Szukaj na tym blogu

wtorek, 22 września 2020

Znowu się powtarzam, że trzeba siebie lubić

Życie kołem się toczy i do ważnych spraw wracamy nie raz i nie dwa. A to jaki mamy stosunek do siebie i czy siebie lubimy, to przecież sprawa zasadnicza.
Kiedyś już poruszałam ten temat. Jak ktoś ciekawy TU jest link do archiwalnego posta.
Wtedy też byłam poruszona rozmową ze znajomą. Wracam do tematu, bo sprawa miała wczoraj ciąg dalszy.  
 
M. unieszczęśliwia się całym wachlarzem pretensji do siebie i innych.  Ludzie nie przejmują się jej wyrzutami i unikają kontaktu. A ona tyle energii wkłada w krytykowanie siebie, że nie wystarcza jej siły na jakąkolwiek zmianę. Lata mijają, a z nią jest coraz gorzej.  Bardzo to smutne, ale cóż, jak się nie chce wyjść poza schemat, to się w nim żyje. W schemacie M. ona wciąż jest niewystarczająco dobra, wciąż za mało posiada, ciągle nikt jej nie rozumie, prześladują ją wydumane choroby, źli ludzie i kulawy los. Jest samotna i nieszczęśliwa. 
 
Dzisiaj znowu zadzwoniła, bo chciała się umówić na spotkanie. Odmówiłam. Powiedziałam szczerze, że po rozmowach z nią jestem przygnębiona, zrezygnowana, mam objawy wszystkich jej chorób i nie stać mnie już na to, żeby przerabiać z nią czarne scenariusze.  Przykro mi. Siebie lubię jednak bardziej niż ją, więc niech każda z nas zajmie się sobą. Bez słowa odłożyła słuchawkę, a ja dołączyłam do całkiem dużego grona tych, którzy ją zawiedli. 
 
Było mi smutno i gniotła mnie świadomość, że odmawiam pomocy osobie w trudnej sytuacji. Ale potem przyszła refleksja, że nie jestem odpowiedzialna za życie znajomej, a za swoje i owszem. Dlatego pochwaliłam samą siebie za to, że  tak się zachowałam. Długo uczyłam się tego, żeby umieć w relacjach z ludźmi postawić siebie na pierwszym miejscu. Kiedyś tego nie potrafiłam. Moja ksywa "siostra miłosierdzia" nie wzięła się z niczego. Ale w końcu nauczyłam się lubić siebie  i wszystko stało się prostsze, a ja zostałam wredną babą. I dobrze, niech i tak będzie skoro mi z tym lepiej. Żeby uściślić, to lubię siebie tak mniej więcej. Wiadomo, więcej lubię siebie za zalety, a mniej za wady. Ale, ogólnie rzecz biorąc, saldo wychodzi mi dodatnie. Nie wiem, co będzie jutro. Może jutro trochę bardziej się zepsuję niż naprawię, a może będzie odwrotnie, ale ciągle to będę ja i ciągle będę siebie lubiła, tak mniej więcej, ze wskazaniem na więcej.  
 
A teraz pozwolę sobie wrzucić trochę dydaktycznego smrodku, mówiąc rzeczy oczywiste. No co? Lubię sobie przypomnieć czego mam się trzymać. Może ktoś oprócz mnie też skorzysta z tego przypomnienia.  Po pierwsze, jak nie lubimy siebie, to nie umiemy też prawdziwie polubić innych, ponieważ ci inni też mają zalety jak i wady. Po drugie, lubiąc siebie, lepiej o siebie dbamy zaś nadmierna krytyka skupia naszą uwagę na naszych ograniczeniach w sposób, który utrudnia wykorzystanie szans jakie niesie życie.  Po trzecie, lubienie siebie i docenianie wszystkiego co w nas dobre to nic złego, a fałszywa skromność to naprawdę żadna cnota, więc nie ma po co tak o nią zabiegać.  Dlatego jeżeli chce się żyć szczęśliwie, to najpierw trzeba lubić siebie w obecnej wersji, żeby móc stać się w przyszłości lepszą wersją siebie. Ja tak robię i każdemu polecam, bo tak łatwiej się żyje. 
 
M. jeżeli czytasz te słowa, to proszę daj sobie szansę i wyjdź poza swój stary, wyniszczający schemat.

W prezencie zostawiam Wam lekki wierszyk Jolanty Miśkiewicz z tomiku „Obierz mnie jak cebulę” I na dzisiaj to by było na tyle.
 
* * * * * * * * * * * * * * * * * *
Obierz mnie jak cebulę –
Następna warstwa jest śliczna!
Nie puszysta, nie gruba –
Po prostu apetyczna.

Obieraj skórkę po skórce
Aż się do sedna dostaniesz.
Te zmarszczki są mimiczne,
Nie zwracaj uwagi na nie!

Zdejmij łupinkę uporu
I warstwę niepewności
A ja ci za to zapłacę
Złotą monetą miłości.

Obierz mnie jak cebulę,
Co z wierzchu, to się nie liczy.
Piękna sylwetka jest wewnątrz –
Coś we mnie głośno krzyczy!

Mówisz, że mam piękne oczy,
Które patrzą tak czule.
Przekonaj się jaka jestem
I obierz mnie jak cebulę.

14 komentarzy:

  1. Wiersz cudny po prostu:-)
    Nie oszukujmy się, nawet gdy mamy wyrzuty sumienia, unikamy osób, które źle na nas działają, nawet rozmów telefonicznych.
    Trzeba być masochistą, by skazywać się świadomie na takie katusze.
    Nie zawsze się udaje, ale dbajmy także o siebie - tu się zgadzam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trudno jest odwrócić się od kogoś, kto ma problemy, ale czasami trzeba. Szczególnie jeżeli widzimy, że czyjeś towarzystwo za dużo nas kosztuje.

      Usuń
  2. Z dbaniem o siebie jest jak z podawaniem tlenu w samolocie. Najpierw dbamy o siebie, nieprzytomni nie zadbamy o innych.

    OdpowiedzUsuń
  3. Jak mówiła mi zawsze moja mama "Najpierw zadbaj o siebie, bo jak Ty tego nie zrobisz, to nikt inny nie zadba o Ciebie". Święte słowa,które powtarzam teraz Córce.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zdrowy egoizm wychodzi nam na zdrowie. Długo się tego uczyłam, ale w końcu się nauczyłam. Przykro mi, że byłam powodem kolejnego rozczarowania, ale pomóc można komuś, kto chce sobie pomóc.

      Usuń
  4. Czasem myślę, że człowiek powinien się rodzić z całym bagażem doświadczeń przeżytego życia / rodzaj reinkarnacji/, żeby mieć świadomość, jak sensownie zadbać o siebie a tym samym i o innych.
    A tak? Człowiek mądrzeje na starość, kiedy ani jemu, ani komu innemu nie na wiele się to przyda a przecież zgoda na siebie to jakby fundament udanego życia .
    Trochę to wszystko zagmatwałam, ale wierzę, że zrozumiesz.;(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rozumiem. Niestety, jak napisała moja ulubiona poetka "zrodziliśmy się bez wprawy i pomrzemy bez rutyny". Ja długo dojrzewałam do tego, żeby nauczyć się o siebie dbać, ale za to teraz praktykuję z zapałem neofity. Jak się ma zgodę na siebie, to łatwiej się żyje.

      Usuń
  5. Takie negatywne osoby - to tzw. wampiry energetyczne(emocjonalne). Prawda, że niepięknie się nazywają, ale ma to swoje uzasadnienie. Można próbować im pomóc, jednak często wpada się samemu w ich pułapkę. One nie korzystają z rad, wolą nieustannie manipulować rozmówcą.
    klik
    Przykro mi, ale takich osób należy unikać dla własnego dobra. Intuicja Cię nie zawiodła.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moja znajoma raczej nie działa z zamiarem manipulowania ludźmi, ona tylko nie daje sobie pomóc. Na każdą radę ma "tak, ale" i nie chce przyjąć do wiadomości, że w życiu trzeba szukać najpierw tego czego się pragnie, a potem trzeba szukać sposobu jak to osiągnąć. No i trzeba jeszcze mieć w sobie zgodę na to, że nie wszystko czego chcemy jest dla nas dostępne. Kiedyś napisałam na ten temat zgrabną opowiastkę. Jeżeli jesteś zainteresowana to tu jest link
      https://barbaraserwin.blogspot.com/2011/02/ja-nie-bede-sie-oszukiwac-kura-tez-moze.html

      Usuń
    2. Przeczytałam, abasiu.
      Krótkie komentarze sprawiają, że sens wypowiedzi może być lekko spaczony.
      Dla jasności: nie miałam zamiaru wypowiadać się o Twojej znajomej w sposób ostry i kategoryczny. Nie znam jej.
      Stwierdzam tylko (na podstawie różnych opracowań i wiedzy własnej), że bywają takie toksyczne osoby. Manipulowanie rozmówcami nie musi być wcale świadome z ich strony. Ale jeśli próbujesz przetłumaczyć jej wiele razy, w czym tkwi jej problem, a ona na to nie reaguje i wciąż domaga się w rozmowie współczucia i zrozumienia, to nie jest dobrze. Sama widzisz, że dzielenie się z Tobą jej problemami - niewiele jej pomaga, a Ciebie (jako osobę empatyczną) niezwykle dołuje.
      I wtedy trzeba wybrać: albo pozostaję do końca "siostrą miłosierdzia" i biorę "na klatę" jej (często wyimaginowane) problemy, sama to odchorowując... albo ucinam znajomość, bo nie jestem w stanie tego udźwignąć (gdy nie ma szansy na jakąkolwiek zmianę w jej zachowaniu).
      I wierz mi - nie jestem wcale "wredną babą", ja naprawdę staram się lubić ludzi.

      Usuń
    3. Nie podejrzewam Cię, o złe intencje i rozumiem, że Twój komentarz miał bardziej ogólny przekaz. Napisałam, że ona nie manipuluje, bo takie odnoszę wrażenie. Jednak co prawda, to prawda, że nadmiernie angażuje ludzi w swoje sprawy, nie korzysta z dobrych rad i zachowuje się tak, jakby tylko ona miała problemy. Ja do tej pory robiłam za pocieszycielkę i życzliwe ucho, ale za dużo mnie to kosztowało, więc zastosowałam ostre cięcie. Domyślam się, że w oczach znajomej stałam się wredną babą, bo ci, którzy wcześniej się od niej odsunęli, jej zdaniem stali się wredni. Ona nie chce zrozumieć, że każdy człowiek zmaga się z jakimiś problemami i jest mniej czy bardziej rozczarowany tym, co niesie mu życie, ale tylko niektórzy, tak jak ona, robią ze swojego życia rapsod żałobny i szukają towarzystwa do lamentowania. Masz rację, że trzeba wybrać, czy będziemy zbawiać innych czy zadbamy o siebie. Ja wybrałam to drugie. Znajoma w moim towarzystwie już sobie nie popłacze.

      Usuń
  6. (Chciałabym, by pani M. przeczytała tę naszą wymianę zdań; by przeczytała i przemyślała. Tak bez niepotrzebnej złości.)

    OdpowiedzUsuń
  7. Mam nadzieję, że przeczyta i zrozumie, dlaczego jest coraz bardziej samotna. I że nie może wciąż tkwić w utartych schematach, bo to ją unieszczęśliwia, a nie inni ludzie. Nie można też oczekiwać od innych więcej niż od siebie.

    OdpowiedzUsuń