Kto mnie zna, ten wie, że po mnie wszystkiego można się spodziewać, szczególnie ostatnio. Grzeczna to ja już byłam. Na starość mi przeszło. I mówiąc szczerze, to nie żałuję, bo jak to mówią:"Grzeczne dziewczynki idą do nieba, niegrzeczne idą tam gdzie chcą." Dlatego jako niegrzeczna, stara dziewczynka chodzę swoimi drogami i nic nikomu do tego, którą drogę wybiorę. Tak też było tym razem i to nawet dosłownie. Wracałam ze spaceru z kijkami na tzw. ostatnich nogach. Trochę za daleko się wypuściłam i marzyłam już tylko o tym, żeby jak najszybciej dojść do domu. A tu na drodze do spełnienia marzeń stanął mi dziadek
Dziadek
siedział sobie na ławce, która nie całkiem przez przypadek stała obok
ścieżki wydeptanej przez krnąbrnych mieszkańców osiedla. Tytułem
wyjaśnienia powiem, że zarząd mojej spółdzielni zlikwidował alejkę,
która prowadziła do bloku z tak newralgicznych punktów osiedla jak
przystanek autobusowy, sklep, parking. Dlatego niepokorny naród w
miejsce zlikwidowanej alejki wydeptał sobie ścieżkę. Wielokrotne wysiewanie trawy i
postawienie ławki również nie pomogło. Trawa była regularnie deptana, a ławka przesuwana pod krzewy. Nie wiem, co szanowny zarząd miał
na myśli, ale gdzie mieszkańcy mają zarząd, nie trudno było się domyślić. Jednak jest w narodzie całkiem sporo jednostek, które przejawiają
ogromny zapał do wychowywania innych i wystarczy tylko dać im pretekst a już działają. I właśnie na takiego dydaktycznie
usposobionego dziadka niechcący trafiłam.
- Czego po trawie łazi? Ślepa jest? Pisze szanuj zieleń?
Czytać nie umie? - wychrypiał dziadek, przytupując dla wzmocnienia wypowiedzi szpotawymi nóżkami.
Czytać nie umie? - wychrypiał dziadek, przytupując dla wzmocnienia wypowiedzi szpotawymi nóżkami.
- Słucham? - powiedziałam zaskoczona, bo wyrwał mnie ze skupienia skierowanego na doczołganie się ostatkiem sił do domu.
- Niech nie słucha, niech się patrzy! - huknął, komicznie wykrzywiając przy tym usta i mało brakowało a wyplułby sztuczną szczękę, która w jego ustach żyła swoim życiem.
-
Ma pan rację. Jak tak na pana patrzę, to od razu widać, że słuchanie
pana to strata czasu - powiedziałam i ruszyłam przed siebie. Ale
nie doceniłam tetryka, któremu mój brak posłuchu tak bardzo się nie
spodobał, że postanowił w celach edukacyjnych użyć laski i zagrodził mi
przejście. Konieczność nagłego zatrzymania się i podstawiona laska spowodowały utratę równowagi przez moją niesubordynowaną osobę,
więc jak długa poleciałam na dziadka.
-
Gdzie się głupia babo pchasz?! - wrzasnął dziadek, gdy ja ze wszystkich
sił starałam się złapać pion. Kiedy już mi się to udało i stanęłam
dobrze na nogach, chciałam jak najszybciej oddalić się od dziadka, bo
śmierdział starym potem, naftaliną i czosnkiem. Ale sklerotyczny
muszkieter wymachiwał laską jak szpadą. I tego już było dla mnie za
wiele.
-
Uważaj stary dziadu, bo ty masz tylko jedną laskę, a ja mam dwa kije -
krzyknęłam agresorowi wprost do aparatu słuchowego tak, że aż go
trząchnęło. Po czym z gracją się oddaliłam, bo dziadka zatkało, a ja nagle odzyskałam siły. Mamroczący dziadek dochodził do siebie na ławce głośno krzycząc. Przy wejściu do bloku mijałam się z młodą sąsiadką, która grzecznie przepuściła mnie w drzwiach. Na półpiętrze wyjrzałam przez okno i zobaczyłam, jak dziadek
wymachując laską coś do niej pokrzykuje, bo ona również poszła ścieżką.
Jak tak dalej pójdzie, to dziadka ze złości szlag trafi albo ktoś
ręcznie wybije mu z głowy jego wychowawcze zapędy. Dziadek nie mieszka w naszym bloku, więc nie ma żadnego interesu, żeby
napadać na ludzi, że mu trawnik depczą. Jednak dla zgorzkniałego tetryka nie ma nic przyjemniejszego nad psucie humoru innym, więc psuje. Nie wiem, co zrobię następnym razem jak się na niego natknę, ale na pewno będę się trzymała na odległość kija. I na dzisiaj to by było na tyle.
Ja już kiedyś probowałam rozwikłać filozoficzny problem, dlaczego u nas ludzie są dla ścieżek a ścieżki dla ludz? Przecież wystarczy zrobić ścieżkę tam, gdzie wydeptane, no ale wtedy dziadek musiałby szukać innego sposobu na ratowanie świata.
OdpowiedzUsuńTeż nie rozumiem, dlaczego zlikwidowano alejkę prowadzącą do bloku, ale nowa prezes chyba miała jakąś wizję. Ale za nic nie mogę się domyśleć o jej chodziło.
UsuńNa Wyspach Brytyjskich gdy wybudowano nowe osiedle to wpierw dookoła wysiano trawę i przez kilka miesięcy obserwowano w których miejscach powstają ścieżki do budynków osiedla, a potem w tych miejscach kładziono chodniki. No ale w Polsce każdy ma własną wizję tego co powinno być i pieczołowicie ją forsuje.
OdpowiedzUsuńU nas też tak było, że najpierw ludzie wydeptali ścieżki, a potem wylano asfalt. Jakiś czas temu był remont chodników i wtedy zlikwidowano tę alejkę prowadzącą do mojego bloku.
UsuńNie wiem jak na Wyspach Brytyjskich, ale u mnie na nowym osiedlu postawionym za PRLu w latach 60-tych najpierw naokolo byl sam piach.
OdpowiedzUsuńJak ludzie wydeptali sciezki ( a bardzo szybko widac bylo ktorymi szlakami ludzie sie poruszaja do przystankow, do sklepow, do ulicy ) – wtedy tam polozono chodniki i sciezki, a reszte zamieniono w trawniki.
Sa nawet sciezki brukowane dokladnie po skosie trawnikow, bo sa one logicznym ciagiem “ na skroty” ,
dojsciem do przedszkola , do parkingow, do autobusow.
Nikt na sile nie forsuje, ktoredy ludzie maja chodzic.
Osiedla nazywa sie Przymorze i mozna obejrzec na internecie.
Do Twojej Spoldzielni chodzilabym regularnie awanturowac sie o sciezke, albo pisalabym co miesiac oficjalne pisma i skargi. Nie moga zignorowac woli mieszkancow!
Jedno co mi sie bardzo podoba na Wyspach to absolutny brak napisow "Nie deptac trawnikow"!
UsuńJest wrecz odwrotnie - zielen miejska , lacznie z trawnikami sluzy do chodzenia po nie, do wylegiwania sie na niej, do biegania po niej, do kladzenia sie na niej i biwakowania - sluzy ludziom.
Roznica jest zasadnicza- tu jest zupelnie inny klimat niz w Polsce czy w Europie.
Tu trawa rosnie przez caly rok, przez caly rok jest zielona, trawy jest wszedzie pelno, bo przy ustawicznej wilgoci trawa rosnie i rosnie. Nigdy nie wysycha.
W Polsce klimat jest duzo suchszy, kontynentalny i jak chce sie miec trawe, to trzeba o nia dbac i zabiegac.
Najlepszym pomyslem jest : nie kosic i utrzymywac naturalne laki zamiast trawnikow.
A u mnie na wsi ludzie chodza jak im wygodnie i nikt im dupy nie zawraca. Listonoszka popierdala na przelaj przez prywatne dzialki, bo tak krocej niz dookola i nikt, zaden wlasciciel dzialki nie marudzi. Do nas tez biegnie przez trawnik przed domem i jakos mi to w niczym nie przeszkadza.
UsuńTrawa co prawda wypalona doszczetnie, bo tu nie bylo deszczu od miesiecy, ale tak samo bedzie popylac po swiezej trawie i nie mam zamiaru stac z laska:)))
Wczoraj sasiadka i jej kolezanki szukaly zaginionych koteckow (ponoc kilkudniowe malenstwa) a ze kotecki generalnie lubia lazic po mojej posesji to zapytaly czy moga przeszukac nasze tuje (9 sztuk) i pozostale krzaczory... a niech sobie szukaja. Nikt tu nie buduje ogrodzen, plotow, barier, nie ustawia furtek i bram i jakos ludzie zyja w zgodzie.
A tu tyle rabanu o miejska trawe.
Naprawde nalezalo sie dziakowi przylozyc kijkiem chocby tylko jednym, szkoda ze tego nie zrobilas:)))
Ludzie nie łażą tak bez sensu po trawnikach, bo większości zależy na tym, żeby mieć wokół domu ładną zieleń, ale ścieżki powinny być tam, gdzie mieszkańcom jest po drodze. I do tej pory tak było.
UsuńKitty ja, jak większość mieszkańców bloku, odpuściłam sobie próby wyegzekwowania przywrócenia chodnika, bo nowa prezeska jest głucha na wszelkie argumenty. Nie wiem, o co tej kobiecie chodzi, ale na szczęście mogę z tym żyć.
OdpowiedzUsuńTo widzę, że wszędzie podobnie. U nas tez ścieżki i dróżki wydeptane, ale ktoś zawsze wie lepiej, gdzie mieszkańcom bliżej i nowe chodniki w innych miejscach powstają...
OdpowiedzUsuńDo tej pory nie było źle, ale nowy zarząd ma jakieś dziwne pomysły na organizowanie mieszkańcom życia.
UsuńA może dziadek po prostu miał właśnie swój zły dzień ?...;(
OdpowiedzUsuńTego nie można wykluczyć, ale mi skonczyla się już wyrozumiałość dla wszystkich, których coś gniecie. Teraz oczekuję od ludzi, że nie będą swoich frustracji odreagowywać na otoczeniu.
Usuń