Danielku
chodź do babci, wytrę ci nosek – powiedziałam do wnuka, któremu,
po powrocie z dworu, wisiały pod noskiem dwa sopelki.
-
Nieee, dziękujem – odpowiedział uprzejmie. Ty mam
baldzo smacne gluty. Som słodziuśśśkie – uściślił, robiąc jednocześnie
rozmarzoną minkę.
To
szczere do obrzydliwości wyznanie sprawiło, że poryczałam się ze
śmiechu, ryzykując, że też się posmarkam.
-
Dlacego babcia tak się śmieje? – spytał mały zdziwiony moją
nazbyt żywiołową reakcją.
Ale zamiast odpowiedzieć śmiałam się jeszcze bardziej, bo efekt
wcześniejszej wypowiedzi wzmocniło badawcze spojrzenie i widoczna w mimice myślówa: o co
tej babce chodzi, co ja
takiego zrobiłem, a może śmieje się ze mnie???
- Babciuuu,
babciuuuuu – przywoływał mnie
do
porządku, gdy nie przestawałam się śmiać.
-
Śmieję się, bo zabawne rzeczy mówisz Danielku – wydyszałam.
-
Zabawne??? Plawdziwe, po plostu - spuentował.
Mucha trochę mi spadła, ale nie tracę fasonu |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz