Jak wielokrotnie donosiłam od dłuższego czasu światem interesuję się umiarkowanie. Nie mój ci on, bo coraz mniej go rozumiem i coraz mniej mi się podoba. Jednak wciąż się przekonuję, że nie da się przed nim uciec. A już na pewno nie da się uciec przed polityką Tym razem wieści o polityce i świecie dopadły mnie znienacka, w książce.
Szukaj na tym blogu
czwartek, 20 października 2022
sobota, 14 maja 2022
Pożegnalna niezapominajka
piątek, 1 października 2021
Trzeba szukać poziomek
Mój mąż czytał kiedyś dużo literatury hinduistycznej, buddyjskiej i raczył mnie odnalezionymi tam mądrościami. Za nic nie mogłam zrozumieć, co on widzi np. w takiej Bhagawatgicie, ale inne teksty nawet mi się podobały. Na przykład taka przypowieść.
Stary mnich został zaatakowany przez tygrysa. Uciekając spadł z urwiska, ale w ostatnim momencie chwycił się wielkiego korzenia wystającego z ziemi.Tygrys za nim nie poszedł, ale mnich wiedział, że się nie uratuje, bo nie ma siły wspiąć się z powrotem na drogę.
piątek, 7 sierpnia 2020
Dopadły mnie dzisiaj egzystencjalne smuty
Jak w tytule - dopadły mnie egzystencjalne smuty. Moje przywiązanie do życia ma się nijak do jego jakości, bo jakość... cóż, jest jaka jest. Staram się obśmiewać moje starcze lęki, ale przeganiane chowają się po kątach, żeby przy pierwszej okazji znowu się na mnie rzucić.
A do 60 roku życia mój pesel mi nie przeszkadzał. Po prostu, lata mijały, a ja sobie żyłam raz w lepszej, raz w gorszej kondycji psycho-fizycznej, ale peselu się nie czepiałam. Od życia nie wymagałam za wiele, ale bardzo się starałam, żeby mi smakowało. Zatrudniłam se na etacie takiego jednego Optymizma (wiem, że piszę niegramatycznie, ale z niegramatycznego serca, więc poprawiać nie będę), który razem ze mną pchał ten wózek o nazwie "Życie" i jakoś to było.
Minęła sześćdziesiątka i dopadł mnie taki refren:
"Gdy mu fasada rozpada się z trzaskiem
Gdy zza niej wyjrzy jak małpa z pokrzywy
Pysk zły i obrzydliwy i pryśnie cały blef
O wtedy chociaż się pragniesz powściągać
Nie nasobaczyć i nie naurągać
Choć inwektywą żywą nie chcesz chlustać
To same twe usta wykrzykną tobie wbrew:
Szuja"
No ludzie kochane, w piosence mowa o wrednym mężczyźnie, a mnie ten tekst pasuje jak ulał do życia. To albo ja jakaś nierozgarnięta albo coś w tym jest. Żadnej męskiej szui nie dałam się zniszczyć, ale życie nie raz mnie przeczołgało. Jednak przecież zawsze dawałam radę, aż do teraz. Bo teraz normalnie "poderżniętam jest". Mój optymizm zamienił się miejscami z poupychanymi po kątach smutkami. I teraz on se siedzi w kącie, a one latają po chałupie i coraz szerzej otwierają mi oczy.
Bo życie, to jednak szuja, najpierw narobi człowiekowi nadziei, a potem pokaże małpią mordę. Bywa, że nie raz pójdzie dalej i pokaże też czerwoną małpią dupę. I jakby się człowiek nie zapierał, to wrażenie estetyczne jest paskudne. Kiedy taki zniesmaczony człowiek pod tytułem "Kobieta" wysila wszystko co tam ma w głowie, a umówmy się, że z wiekiem ma coraz mniej, żeby zrozumieć, co to się porobiło i czemu aż tak, to już widzi na horyzoncie wstrętną, chudą babę, zamotaną w czarne szmaty, z narzędziem żniwiarza w kostycznej dłoni. A im bardziej kobieta pod tytułem "ja" stara się nie myśleć o tej babie z kosą, tym bardziej wie, że ona ciągle skraca dystans. Optymizm wzywany na ratunek ciągle najchętniej siedzi w kącie, a przynaglany odpowiada:spierdalaj babo, ja już się napracowałem. To, co zrobić, jak kostucha jednak zechce się przywitać? Ja chyba pójdę w naśladownictwo i wzorem Optymizma powiem jej: spierdalaj babo, zarobiona jestem. Ale czy to pomoże? Boję się, że nie. Jednak na pewno spróbuję. Tylko teraz muszę się bardziej do roboty przyłożyć, żebym nie musiała kłamać. I to jest najlepszy dowód na prawdziwość tezy, że życie boli.
Smutki najlepiej byłoby przespać, bo a nuż coś miłego się przyśni i jeszcze przy okazji robota nas ominie. Ale nic z tych rzeczy. Na starość nie ma spania na zawołanie. Na starość na spanie trzeba sobie zasłużyć. Najpierw trzeba padać ze zmęczenia na twarz. Potem trzeba długo i cierpliwie wciskać twarz w poduszkę, aż z braku tlenu zacznie się odpływać i na ostatnim oddechu trzeba się modlić, żeby wredny organizm nie dźgnął nas gdzieś bólem. Bo jak dźgnie, to wtedy wszystko trzeba zaczynać od początku. A potem to już jest magiczna 4 rano i traci się nadzieję na sen. Następnie trzeba wstać po dobrze nieprzespanej nocy i usilnie się starać, żeby jednak coś z tego życia mieć. Bo, nawet jak to nasze życie zachowuje się jak "żyćliwy", to głupio odpuszczać walkowerem najmniejszą choćby szansę na coś miłego. Z drugiej strony strasznie zmęczona jestem i tak mi się już nie chce starać. Ale z trzeciej strony, to jak się nie chce i nie ma po co, to zawsze można żyć na złość. Nie byłabym pierwsza taka złośliwa. No, to nie ma odwrotu, trza żyć, a jak trza, to trzeba.
"Żyćliwych", których niepokoi, że tak sama do siebie gadam i jeszcze ze sobą negocjuję, chcę uspokoić. Leczyć mnie na razie nie trzeba, to raz, a dwa, to zawsze lepiej zawracać dupę sobie niż innym, co ja niniejszym czynię.
I na dzisiaj to by było na tyle.
Kabaret Starszych Panów
czwartek, 14 stycznia 2016
Polecam
czwartek, 12 listopada 2015
sobota, 31 października 2015
Życie to tylko krótka kreseczka...
Czytałem o Mężczyźnie który przemawiał na pogrzebie Przyjaciela.
Nawiązywał On do Dat na pomniku .. do Pierwszej ….i do Ostatniej.
Zauważył ze najpierw była Data Urodzenia a o następnej dacie mówił ze łzami w oczach, ale powiedział ze najważniejszym tu jest ta kreseczka/myślnik pomiędzy tymi Datami.
Ten myślnik reprezentuje bowiem cały okres życia na ziemi.
I teraz tylko Ci bliscy wiedza jaką wartość ma ta krotka kreseczka.
Nie ma żadnego znaczenia ile posiadamy, samochodów….domów… pieniędzy.
Ważne jest jak żyjemy i kochamy i jak przezywamy Nasz Myślnik.
A wiec, zastanów się nad tym długo i mocno.
Czy są rzeczy które chciałbyś zmienić?
Przecież nie wiesz ile masz czasu aby ciągle być w stanie coś zmienić.
Jeśli byśmy tylko potrafili zwolnić tempo życia na tyle
aby się zastanowić co jest prawdziwe i wartościowe i zawsze starali się zrozumieć co inni ludzie czuja.
Nie bądźmy więc tacy skorzy do złości i bądźmy częściej wdzięczni, kochajmy ludzi których napotykamy w naszym życiu bardziej niż kiedykolwiek.
Szanujmy innych i częściej się uśmiechajmy pamiętając o tym że ten skromny myślnik może trwać jedynie chwile.
A teraz pomyśl, kiedy odczytają mowę na Twoim pogrzebie i rozważa przebieg Twojego życia….
Czy byłbyś dumny ze wszystkich wspomnianych zdarzeń i ocen jak ty przeżyłeś SWÓJ myślnik.
środa, 29 kwietnia 2015
Dwa cytaty o życiu
piątek, 24 kwietnia 2015
Dotyk, który jest potrzebny do życia
niedziela, 29 marca 2015
Niedzielna prasówka
niedziela, 28 grudnia 2014
Powalająco pozytywna - to ja... Wiersz
piątek, 19 grudnia 2014
Wchodzę w to...
Wchodzę w to, bo już nie stać mnie na nic innego. Nie stać
mnie na trwonienie energii na mało istotne rzeczy i nie mam zbyt wiele czasu,
żeby go tracić. Nie chcę tylko wegetować, bo wciąż mam apetyt na życie.
Lubię
się dzielić tym co dla mnie ważne i
cenne, więc gorąco polecam przemyślenie i zastosowanie się do zacytowanych słów.
Dobry drogowskaz czyni podróż łatwiejszą, nawet gdy droga bardzo wyboista, więc
dlaczego nie skorzystać? A tak dziwnie się składa, że ludzie nawet znając
świetnie drogowskazy zbyt często nie zwracają na nie uwagi lub lekceważą ich
treść. Dlatego warto je pokazywać, co niniejszym dość namolnie czynię. I to by
było na tyle, przynajmniej na dziś. Trzymajcie się ciepło.