Dzisiejszy post miał być mikołajkowy, ale zabrakło mi czasu na napisanie wspomnień z dzieciństwa. A wszystkiemu jak zwykle winny jest mąż, jakżeby inaczej. I nawet nie mogę mieć do niego pretensji, bo chciał dobrze i bardzo się o to "dobrze" starał. Zaczął od tego, że postanowił uszczęśliwić mnie nowym laptopem. Moim zdaniem staremu laptopowi nic nie brakowało, ale przecież mój mąż wie lepiej, o czym skrycie marzę. Wyszło na to, że marzyłam o laptopie, więc w prezencie imieninowym dostałam laptopa. Mąż był szczęśliwy. Ja trochę mniej, ale przecież ja wydziwiam, ja się nie znam. No nie znam się, więc nie wiem, dlaczego Dell miałby być gorszy od jakiegoś Vaio i po co bez sensu wydawać pieniądze.
Szukaj na tym blogu
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Mikołajki. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Mikołajki. Pokaż wszystkie posty
niedziela, 6 grudnia 2020
niedziela, 6 grudnia 2015
Mikołajki 2015
Mamy
dziś Mikołajki – świetną okazję do umilania życia sobie i
innym - więc korzystam i cieszę się jak dziecko. Mikołaj był dla
mnie bardzo hojny, ale, żeby nie poprzewracało mi się w głowie z
nadmiaru przyjemności, zastrajkował mój kręgosłup. I tak,
zamiast wyjścia
z
wnukiem na
imprezę leżę na
poduszce elektrycznej i
grzeję podwozie.
Cóż, moje
zezowate szczęście o mnie nie zapomina. Ale nie ma co narzekać, bo
od tego na pewno nie będzie lepiej. Jest jak jest; Daniel poszedł
świętować z rodzicami, a ja zorganizowałam się w łożu boleści
i bez zbędnego cierpiętnictwa zajmuję się sobą.
Obejrzałam
film „Dlaczego mężczyźni nie słuchają a kobiety nie potrafią
czytać map”, który jest luźną ekranizacją bestsellerowej
książki Allana i Barbary Pease'ów o stosunkach damsko-męskich.
Polecam, bo
warto.
A
wracając do mojego wnuka to jest tajemnicą poliszynela, że mam na
jego punkcie fioła i mogę o nim gadać bez przerwy.
Zapisuję
też różne jego powiedzonka, żeby wracać do nich i nie zapomnieć.
Ostatnio
popłakałam się
przy takiej scence.
Daniel
bawi się na placu zabaw z kolegą. Chłopczyk jest młodszy i
fizycznie słabszy, więc Daniel zachowuje się wobec niego jak
opiekun i mentor w jednym. I kiedy kolega nie chce wejść na
zawieszoną na łańcuchach równoważnię Daniel pokazuje mu jak
trzeba po niej iść. Jednak chłopczyk po pierwszej nieudanej próbie
się zniechęca.
-
Nie łumiem – oświadcza i ze złością siada na ziemi.
Ale
Daniel nie odpuszcza i znowu włazi na rozchybotane drążki.
– Ło
tak się chodzi, widzis, jedna nózka i dluga nózka – pokazuje
cierpliwie, choć cierpliwość nie jest jego najmocniejszą stroną.
-
On jest jeszcze za mały - wkracza do akcji matka chłopczyka – a
to ćwiczenie jest trudne.
Daniel
schodzi na ziemię, chwilę się zastanawia, a potem zwraca się do
matki kolegi.
-
Zgoda. Jak byłem mały tez nie chodziłem, ale na stale lata chodzę.
Teraz
zastanawiamy się rodzinnie , kto mu sprzedał te „stare lata”.
Ale
na
razie nikt się nie przyznał.
I
to by było na tyle, pozdrawiam i
zostawiam w mikołajkowym prezencie cudną optymistyczną piosenkę,
którą często nucę.
obrazek złowiony w sieci
Subskrybuj:
Posty (Atom)