Szukaj na tym blogu

poniedziałek, 4 kwietnia 2022

Stary, ale jary i dla mnie najważniejszy

Dzisiaj świętowaliśmy. Mój Mąż, Książę Małżonek, Ślubny, Zajączek, Artur obchodził 65 urodziny. No stary jest, ale wciąż jeszcze dobry, nie przeterminował się. Cieszę się ogromnie, że jest i oby był jak najdłużej. Lubię gościa, chociaż często mnie wkurza, nie macie nawet pojęcia jak bardzo. Przez lata przywykłam, że zawsze robi po swojemu, że jest uparty jak osioł, że się mnie nie słucha i wszystko wie lepiej. I choć to mi się nie podoba, to pretensje wyrażam umiarkowanie. Bardzo szanuję jego dobroć, szlachetność i to jak umie kochać. Podziwiam go, że chociaż wyszedł z domu, gdzie jedynym prawem żony było słuchać męża, to nigdy nie próbował tego odwzorować w naszym małżeństwie. Był i jest kochającym mężem, wspaniałym ojcem i dziadkiem. Dzięki niemu doświadczyłam czym jest bezwarunkowa miłość. Wiem, że dla naszej rodziny Artur zrobi wszystko bez oglądania się na siebie i swoją wygodę. Bardzo go wszyscy kochamy i doceniamy. Córka powiedziała kiedyś, że jest dumna, że ma takiego Tatę. Nasze wnuki przepadają za Arturem. Mój starszy wnuk, który jest niezbyt wylewny, mówi niepytany, że ma najlepszego dziadka na świecie. Ja jestem tylko Babcia, a do Artura wnuk zwraca się tylko Dziadziuś albo Dziadziuniu. Nie jestem zazdrosna. Cieszę się, że dziecko tak odwzajemnia miłość, którą dostaje. Artur jest moją opoką, przekonałam się wielokrotnie, że mogę na niego liczyć. Przez te 45 lat wspólnego życia wzięliśmy kilka zakrętów. Los nam nie sprzyjał i zdarzały się sytuacje wobec których byliśmy zbyt słabi, ale nigdy nie przestaliśmy się kochać. Pasujemy do siebie średnio, bo jesteśmy bardzo różni, ale i tak mamy dużo punktów stycznych. Patrzymy w tę samą stronę, kierujemy się tymi samymi wartościami, mamy podobne poczucie humoru, lubimy taką samą muzykę i poezję. Artur jest trochę dziwnym mężczyzną, zawsze był. Różnił się od innych chłopaków i chodził swoimi ścieżkami. Pisał wiersze, nie fascynowały go samochody, lubił samotne wędrówki po lesie, był bardzo grzeczny, szczególnie wobec dziewczyn. Sprawiał wrażenie trochę wycofanego, trochę nieśmiałego. A z drugiej strony dobrze mu szło żartowanie z siebie. Na pierwszym roku studiów zdobył tytuł mistera otrzęsin, bo nie miał oporów, żeby koleżanki go ucharakteryzowały na dziewczynę i wygrywał wszystkie konkursy. Był lubiany przez kolegów, którzy nadali mu ksywę "Sympatyczny przyjaciel". Jednak kiedy go poznałam widziałam tylko tę dziwność i wcale nie byłam jej ciekawa. Poza tym, on podobał się mojej ówczesnej przyjaciółce, a ja miałam fajnego chłopaka. Ale Artur chciał, żebyśmy byli razem i jesteśmy. Wziął mnie z zaskoczenia, bo na naszym pierwszym wspólnym sylwestrze wyszedł z niego macho, a ja mocno się zdziwiłam. Okazało się, że wcale nie jest taki nieśmiały, że jest wrażliwy, ale nie jest słaby i potrafi zdobyć to czego pragnie. Nowy rok zaczęliśmy jako para. Po tylu wspólnych latach kocham go coraz bardziej. Tak za całokształt, bo w szczegółach to mam czasami ochotę naprawiać go patelnią. Jak już kiedyś napisałam, Artur to mój drugi but od pary. Drogę, która przede mną, chcę przejść razem z nim. Nas może rozłączyć tylko śmierć, bo już zawsze będziemy dla siebie i ze sobą.

Nie wiem czy Artur przeczyta te słowa, bo on raczej nie zagląda na bloga. Chcę jednak zostawić tu ślad, bo to jest miejsce, gdzie zapisuję ważne dla mnie rzeczy. Poza tym, skoro zdarza mi się tu na niego narzekać, to dla sprawiedliwości i utrzymania równowagi mogę też wystawić mu laurkę. Szczególnie że bardzo na nią zasługuje. 

Mam świadomość, że trochę uprawiam tu uczuciowy ekshibicjonizm, ale jakoś się tego nie wstydzę. To co czuję, jest  dobrą energią, więc mogę się nią dzielić. Chociażby na dowód, że prawdziwa miłość się zdarza i żeby zaistniała nie potrzeba ideałów, bogactwa czy zgodności charakterów. 

Jakby Artur jednak przypadkiem tu zajrzał, to niech  nie narzeka, że będę z nim dożywotnio. To konsekwencja jego wyboru, chciał mnie za żonę i ślubował, że "dopóki śmierć nas nie rozłączy", to ma. I niech pogodzi się zawczasu, że po tamtej stronie też nie dam mu spokoju. Skoro przeżyłam z nim tyle lat, to lojalnie uprzedzam, że nie będę nic zmieniać. Szczególnie, że on na starość podoba mi się bardziej niż w młodości. No taka zboczona jestem. Kiedyś śmiałam się, że z brodą wygląda jak Koziołek Matołek i mógłby zagrać w  fabularnej wersji filmu. Teraz lubię go z brodą. Wygląda trochę jak zając, ale lubię tego Zająca. Jest zabawny i jak dla mnie wciąż przystojny. Moja wada wzroku nie ma tu nic do rzeczy, bo patrzę na niego sercem.

Ku pamięci, jak pisało się dawniej w pamiętnikach, wklejam kilka zdjęć Jubilata. 

Na rękach u mamy świat  wygląda fajnie, ale i tak uważnie mu się przyglądam. 

I jak tu iść, jak człowiek  jeszcze nie potrafi chodzić.


Pomogę sobie językiem i dam radę.        







Wchodzę w dorosłość, prężę muskuły i będę walczył.

Będę się nią opiekował, jestem w tym dobry.
To moja życiowa rola, najważniejsza. 


Pod muchą człowiek musi być poważny.     















 











 


I na dzisiaj to by było na tyle.

22 komentarze:

  1. Ponieważ się wzruszyłam zastosuję pismo obrazkowe 😅❤️❤️❤️💯 lat jeszcze raz💐🎂

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję z całego serca za ten komentarz. Szkoda że nie wiem komu te podziękowania się należą.

      Usuń
  2. Ja też się wzruszyłam. Podziwiam i zazdroszczę. I z serca życzę stu lat w miłości. Oboje jesteście wspaniali!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Matyldo za dobre życzenia i miłe słowa pod naszym adresem.

      Usuń
  3. Piękna laurka, kochasz go bardzo, to widać między wierszami!
    Dla jubilata mnóstwo ciepłych uścisków, zdrowia i miłości bliskich nieustającej!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jotko, nie będę się wypierać, masz rację kocham męża, bo mam za co. Moje uczucie nie było tak bezwarunkowe jak jego, ale z czasem nauczyłam się kochać bez stawiania warunków. On mnie kochał i akceptował bezwarunkowo, a teraz ja postępuję tak samo. Dalej wkurzają mnie jego wady i niektóre zachowania, ale wiem, że one nie są wymierzone we mnie, one są taką samą częścią Artura jak jego zalety. Teraz coraz bardziej widać, że my się kochamy, ale też przyjaźnimy. Bardzo sobie to cenię.

      Usuń
  4. Wspaniale piszesz o swoim mężu:)))Pozdrawiam serdecznie i wszystkiego co najlepsze jubilatowi życzę:)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Reniu, pięknie dziękuję za życzenia. O Arturze nie jest trudno powiedzieć coś dobrego, a ja już tak mam, że jak coś mi się podoba to o tym mówię. Jest wiele rzeczy, które mnie w nim irytują, ale wpisuję to w koszty, bo skoro on mnie nie przerabia na lepszy model, to odwzajemniam się tym samym. Artur jest wewnątrzsterowny i nikt oprócz niego nie jest w stanie go zmienić. Na początku naszego małżeństwa próbowałam odzwyczaić go od rzeczy, które mnie irytowały. Jak już się nagadałam i nie było efektu, to ze złości zaczynałam płakać. Artur miękł jak wosk, miał poczucie winy i ostro się tłumaczył, dlaczego nie chce czegoś tam zrobić i szukał jakiegoś kompromisu. Ale przedobrzyłam, bo za często sięgałam po łzawy argument, żeby coś na nim wymusić. Pewnego razu, gdy zaczęłam chlipać, że on się mnie nie słucha, że ja chcę a on nie, że to i tamto, Artur zaczął się zbierać do wyjścia. - Gdzie ty idziesz?! - Do piwnicy, mam coś do zrobienia - odpowiedział spokojnie. - Najpierw doprowadziłeś mnie do łez, a teraz sobie wychodzisz - załkałam, bo naprawdę zrobiło mi się bardzo przykro. - Słoneczko, jak płaczesz, żeby mnie ukarać, że się ciebie nie słucham, to nie będę ci przeszkadzał - powiedział i sobie poszedł. No to przyjęłam do wiadomości, że mam faceta, a nie troki od kalesonów i odpuściłam trochę wychowawcze zapędy. Nie tak całkiem, bo aż taka mądra nie byłam, ale z czasem nauczyłam się traktować jego tak jak on mnie.

      Usuń
  5. To sie nazywa prawdziwa milosc... piekna z Was para i piekna wasza milosc 💝💝💝

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kitty, mieliśmy fart, że udało nam się pójść dalej poza młodzieńcze zauroczenie sobą i udanym seksem. A potem to już trzeba było tylko pielęgnować zawartość człowieka w człowieku. Dziękuję Ci za miłe słowa.

      Usuń
    2. Pieknie to ujelas Basiu , zawartosc czlowieka w czlowieku to najwazniejsza rzecz 👌😍

      Usuń
  6. Zupelnie nie rozumiem dlaczego nie zauwazylam tej notki wczesniej... ale nic to wazne, ze nareszcie tu dotarlam.
    Przeczytalam usmiechajac sie sama do siebie bo jak wiesz, nasi mezowie maja wiele wsoplnego. Moj tez byl dobrym i grzecznym chlopcem dopoki mnie nie poznal:))) zepsulam go doszczetnie. I wiesz co? Dobrze nam z tym.
    Ach i tez zostal wychowany w zupelnie innych wartosciach niz sam ceni, ja wielokrotnie sie zastanawiam dlaczego on jest taki "inny" od dalszej i blizszej rodziny. Kiedys nawet o tym rozmawialismy wiec wiem, ale zatrzymam to dla siebie:))
    Ja nie wiem na co Ty narzekasz, bo Artur mlodszy czy starszy to jest, ze tak powiem w moim typie:))) No dobra, tego co jeszcze sie nie nauczyl chodzic nie biore pod uwage.
    Najwazniejsze, ze Ty go cenisz i kochasz co widac w kazdym slowie tej notki i tak trzymajcie, bo warto.
    Najlepszego dla Jubilata!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Star, już nie raz przekonałyśmy się jacy oni podobni. Trafiły nam się bardzo dobre męskie egzemplarze. Nasi mężowie swoje poczucie męskości lokują najpierw w bycie opiekunem, obrońcą tych, których kochają, a dopiero potem w całej reszcie męskich walorów. Artur sprawia wrażenie mężczyzny, któremu możesz nadepnąć na język, a on grzecznie przeprosi, ale to tylko pozory. On grzecznie przeprosi jak będzie chciał, kłócić się nie będzie, bo szkoda mu energii, ale swoje i tak zrobi. Nie wiem jak Wspaniały, ale Artur był zepsuty od początku tylko w tym zepsuciu wciąż się rozwijał, a kontakt ze mną tylko trochę ułatwiał mu psucie. Kiedy miał trzy lata obraził się, że rodzice i dziadkowie na coś mu nie pozwalają i jeszcze się śmieją z jego protestów. Zagroził, że pójdzie w świat, co jeszcze bardziej ubawiło rodzinę. Ale on nie odpuszczał. Poszedł do szafy, wziął pod pachę koszulkę i wyszedł z domu. Rodzice myśleli, że pójdzie na podwórko, postoi i wróci do domu. Tym bardziej, że był u dziadków w obcym miejscu. Nie przewidzieli, że on rzeczywiście sobie pójdzie. Jak się zorientowali, że go nie ma, to w popłochu zaczęli go szukać. Zmierzchało, niedaleko był las, więc połowa wsi szukała uciekiniera. Gdy go znaleźli dostał od ojca wypłatę pasem, ale to jakoś go nie przekonało do posłuszeństwa. Na naszym ślubie ciotka Bola (siostra dziadka Artura) zamiast życzeń powiedziała do mnie:" Oj biedna ty dziewczyno będziesz, oj biedna. Z nim nikt się nie dogada." I popatrz, jak się kobita myliła. Artur to połączenie wrażliwca z upartym typowym facetem, którego przed byciem melepetą albo szowinistycznym osobnikiem ratuje dobroć, którą ma w sobie. Moją zasługą jest to, że umiałam dostrzec to dobro i je uszanować. Nie bez znaczenia jest też to, że w wielu sprawach Artur mi imponuje. Kiedy dobrze go poznałam dostrzegłam to, co nie rzuca się w oczy i przestał być dla mnie dziwny.

      Usuń
    2. Haha Wspanialy jest do tej pory grzeczny:) a jak trzeba cos konkretnego zalatwic to ja wkraczam do akcji:)) Np. do Tescia wydzwaniali z apteki zeby odebral jakies tam leki, ktore to zamowienie zosalo zlikwidowane juz 6 miesiecy temu. Ale oni sobie dzwonili, bo co ich to obchodzi, ze dziadek ma 94 lata i drecza go kretynskim telefonem. Wspanialy tam dzwonil zeby potwierdzic likwidacje zamowienia, dziadek interweniowal osobiscie...... a oni ciagle dzwonia.
      No to ja wzielam i zadzwonilam raz, tylko jeden raz i od dwoch miesiecy cisza:))) Przysiegam nikogo nie zagryzlam, ot zalatwilam sprawe odpowiednim tonem glosu i nie prosba tylko ostrzezeniem, ze jeszcze jeden telefon i ja im tam zrobie jesien sredniowiecza:)))
      Ach i mam jedna podobna przygode na koncie jak Twoj Artur, mialam 5 lat jak sie obrazilam na cala rodzine i przestalam z nimi rozmawiac:))) ponoc trwalo to kilka dni i tylko tato potrafil mi przemowic do rozsadku, ze takie milczenie nie bardzo mi sie oplaca a nawet wrecz godzi w moj ineres:)))

      Usuń
    3. Ja też jestem o wiele skuteczniejsza od Artura w załatwianiu spraw spornych. On jest taki z cicha pękł i czasami daje popis, ale przeważnie jest zbyt grzeczny. A wiesz, im większe chamidło tym częściej cudzą grzeczność traktuje jak głupotę. Długo się uczyłam bronić przed takimi ludźmi, ale się nauczyłam. Teraz lepiej ze mną nie zaczynać.
      Od małego byłaś charakterna, więc ulegalas tylko przed siłą argumentu. Miałaś fajnego Tatę.

      Usuń
  7. Wzruszyłam się...Piękna,prawdziwa,fantastyczna miłość :)))) Życzę Wam tak dalej i oczywiście samych słonecznych dni w życiu dla Jubilata

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Serdecznie dziękuję za życzenia. Cieszę się, że do mnie zaglądasz.

      Usuń
  8. abasiu, piękna notka, piekna miłość, Arturowi życzę stu lat + a Tobie abyś w zdrowiu przy nim trwała cały czas 😘

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję w imieniu swoim i Artura. Powiedziałam jubilatowi o życzeniach, prosił, żebym pięknie podziękowała.

      Usuń
    2. Anna Wiśniewska21 kwietnia 2022 14:57

      Kilka dni nie czytałam..kilka dni przeoczyłam..ale jestem bardzo wzruszona jak Pani pięknie pisze o Mężu..dołączam się do życzeń ..zdrowia ,radości i wielu wielu kolejnych pięknych lat..🎂😃

      Usuń