Szukaj na tym blogu

Pokazywanie postów oznaczonych etykietą urodziny. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą urodziny. Pokaż wszystkie posty

niedziela, 1 maja 2022

Pani Stasia

Moja ulubienica Pani Stanisława Celińska 29 kwietnia obchodziła swoje 75 urodziny. Mówię o niej Pani Stasia, ale nie przez to, że "więcej poufałości niż znajomości", tylko dlatego, że jest mi bliska. No kocham tę kobietę od lat i mam dla niej dużo wdzięczności za ogrom przyjemności i wzruszeń, które dzięki niej przeżyłam.

poniedziałek, 4 kwietnia 2022

Stary, ale jary i dla mnie najważniejszy

Dzisiaj świętowaliśmy. Mój Mąż, Książę Małżonek, Ślubny, Zajączek, Artur obchodził 65 urodziny. No stary jest, ale wciąż jeszcze dobry, nie przeterminował się. Cieszę się ogromnie, że jest i oby był jak najdłużej. Lubię gościa, chociaż często mnie wkurza, nie macie nawet pojęcia jak bardzo. Przez lata przywykłam, że zawsze robi po swojemu, że jest uparty jak osioł, że się mnie nie słucha i wszystko wie lepiej. I choć to mi się nie podoba, to pretensje wyrażam umiarkowanie. Bardzo szanuję jego dobroć, szlachetność i to jak umie kochać.

sobota, 7 sierpnia 2021

O starym peselu i urodzinowych prezentach od moich chłopaków


Stara dziewczynka jestem, bo piątego sierpnia udało mi się skończyć 62 lata. I muszę przyznać, że mój pesel nie robi mi dobrze. Do sześćdziesiątki mój wiek w ogóle mi nie przeszkadzał, ale to się niestety zmieniło. Teraz coraz częściej myślę o sobie w kategoriach babka emerytka. I zachodzę w głowę, co mi się porobiło, że tak się uczuliłam. Zawsze byłam umiarkowanie próżna, więc nie udawałam, że jestem młodsza niż byłam i nie miałam żadnych problemów z metryką. To o co mi teraz chodzi? Przyznam szczerze,  nie wiem co mi odbiło. 

poniedziałek, 9 marca 2015

Świętowałam...



Mój wnuk miał wczoraj urodziny - skończył 4 lata. Zazwyczaj przy takiej okazji oprócz życzeń pojawia się refleksja nad upływem czasu i pytanie: Kiedy to minęło? Mam szczęście, bo wiem kiedy. Sercem byłam obecna w każdym z tych 1461 dni życia mojego wnuka, fizycznie niewiele mniej. To dla mnie ogromna radość i wielki przywilej.

Dorastaj kochanie, obrastaj w piórka, żebyś miał z czego zrobić skrzydła – powiedziałam, składając Danielowi urodzinowe życzenia. A sobie życzyłam czasu, żebym mogła jak najdłużej być obecna w jego życiu.

Obchodziłam też Dzień Kobiet, a co będę sobie żałować. Dostałam kwiaty od męża i zięcia, wnuk dał buziaka i laurkę, więc czuję się doceniona. Być kobietą, to też być matką, żoną, babką, przyjaciółką; jest się z czego cieszyć, więc się cieszę, na całego i z przytupem.  Czytelniczkom tego bloga życzę również wszystkiego najmilszego. Duża buźka. 





obrazek złowiony w sieci

sobota, 6 sierpnia 2011

Właśnie zaczął się pierwszy dzień z reszty mojego życia...

Właśnie zaczął się pierwszy dzień z reszty mojego życia. Wczoraj miałam urodziny a dzisiaj zaczynam życie od nowa, jak co dnia. Ranki bywają różne, jedne lepsze inne gorsze, ale zawsze niosą ze sobą jakąś nadzieję, trzeba ją tylko dostrzec. Ten ranek jest akurat bardzo miły. Po wczorajszych urodzinach mam dobry nastrój, bo nałapałam dobrej energii i dosłodziłam sobie życie. Bliscy tak zorganizowali mi urodziny, że nie musiałam nic robić. Córka zrobiła pyszne jedzenie, mąż posprzątał a ja ograniczyłam się do przyjmowania życzeń i prezentów. Było bardzo miło - proszę o powtórkę za rok.

Zastanawiam się, czy znak zodiaku, pod którym się urodziliśmy, ma rzeczywiście wpływ na to jacy jesteśmy, bo czasami czuję się jak lwica. Potrafię ryknąć, zapolować i lubię niezależność. Tak, jak lwica swoich młodych, bronię tych, których kocham. Kiedy życie mnie przygniata - prostuję się, bo mam w sobie niezgodę na styl „usmarkała się bida i płacze”. Co mnie naszło, żeby tak wystawiać sobie cenzurki? Z okazji urodzin dostałam horoskop dla urodzonych pod znakiem Lwa i zadumałam się nad sobą i przeżytymi latami.
* * *
Lew
Jest to człowiek serdeczny, kochający, wspaniałomyślny. Cechują go potężne wzruszenia i uczucia i najczęściej mocna wola. Lecz gdy nie jest rozwinięty – nie potrafi wówczas opanować samego siebie i staje się zbyt impulsywny, a uczucia znoszą jego wolę i opanowują świadomość.
Pośpieszny, impulsywny, niespokojny, zawsze jest w ruchu. Już we wczesnej młodości okazuje niezwykłą pewność siebie i zdolności wszechstronne. Gdy raz zdecyduje, że jakaś sprawa jest słuszna nie odstępuje jej nigdy. Jest to urodzony kierownik i przywódca innych ludzi.
Chociaż najczęściej usposobiony jest konserwatywnie, okazuje wielką aktywność życiową, a organizm jego odznacza się wielkim zapasem sił życiowych. Najczęściej żyje dość długo, ale powinien się wystrzegać chorób gorączkowych, ostrych, zapalnych, a także w wieku późniejszym zwracać uwagę na serce, które jest najwrażliwszym organem jego ciała.
Zwolennik wszelkiego piękna - nie jest pozbawiony idealizmu. Stały i pewny jest w swoich czynach, a praca wytrwała doprowadzi go w końcu do upragnionego celu. Na ogół wiedzie mu się w życiu.
Wady. Jest usposobiony nieufnie, sceptycznie, nie wierzy ludziom i wykazuje zbytnią opozycyjność.
Do czego powinien dążyć? Przede wszystkim do spotęgowania swej woli, co mu się najczęściej udaje. Zamiast poddawać się swym instynktom i namiętnościom, powinien dążyć do tego, aby żyć w wyższych światach umysłu i ducha, a wówczas rozwinie i zrealizuje zarówno swe duże zdolności, jak i wrodzoną szlachetność i wspaniałomyślność.

Czytając powyższe, powinnam chyba spuchnąć z dumy, jaki to ze mnie, potencjalnie, świetny okaz człowieczego rodu. Ale jakoś mi się nie chce, bo nadęte bufony to nie moja kategoria. Znam takich co są nadęci tylko z tego powodu, że istnieją i nie zamierzam do nich dołączyć. Muszę się trochę postarać, żeby, z przychylnością gwiazd czy bez, żyć najpiękniej jak będę potrafiła. Na koniec życzę sobie wielu darów, jak te z mojego ulubionego wiersza Cz. Miłosza
* * *

Dar

Dzień taki szczęśliwy.
Mgła opadła wcześnie, pracowałem w ogrodzie.
Kolibry przystawały nad kwiatem kaprifolium.
Nie było na ziemi rzeczy, którą chciałbym mieć.
Nie znałem nikogo, komu warto byłoby zazdrościć.
Co przydarzyło się złego, zapomniałem.
Nie wstydziłem się myśleć, że byłem kim jestem.
Nie czułem w ciele żadnego bólu.
Prostując się, widziałem niebieskie morze i żagle

sobota, 16 lipca 2011

Czas, jak Kusociński, szybko biegnie

Patrząc na ostatni wpis trochę się zdziwiłam, że minęły już trzy dni odkąd ostatni raz byłam w sieci. Ciągle brakuje mi czasu. Nie, ja nie narzekam. Dobrze się bawię, ale wieczorami padam i czuję się jak pies Pluto, który naganiał się za własnym ogonem. Nie wiem, może za wiele chcę, ale skoro czasu coraz mniej, to trzeba się spieszyć.

Wczoraj obchodziliśmy urodziny Marty. Aż trudno mi uwierzyć, że mam takie dorosłe dziecko. Kiedy to minęło, ja się pytam? Kiedy i czemu tak szybko? Dopiero byłam młodą matką a już moja Pyza jest matką. Ani się obejrzałam, jak minęło trzydzieści lat.

Gdyby tak można zrobić pętelkę w czasie i chociaż na chwilę wrócić do przeszłości. Przeżyć raz jeszcze dzieciństwo córki, niczego nie zepsuć, niczego nie przeoczyć. Szkoda, że się tak nie da.

Nigdy nie uważałam się za wystarczająco dobrą matkę, zawsze miałam sobie coś do zarzucenia, ale chyba nie byłam taka zła skoro mam fajną córkę. A może, to żadna moja zasługa.

Moja mama często mówiła, że najlepsze dzieci mają złe matki. Na dowód przytaczała przykłady matek, które się poświęcały a dochowały się wyrodnych dzieci oraz takich, które dbały wyłącznie o siebie i mimo to były kochane przez swoje dzieci. Gdy tego słuchałam było mi przykro, bo zastanawiałam się, czy jestem wystarczająco dobrą córką, szukałam w sobie winy. Teraz wiem, że moja mama miała trochę cierpiętnicze pojęcie macierzyństwa. Moim zdaniem, kiedy się kocha to nie ma mowy o poświęcaniu się. Owszem, czasami trzeba zrezygnować z różnych rzeczy, ale to naturalne, bo posiadanie dziecka, to wielkie szczęście, które ma swoją cenę, jak wszystko co wartościowe.

czwartek, 7 kwietnia 2011

Kapitał na deszczowe dni

W miniony poniedziałek świętowałam 54 urodziny męża i równe 4 tygodnie życia wnuka. Posłodziliśmy sobie życie, bo każda okazja jest dobra do serdeczności i zjedzenia czegoś dobrego, a urodziny tym bardziej. Bardzo lubię robić prezenty i podkreślać wyjątkowość szczególnych dni, bo nie jestem oszczędna w okazywaniu uczuć. Wielką przyjemność daje mi sprawianie radości moim bliskim, więc korzystam z każdej okazji.

Dziwię się ludziom, którzy widzą konieczność materialnego zabezpieczenia się na gorsze czasy a do gromadzenia dobrych wspomnień nie przywiązują w ogóle wagi.

Dobra materialne, pieniądze, mogą zabezpieczyć nam przeżycie w trudniejszych czasach, ułatwić wygodne funkcjonowanie, ale stan posiadania nie jest gwarantem jakości życia. To, co może rozjaśnić perspektywę, dać nadzieję i siły do przetrwania przeciwności losu, jest w naszych pozytywnych emocjach.

Miłe wspomnienia, poczucie bliskości, radość z bycia kochanym i ważnym, to cenny kapitał, który niczym akumulator odda energię potrzebną do życia. Dlatego, jak najpewniejszą walutę na tzw czarną godzinę, zbieram szczęśliwe chwile i dobre uczucia.

Przypomniała mi się taka stara piosenka z tekstem J. Millera „Na deszczowe dni”, którą śpiewała Teresa Tutinas.

* * *
Na deszczowe dni trzeba też coś mieć
Może jakieś usta, co nie mówią"nie"
Na deszczowe dni trzeba też coś mieć
Może jakieś oczy, by całować je

Może kilka nut z nie deszczowych dni
Może kilka słów obiecanych mi
Może gdzieś tu są i przywołam je
Chociaż jeden ton, chociaż jeden dźwięk

Na deszczowe dni trzeba też coś mieć
Może jakiś dawno nie mówiony wiersz
Może jakieś drzwi, których adres znasz
Ale, czy to warto wracać jeszcze raz

Może kilka nut z nie deszczowych dni
Może kilka słów obiecanych mi
Chociaż parę zdjęć, chociaż jeden list
Bo już późno jest, a ja nie mam nic

Na deszczowe dni trzeba też coś mieć
Może jakieś lato, gdy nie padał deszcz
Może jakieś drzwi, których adres znasz
Ale, czy to warto wracać jeszcze raz
Ale, czy to warto...

W moim życiu było wiele deszczowych dni, ale zawsze miałam to „coś”. No i nie miałam wątpliwości, że warto jeszcze raz iść za tym co ważne, nawet jak droga była kręta a słońce schowało się gdzieś za horyzontem. A od prawie 35 lat nie idę sama, towarzyszy mi mąż, z który jest dobry nawet na niepogodę.