest coraz bardziej ograniczane. Ludzie zachowują się tak, jakby nie rozumieli, że jeżeli ogranicza się komuś prawo do wolności słowa, do samostanowienia, to kiedyś samemu można doświadczyć jeszcze większych ograniczeń. Teraz jest szczególnie trudna sytuacja, bo mamy wojnę, więc każda wątpliwość może być przypisana jakimś dywersyjnym działaniom. Jednak warto pamiętać, że w takim trudnym czasie można tylnymi drzwiami wprowadzać rozwiązania, które pozostaną na lata. Raz oddaną wolność trudno odzyskać. Bardzo mnie niepokoi, że już teraz widać, że cel uświęca środki. Pandemia pokazała, że ludzie łatwo dają sobą manipulować i dla poczucia bezpieczeństwa są gotowi wiele poświęcić. Wojna jest jeszcze większym wyzwaniem, dlatego boję się, że rządzący to wykorzystają i wcale nie ze względu na dobro społeczeństwa. FB blokował wszystkie treści, które odbiegały od oficjalnego pandemicznego przekazu i znakomita większość temu przyklaskiwała. Co będzie FB blokował za chwilę? Warto się nad tym zastanowić.

      Usuń
  2. Masz wiele racji, nie ma dziś chyba obiektywnych mediów, niestety i coraz trudniej zobaczyć prawdziwy obraz niektórych rzeczy i zjawisk.
    Pomagamy Ukraińcom na różne sposoby, ale flagi ukraińskie na budynkach publicznych to dla mnie już przesada, bo mieszkam w Polsce. Podobnie przesadnym wydaje mi się zachwyt nad Bidenem, jakby sam Jezus zstąpił na ziemię.
    Najgorsze, że dziennikarze sami nie zauważają błędów, jakie się w mediach ustawicznie popełnia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jotko, dziennikarstwo już dawno zeszło na psy i obiektywizm to bardzo deficytowy towar. Nie rozumem, dlaczego ludzie nie chcą zauważyć, że jeżeli ktoś narzuca im co mają myśleć, to za chwilę powie im co mają robić i wcale nie będzie pytał czy chcą.

      Jeżeli chodzi o wywieszanie flag, to mnie ten gest solidarności nie przeszkadza. I na szczęście każda z nas może mieć swoje zdanie i mamy wzajemny szacunek do swoich poglądów. Mój jedenastoletni wnuk wywiesił w oknie polską chorągiewkę i chciał obok powiesić ukraińską, żeby solidaryzować się z ukraińskimi dziećmi, które są w jego szkole. Cieszę się, że tak myśli, bo będzie żył pośród ludzi innej narodowości niż jego i dobrze by było, żeby ich szanował i lubił. Dla mnie zawsze najbardziej liczył się człowiek, nie jego nacja. Zawsze też stawałam w obronie tych, którym źle się wiodło. Teraz też tak robię. Ale mdli mnie od tej ekscytacji szlachetnością jaką się wykazuje wiele osób. Gdzie oni byli jak na granicy z Białorusią umierali ludzie tacy sami jak Ukraińcy? Brzydko napisałam o tym, jak przyczepiło się gówno do okrętu i krzyczy płyniemy, bo w wielu wypadkach tak to niestety wygląda. Okrętem są dobrzy szlachetni ludzie, którzy pomagają ze wszystkich sił, dając swój czas, pracę, dary, a gówno daje popisy swojej szlachetności płynąc tą samą falą. Nasz rząd to kupa hipokrytów, która teraz wystawia pierś do orderów. Chełpią się, że u nas nie ma obozów dla uchodźców. No nie ma, bo oni nawet tego nie umieliby zorganizować. Cały ciężar wzięli na siebie zwykli ludzie, samorządy i organizacje pozarządowe, a politycy się pod to podpinają. Mamy w kraju kryzys humanitarny, ale rząd dalej zajmuje się głównie sobą i swoim pijarem. Przyjęli ustawę, która nijak ma się do naszych możliwości i są z siebie bardzo zadowoleni. Za ich decyzje zapłacimy wszyscy, Ukraińcy także. Polska to nie jest kraj aniołów, więc tylko patrzeć, jak ludzie zaczną z niechęcią patrzeć na uchodźców. I tak z sytuacji, która otworzyła ludzkie serca, możemy płynie przejść do pretensji za niezawinione winy Ukraińców. Kryzys gospodarczy, drożyzna, pogarszająca się jakość życia nie są rozsadą szlachetności, wprost przeciwnie. Duża część dobra zostanie zmarnowana.

      Mnie też Biden mnie nie zachwyca. Ameryka odbudowuje na tej wojnie swoją pozycję w NATO, umacnia się jako supermocarstwo i cieszy się z osłabienia Rosji. I tu Putin się przeliczył, bo nie sądził, że USA i UE odłożą na chwilę udowadnianie sobie kto mocniejszy i tak szybko uderzą sankcjami. Berlin się trochę wyłamuje, ale ciekawa jestem jak długo utrzyma ten kurs. Nie podoba mi się postawa niemieckiego rządu, bo oni wiele zrobili, żeby Putin urósł w siłę. Na szczęście jeszcze nie wszystko musi mi się podobać.

      Usuń
    2. Sam Biden bez kongresu niewiele zrobi, tam wszystko przemyślane i policzone, choć jego wystąpienie na Zamku Królewskim podobało mi się. Chodzi mi raczej o zachwyty dziennikarzy - Biden zjadł pizzę, jakby to był nadczłowiek, któremu nie godzi się pizzy z żołnierzami jeść.
      U nas tez wiszą papierowe flagi wsparcia, niebiesko-żółte kwiaty, ale wielka flaga obok polskiej na budynku urzędu czy powiewająca flaga ukraińska na ekranie przed głównym wydaniem wiadomości? no jakoś mi to nie pasuje...

      Usuń
    3. Jotko, jak Biden zjadl pizze i natychmiast nie narobil w gacie to faktycznie bylo sie czym zachwycac:))) Wiesz on normalnie to juz na kleikach ryzowych, tartych jabluszkach i papce dla niemowlat jedzie:)))
      Jak wiesz mieszkam w Ameryce od blisko 40 lat i ja to dopiero mam ubaw po pachy z tym zachwyten nad Nieboszczykiem:) Czesto nazywam go tez Duchem Bialego Domu.

      Usuń
    4. Obejrzalam przemowienie Bidena na Zamku Krolewskim i powiem tylko tyle, gdybym nie mieszkala w Ameryce to moze tez by mi sie podobalo.

      Usuń
    5. Przemówienia nie oglądałam, bo nie miałam kiedy. Wiem tyle ile powiedział mi mąż. Według niego Biden mówił co trzeba w takiej sytuacji powiedzieć, z deklaracjami był bardzo ostrożny, a na koniec się zagalopował i chciał Rosjanom zdymisjonować prezydenta, co zostało szybko zdementowane w wiadomościach z USA.

      Usuń
    6. Na granicy Białoruskiej nadal umierają ludzie. Nadal błąkają się rodziny z dziećmi. Nadal znajdowane są ciała. I nadal nie można tym ludziom pomagać... To przestępstwo. Dwie granice, dwa światy. Na jednej pozwalamy ludziom umierać, na drugiej mało się nie posramy dobrocią. Nie rozumiem. Nie zapomnę. Do Puszczy Bialowieskiej już na spacer nie pójdę.

      Usuń
    7. To jest nas więcej nierozumiejących. W czym Ukrainiec jest lepszy od Białorusina, że jednego trzeba ratować, a przed drugim postawić zasieki? Hipokryzja naszych rządzących jest ogromna, ale też nie brakuje jej wśród zwykłych ludzi. Wiele osób lansuje się na tej dobroczynności, bo zależy im głównie na poklasku. Jednak dopóki robią coś dobrego to niech im będzie, mogę przybić im piątkę. Co nie zmienia faktu, że brzydzi mnie to ekscytowanie się udawaną szlachetnością, ta gra pod publiczkę kto lepszy, fajniejszy i bardziej ofiarny. Mam znajomych z wolontariatu, którzy bardzo ciężko pracują, żeby pomóc, ale robią to wyłącznie z potrzeby serca, nie robią sobie reklamy, nikogo nie zmuszają, żeby robił tak jak oni. Bardzo ich szanuję i popieram w czym tylko mogę. Jednak jestem z tych mniej szlachetnych, więc daję z siebie tylko tyle na ile mnie stać i nie oczekuję dozgonnej wdzięczności. Dziękuję Haniu za Twój komentarz.

      Usuń
  3. W 1996 roku Bill Clinton podpsial akt konsolidacji mediow w Ameryce i od tego momentu jest tylko gorzej. To wlasnie wtedy zaczela sie cenzura, na poczatek lagodnie a z czasem zanim sie ludzie zorientowali to juz wszyscy rzekomi dziennikarze radiowi, telewizyjni czy tez pismaki mowia jednym glosem w roznych jezykach powtarzajac te same slowa.
    I nie zanosi sie na to zeby bylo lepiej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Star, a jak miałoby być lepiej, jak ludzie lubią bezrefleksyjnie podążać za tłumem? U jednych wynika to z ciasnoty umysłowej, a u innych z chęci bycia zawsze na szczycie fali, czasami zachodzą obie te przyczyny jednocześnie. Wszystkie totalitaryzmy zaczynają od szczytnych idei, a potem robią wszystko, żeby przejąć rząd dusz i na końcu zawładnąć życiem jednostki, bo jednostka sama w sobie nie ma dla nich wartości i prawa do samostanowienia. Do takiego działania potrzebne są narzędzia i grupa fanatyków. Manipulacja jest skutecznym narzędziem, bo ułatwia zarządzanie ludźmi i przysparza całe rzesze pomniejszych fanatyków. Popatrz na te ciotki rewolucji, z którymi masz na pieńku, a właściwie one z Tobą. Są inteligentne, mają wiedzę, także tę dotyczącą historii, ale nie potrafią wyjść poza narzucony schemat i same robią to, z czym teoretycznie walczą. Ich zamordyzm jest dobry, bo jest ich. Podobne zachowanie u innych powoduje, że ruszają z krucjatą i chcą naprawiać tych innych choćby młotkiem. Cenzura jest zła, ale one mają prawo cenzurować innym nawet myślenie. Co gorsza one oczekują, że inni pójdą w ich ślady, bo przecież one wiedzą lepiej co i jak, bo oglądają TVN24, a nie TVP. Potem włażą na cokolik i czekają na brawa, bo przecież te brawa im się należą. Dla mnie cenzura w TVP jest tak samo zła jak cenzura w TVN, no ale ja jestem płaskoziemcą to mogę tak myśleć. One są oświecone, więc to "oświecenie" blokuje im myślenie przyczynowo-skutkowe i pozostaje im tylko podpierać się autorytetami. Nie rozumiem, jak można nie widzieć analogii między takim działaniem a tym co się z zasady krytykuje. Uważam, że te fanatycznie nastawione ciotki rewolucji chyba same nie wiedzą co robią i dlatego mają taką pewność, że słuszność jest po ich stronie.
      Jeżeli chodzi o media, to ich kondycja wynika ze stawianych im wymagań. Odbiorcy nie weryfikują podawanych informacji, idą na łatwiznę, lubią system zero-jedynkowy i godzą się na uproszczenia, więc po co się starać. Kiedyś byli dziennikarze i publicyści, dziennikarz podawał fakty, publicysta komentował. Teraz wiadomości podawane są według jednego klucza i trudno odróżnić co jest informacją, a co interpretacją faktów. Jednak jak się chce, to można. Byleby takie wszystkowiedzące na spółkę z rządzącymi nie zabraniały ludziom myśleć.

      Usuń
  4. Basia, psychologia już dawno odkryła, że im bardzie człek nie ogarnia własnego strachu przed życiem, tym chętniej cenzuruje i kontroluje innych. Marząc o kontroli i cenzurze totalnej, by wreszcie poczuć się bezpiecznie. Co nigdy nie nastąpi...
    Działa na poziomie jednostkowym, potem rozrasta się na wszelkie inne płaszczyzny życia.
    Każdy dyktator to był i jest tchórz ukryty w bunkrze. Czy Wujek Wowa, czy przemocowy partner. Im bardziej ktoś uważa, że wszyscy powinni coś tam myśleć i to jedyna słuszna droga, tym bardziej wiem, że człek ten boi się panicznie, nie zna siebie, nie rozumie samego siebie. I nic z tym się nie zrobi, bo to można ogarnąć od środka tylko. Bić się z takimi nie da. Należy wtedy zająć się sobą i olać , na ile się da, resztę. I mnie cenzura rusza, bo najpierw w domu nie mogłam okazywać uczuć i nikt mnie nie słuchał, a potem sama się cenzurowałam, bo myślałam, że tak trzeba, bo w domu tak było. Kiedy temat ogarnęłam zrobiło się lepiej, wyraźniej też widzę próby uciszenia mnie, co jest plusem dodatnim. I nie daje się wkręcać :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aniu, masz rację. Potrzeba kontroli wynika przede wszystkim ze strachu i braku poczucia bezpieczeństwa. Systemy autorytarne najbardziej przyciągają tych, którzy szukają bezpieczeństwa, ale też prostego rozróżnienia: nasz, nie nasz. Nadmierna kontrola jest zawsze oznaką słabości i braku zaufania. Człowiek nawet jak nie bardzo zna samego siebie, to przynajmniej się domyśla do czego może się posunąć, żeby postawić na swoim. Jak ktoś wie, że dla obrony swoich interesów jest gotowy się ześwinić, to innych też będzie o to samo podejrzewał. Dlatego dyktatorzy i satrapy różnej maści boją się nawet tych, którzy im przyklaskują. Moim zdaniem najgorsze jest to, że mają do pomocy zwykłych ludzi, którzy chętnie pomogą w pacyfikowaniu "niewiernych".
      Nie mam zamiaru wojować z tym przekonanymi na 100%, że ich prawda najprawdziwsza, bo wiem, że się nie da. Tak jak mówisz, każdy musi się ogarnąć sam. Nie oczekuję, że przekonam fanatyka, żeby nie zmuszał innych do fanatycznego przestrzegania narzuconych przez niego reguł gry. Chcę jedynie mieć prawo mówić swoim głosem i sama decydować co uznam za ważne, mądre, godne naśladowania. Ja mogę lubić kogoś z kim różnią mnie poglądy, mogę lubić tych, którzy mnie nie lubią, jeżeli widzę w ich postępowaniu wartości, które sama cenię, ale naprawdę nie znoszę tych, którzy częstują innych pogardą strojąc się w piórka mądrości i szlachetności, karmiąc tym własne kompleksy. Odpłacam im pięknym za nadobne, chociaż może nie powinnam, bo oni mają i tak dosyć kłopotów ze sobą. No cóż, praktykowanie chrześcijańskiej i buddyjskiej miłości bliźniego jest trudne, czasami dla mnie zbyt trudne.

      Usuń
  5. Moim zdaniem cenzura to jakaś wyższa (czy też bardziej zdegenerowana) forma politycznej poprawności. Ktoś tam u góry ustala co wypada a co nie, co jest dobre a co złe i nam, biednym mróweczkom narzuca. Dlaczego ten ktos rości sobie do tego prawo? Czy jest kimś lepszym, madrzejszym od nas? A jeśli nawet by był, to i tak zamykanie komuś ust w najlepszej nawet wierze jest moim zdaniem działaniem krótkowzrocznym i bezsensownym. Bo prawda jak oliwa w koncu na wierzch wypływa. A gdy w koncu wypłynie może zachowywać sie jak wrząca lawa i niszczyć na swej drodze wszystko.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie tak. Poprawność polityczna zastępuje ostatnio rozsądek i prawo do własnych poglądów. Mocno popierana jest wszelkiej maści unifikacja. Kurcze, wygląda na to, że wracamy do czasów plemiennych. Już nie tylko musimy tak samo wyglądać, to samo myśleć, to jeszcze powinniśmy przestać się liczyć jako jednostki. Wspólnota jest dobra, wspólnota ułatwia życie, ale nie ma prawdziwej wspólnoty jak nie ma wolności jednostki. Dlatego tak bardzo nie godzę się na cenzurę i próby ograniczania mi wolności wyboru. Masz Olu rację, że im bardziej człowieka się knebluje, tym mocniej wzrasta w nim potrzeba samostanowienia i kiedyś tamy pękają. Historia uczy, że jak się człowiekowi odbiera wolność, to zaczyna się nienawiść. Nienawiść niszczy wszystko co spotka po drodze, nienawidzącego również. Szkoda, że niektórzy tego nie widzą albo nie chcą widzieć.

      Usuń
  6. Powiem, że trochę nieswojo się poczułam po przeczytaniu Twojej notki, bo ja autorytetów nie odrzucam a wręcz przeciwnie, często się na nich wspieram. Nie czuję się na siłach zapoznawania się ze stu tysiącami opinii z różnych opcji i na tej podstawie wyrabiania sobie własnego zdania. Uważam, że jest mnóstwo ludzi nieporównywalnie mądrzejszych ode mnie i warto ich słuchać a potem porównywać ze swoim tokiem myślenia. Tyle że nie są to autorytety narzucone a uznane przeze mnie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Matyldo, jak napisałam, ja sprzeciwiam się tylko narzuconym autorytetom. Podobnie jak Ty, bardzo sobie cenię ludzi mądrych i szukam u nich odpowiedzi na nurtujące mnie pytania. Zdaję sobie sprawę ze swoich ograniczeń, więc daleka jestem od przekonania, że mogę polegać tylko na sobie, że wiem wystarczająco dużo. Robię dokładnie to co Ty, słucham tych, którzy wiedzą więcej ode mnie (chociażby z racji przygotowania zawodowego) i porównuję to, z tym co sama myślę. Żeby mieć pełniejszy obraz słucham też co mówią ludzie, z którymi się nie zgadzam, bo wiem, że mogę się mylić, więc warto sprawdzić czy nie mają trochę racji. Dopiero po takiej analizie dochodzę do swojej opinii. Autorytety sobie wybieram oceniając nie tylko wiedzę, ale też to kim jest człowiek, którego zdanie podzielam. Generalnie bardzo lubię mieć autorytety i móc na nich polegać, bo to daje duże oparcie, ale nie podchodzę do autorytetów bałwochwalczo. Doceniam je, szanuję, ale nie zwalniam się z myślenia, bo o sobie chcę decydować sama.

      Usuń
  7. Basiu, temat cenzury i lapania za gardlo krytykujacych rzad czy system , zlapal tez juz naszych sasiadow z lewej strony, niektorzy zdolali to dostrzec mimo bycia slepym na cala reszte propagandy , co i tak jest duzym postepem :)) A to dopiero poczatki. Kontrola internetu, social media, dyktowanie ludziom co wolno, a czego nie wolno skrytykowac, co wolno a czego nie wolno mowic a co gorsza myslec i absurdalna poprawnosc polityczna to wszystko juz jest. To wszystko za malo - mabyc calkowita kontrola i punkty za bycie " poprawnym obywatelem"
    Model chinski nadchodzi i do potrzebny byl " paszporcik" w formie appa, ktory mozna dowolnie rozszerzac i rozbudowywac o kolejne punkty " wymagane". I jesli ludzie to przegapia , to obudza sie w systemie punktow za zycie w modelu chinskim, w ciagu paru lat. A zaba gotuje sie dalej...

    OdpowiedzUsuń
  8. Kitty, to że coraz bardziej ogranicza się wolność jednostki widać gołym okiem, ale niektórzy wola nie patrzeć. Ich wybór, ale jakim prawem napadają na tych, którym się nie podoba chodzenie na smyczy. Sami politycy nie daliby rady ustawić wszystkich do pionu, ale nie brakuje oszołomów, którzy chętnie pomogą. Najprostszy przykład to blogowe ciotki rewolucji, które nie tylko tolerują zamordyzm, ale jeszcze go wprowadzają, bo przecież one wiedzą najlepiej. Cenzura doprowadzi do tego, że ludzie będą się poddawali walkowerem, bo zabraknie im pewności, że warto bronić swojego prawa do samostanowienia w każdej dziedzinie.

    OdpowiedzUsuń