Szukaj na tym blogu

Pokazywanie postów oznaczonych etykietą opinie. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą opinie. Pokaż wszystkie posty

piątek, 29 lipca 2011

Bez przesady i fanatyzmu, ale jednak … lubię siebie

Bez przesady i fanatyzmu, ale jednak … lubię siebie – tak właśnie pomyślałam po rozmowie ze znajomą. Dlaczego ten akt samo-adoracji przydarzył mi się akurat właśnie wtedy? Chyba dlatego, że wysłuchałam całej litanii pretensji, które znajoma kieruje do siebie i bliźnich.

Osobiście nie pieję z zachwytu nad sobą, bliźni też czasami podobają mi się średnio, ale daleka jestem od poglądu, że wszyscy, na czele ze mną, są paskudni, wredni i fałszywi. Ludzie nie są jednowymiarowi, każdy ma jakieś zalety i nikt nie jest wolny od wad. Jednak dobrze jest przyjąć z pokorą swoje słabe strony i bez hipokryzji cieszyć się zaletami.

A wracając do znajomej, to bardzo przeżywała, że osoba, którą uważała za przyjaciółkę, za plecami źle o niej mówiła. Znajoma czuła się przez to podwójnie źle, bo z jednej strony bolała ją nielojalność koleżanki a z drugiej strony w sobie szukała powodów, dla których koleżanka mogła sobie pozwolić na takie potraktowanie jej.

Próbowałam ją przekonać, że obmawiająca ją koleżanka, jeżeli tak się zachowuje, to ma problem ze sobą. Poza tym, ważne jest nie tylko to, co o nas mówią , ważne jest też kto mówi. Osoby, które w oczy deklarują sympatię, przyjaźń a za plecami obrabiają nam tyłek nie są warte tego, żeby przejmować się ich słowami. Lepiej zostawić ich samych sobie, omijając z daleka. Niech sami macerują się w swojej agresji i złośliwości.

Nie udało mi się przekonać znajomej, bo stwierdziła, że mówię tak dlatego, że te obmowy nie mnie dotyczyły. Być może. Jednak faktem jest, że patrząc z boku łatwiej o spokojny obiektywizm.

Pewnie nie raz ktoś wypowiadał niepochlebne opinie na mój temat, pewnie niektóre z nich były uzasadnione, ale zanim posypię głowę popiołem zawsze sprawdzam, kto i po co coś mówi. Jeżeli, ktoś w oczy mi schlebia, a za plecami oczernia, to choćby pękł ,nie jest w stanie mnie dotknąć, bo nie szanuję takich ludzi. Mam sporo wad, ale jednego nie można mi zarzucić, że włażę komuś w tyłek z jednej strony a pluję na niego z drugiej. I za to, między innymi, siebie lubię.

niedziela, 10 kwietnia 2011

Tytułem wyjaśnienia...

Czytelnicy mojego bloga z pewnością zauważyli, że zdarza mi się tak formułować opinie, jakbym nie miała żadnych wątpliwości co do słuszności moich sądów. Jednak gdyby ktoś odniósł wrażenie, że mam się za najmądrzejszą z mądrych w kwestii podejścia do życia, to wyjaśniam, że nie uważam iż wiem wszystko najlepiej, nie pretenduję do roli autorytetu ani nie oczekuję, że inni będą mnie naśladować. Sprawa odbioru tego co piszę, zależy też od tego kto czyta moje słowa.

Mam świadomość, że czasami zbyt egocentrycznie odbieram rzeczywistość i wszystko filtruję przez siebie, ale taka już moja natura. Jednak nie robię tego w celu pouczania innych i nie startuję na wzór, który powinno się umieścić w Sevres. Jestem jaka jestem, ze swoimi wadami, słabościami, zaletami, i nie zamierzam z siebie rezygnować.

Pisząc posty, dzielę się swoimi doświadczeniami, bawię się w domorosłego filozofa i opisuję świat ze swojej perspektywy. To mój sposób na refleksję nad sobą i innymi ludźmi.

Lubię mówić własnymi słowami, ale często cytuję mądrzejszych, od których się uczę. Andrzej Poniedzielski, mój ulubiony smutas, tak ładnie napisał co czuję, że posłużę się jego słowami:
"To już ładnych tyle lat jak do życia się przymierzam
nie wiem nic
nie umiem żyć
a zamierzam, a zamierzam."

I to by było na tyle.