Większość kobiet lubi dostawać kwiaty. Ja też lubię. Jednak nie wymagam od męża, żeby wręczał mi kwiaty aż tak oryginalnie jak ten pan ze zdjęcia. Nie wymagam, bo dobrze mężowi życzę i nie chcę go odwiedzać na oddziale ortopedii miejscowego szpitala. Poza tym, jak się za wiele oczekuje, to można się nie doczekać. A ja mam bardzo pragmatyczne podejście do życia, więc najbardziej chcę tego, co mam szansę dostać. Ale przyznaję, że na tego pana ze zdjęcia bardzo przyjemnie popatrzeć. No i proporcje się
wyrównują, bo zazwyczaj to kobiety stają na głowie, żeby się przypodobać mężczyźnie. A moim skromnym zdaniem, kobiety całkiem niepotrzebnie tak się starają, bo
mężczyzny psuć nie trzeba. Mężczyzna potrafi się popsuć sam, więc pomaganie mu w psuciu się jest zupełnie bez sensu. Wiem, co mówię, bo ja mojego męża nie psuję, a on i tak coraz bardziej zepsuty.
Tak się zastanawiam, czy pan te różyczki obskubał z kolców zanim je sobie wetknął w tak newralgiczne okolice męskiego ciała. Bo jak nie, to strach się bać. Co kobiecie po kwiatkach, jak mężczyzna uszkodzony? No raczej niewiele albo nawet nic. Chyba że ten pan wcześniej mocno narozrabiał to wtedy nich się pokłuje i niech go boli.
Wracając do mojego podwórka, to muszę pochwalić mojego męża, bo często daje mi kwiaty i zazwyczaj bez okazji. Na przeprosiny kwiatów nie dostaję, bo u nas burze są zjawiskiem jednego dnia, a nawet kilku godzin, więc trudno byłoby logistycznie zorganizować kłótnię, kwiaciarnię i przeprosiny. A my obydwoje mamy awersję do "trudno", więc praktykujemy przepraszanie się bez kfiotecków.
Ostatnio zrobiłam się strasznie praktyczna, więc pomyślałam, że powinniśmy przejść z kwiatów ciętych na doniczkowe. Jak już pomyślałam, to chciałam szybko podzielić się tą myślą z mężem i przy okazji zapunktować, że jestem taka praktyczna. W końcu czymś trzeba sobie na te kwiatki zasłużyć.
- Wiesz, następnym razem jak będziesz chciał kupić mi kwiaty, to wybierz kwiatek w doniczce. Taki doniczkowy dłużej postoi i w domu będzie więcej zieleni - zaproponowałam.
- Nie. Wolę cięte - powiedział, czym bardzo mnie zdziwił. Bo jak to tak, skoro kwiatki mają być dla mnie, to chyba ja powinnam decydować jakie chcę.
- Dlaczego nie?
- Bo wolę cięte.
- ???
- No co tak patrzysz? Ty się strasznie wojownicza ostatnio zrobiłaś, więc nie będę ryzykował, że jak ci w czymś podpadnę to dostanę doniczką w łeb - popisał się zapobiegliwością mój małżonek.
- No wiesz - żachnęłam się za obraźliwe posądzenie, że miałabym w męża mojego jedynego rzucać kwiatkami w doniczkach. Poza tym, jaka to różnica, czy dostanie w łeb doniczką czy wazonem? Żadna. Ale przecież on musi zawsze postawić na swoim, to cały mój mąż. Nie chciałam się kłócić, więc temat jakie mam dostawać kwiaty pozostał na razie otwarty. Jednak, żeby nie miał za dobrze, sama kupiłam sobie kwiat doniczkowy cudnej urody. A on niech się zastanawia, czy się przypadkiem nie zbroję. I na dzisiaj to by było na tyle.
Kwiatek domowy nawet przystojniejszy niż pan na fotografii.;)))
OdpowiedzUsuń...bo twarzy nie widać! :))))
UsuńAle miejsce gdzie normalnie jest twarz takie pięknie ukwiecone, więc może być.
UsuńTo sa tulipany !!!!🌺🤗 Bez kolcow :)
OdpowiedzUsuńKitty przyznaj sie bez bicia czego Ty szukalas w tym bukiecie, ze sie dopatrzylas ze to tulipany? :)))))))))))))
UsuńMoj przynosi mi czerwone roze regularnie, na ogol w piatek po pracy.
UsuńWie, ze lubie i twierdzi, ze przynosi, bo lubi jak sie ciesze.
Czasem sie nie ciesze, bo jak mam duzo zajec i to dodatkowe obrabianie kwiatow, szczegolnie roz ( zawsze sie pokluje!)
nie zawsze mi pasuje , ale myje te wazony, podcinam , wyrzucam stare, podcinam now, zmieniam wode – bo jakbym kiedys pisnela,
ze mi to nie na reke – to juz wiecej kwiatow by nie przyniosl.
A jednak wole za duzo roz – niz wcale.
Wasze dialogi piekne po prostu .
Zakladam sie o duza kawe, ze to tulipany ! Popatrz na liscie! :)) I roze nie sa takie "floppy" , nie klada sie tak.
UsuńKitty ma rentgena w oczach, bo sądząc po liściach to rzeczywiście wygląda na bukiet tulipanów. Ja chyba powinnam się zastanowić nad sobą, dlaczego sądziłam, że to róże. Bo to, że ślepawa jestem to może nie być jedyne wytłumaczenie.
UsuńA ja nie lubie dostawac kwiatow. To chyba uraz z czasow kiedy w dniu imienin wracalo sie z pracy z taka iloscia zielska, ze w domu brakowalo nie tylko wazonow, ale sloikow, garnkow a nawet glebszych misek:))) Nie dosc ze dom przez najblizszy tydzien wygladal jak grobowiec rodzinny to jeszcze trzeba sie tym bylo zajmowac w sensie obrywac uszkodzone liscie, zmieniac wode....
OdpowiedzUsuńNie to za duzo roboty jak na moje sily:)))) Wole czekoladki, bizuterie, albo butelke dobrego wina...
A najbardziej to wole jak nie ma powodow do przepraszania i u nas generalnie ich nie ma bo nawet jak jedno cos naskrobie to drugie reaguje dowcipem i juz zamiast sie burmuszyc i nadymac to sie oboje smiejemy.
A do kary za ciezkie przewinienia mam trzy zeliwne patelnie:)))
A kto powiedzial,ze kwiaty sa "do przepraszania"?
UsuńMoj nigdy by nie wyskoczyl z kwiatami na przeprosiny.
Przeprosiny musza isc z glebi jego ego i najwazniejsze, co powie, a nie czy machnie bukietem i bedzie miec "z glowy".
Kwiaty przynosi, bo jak twierdzi "lubi, gdy ja sie ciesze" :)
I dla mnie to jest najwazniejszy powod, bo fakt widok roz mnie zawsze raduje... :)
Ale tu sa tulipany!!!
Kitty ja też nie dałabym się przeprosić wiechciem, bo to za małe zadośćuczynienie za grzech denerwowania żony. Raczej zastosowałabym metodę Star))) Ale zdziwiło mnie, że ten mój mąż nagle taki bojący się zrobił, że boi się kwiatka w doniczce kupić. Chociaż z drugiej strony, to wazonu chyba bardziej byłoby mi bardziej żal niż doniczki. Sama już nie wiem, bo jeszcze tego nie praktykowałam. Krzesło przez balkon pizgnąć to i owszem, ale kwiatkami rzucać... No sama nie wiem)))
UsuńDlatego ja z lenistwa obiecalam mojemu zupe grzybowa:))) taka moze byc ugotowana i zamrozona czekac cierpliwie na okazje:))) Doraznie jest patelnia.
UsuńZupa grzybowa w pogotowiu i patelnia na podorędziu to skuteczne środki wychowawcze, ale od czasu do czasu trzeba czymś pizgnąć za okno, żeby mąż doceniał czas kiedy ma święty spokój. Powiem Ci, że teraz żadne krzesła nie stoją mi na środku pokoju.
UsuńHaha jak bym tak miala pizgac przez okno kazdym krzeslem, z ktorego dupa wstala a krzeslo stoi na srodku to sama nie mialabym na czym siedziec:))) ja tylko przemawiam w takich sytuacjach do krzesla slowami "no popatrz dupa wziela i poszla, a tobie przykro i smutno" gadam az dupa wroci i przestawi krzeslo do stolu jak powinno byc:)) Pomysle moze nad jakims klejem zeby nie mogla dupa odejsc:)))
UsuńDobre))) Star, Ty na wszystko masz metodę. Ja się od Ciebie pilnie uczę, więc mój mąż jest bez szans. Co do krzeseł, to to było ulubione krzesło mojego męża i tak jak on było impregnowane na wszelkie argumenty. Prościej było wywalić przez balkon. A, jak wiesz, ja kocham "prościej". Teraz mamy w chałupie pokój i spokój. I oby tak dalej.
UsuńJakie tulipany?! Jakie róże?! Już prędzej azalie, choć tez nie jestem pewna. Jakaś przyrodniczka przydałaby się do rozstrzygnięcia.
OdpowiedzUsuńAle skleroza!! Spojrzałam na te w doniczce!:(((
UsuńObie macie rację. Na facecie tulipany. W doniczce biała azalia.
UsuńOd męża nieczęsto kwiaty dostaję, za to biżuterię i owszem...mój syn natomiast kupuje synowej, co mnie cieszy.
OdpowiedzUsuńDoniczkowe kwitnące tez lubię, nawet wrzosy, niestety w mieszkaniu nie wytrzymują, za ciepło chyba.
Ja biżuterię dostawałam wyłącznie z jakiejś okazji. Kwiaty dostaję często, bo mój mąż lubi robić za rycerza, a ja mu nie przeszkadzam. Po przeprowadzce na nowe mieszkanie wiele roślin mi zmarniało. Stąd pomysł, żeby mąż poszedł w kwiaty doniczkowe, ale się zaparł, że nie i już. A wrzosy pięknie się trzymają na balkonie.
UsuńHaha moj w ramach rycerskich zadan odkreca sloiki, wczoraj nawet musial otworzyc zwykly plastikowy pojemnik, bo se zona zrobila pazury... i nie daj buk jak by sie pazur zlamal lub w jaki kolwiek sposob uszkodzil to zaden wiechec tego nie naprawi:)))
UsuńStar, nasi mężowie są bardzo podobni. Jak myślisz, to przez to, że my obie robimy za królewny?
UsuńNa pewno mamy w tym duzy udzial i tak trzymajmy, bo wiesz jak jest, jak krolewna raz pokaze ze moze sloik odkrecic to juz bedzie je odkrecala do konca zycia sama, chocby za pomoca mlotka.
UsuńMoże mąż woli wycierać wodę niz zbierać ziemię? 😊
UsuńBędę się trzymać tego żem królewna, chociaż nie mam korony, bo to wygodniejsze niż bycie męczennicą. A chłop niech robi za rycerza, bo jak nie ma smoków to niech będą słoiki. Ważne żeby walczył o damę swojego serca ze wszystkich sił, bo jak nie, to patelnia albo zmiana rycerza.
OdpowiedzUsuń