Kiedyś byłam bardzo grzeczna i unikałam konfliktów, ale na starość się popsułam, o czym już niejednokrotnie tu donosiłam. Teraz mogę się chwalić, że kiedyś byłam dobrze wychowana, bo już od dawna nie jestem. Na domiar złego przyciągam niegrzecznych i psuję się coraz bardziej, bo trudno mi utrzymać język za zębami. Poważnie zaczynam się zastanawiać, jak to się dzieje, że w takich ilościach przyciągam wrednych frustratów. Powiadają, że swój do swego ciągnie, ale żeby aż tak??? Wredne baby mają nastawionego na mnie GPS? No nie wiem...