Szukaj na tym blogu

Pokazywanie postów oznaczonych etykietą sąsiedzi. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą sąsiedzi. Pokaż wszystkie posty

sobota, 14 maja 2022

Pożegnalna niezapominajka

źródło internet

Na świecie dużo się dzieje i nie sposób od tego "dużo" uciec. Staram się, ale ciężko mi idzie. Na domiar złego u moich znajomych też choroby, kłopoty, problemy. Poza tym, w ciągu miesiąca pożegnałam dwoje moich najbliższych sąsiadów.

czwartek, 1 grudnia 2011

Wiedzą sąsiedzi a woleliby nie wiedzieć

Jest takie przysłowie: „Wiedzą sąsiedzi, jak kto siedzi”, a często woleliby nie wiedzieć. 


Ja na przykład, byłabym bardzo wdzięczna gdybym nie słyszała dzisiejszej awantury u sąsiadów, mieszkających piętro niżej. Do tej pory trzęsę się jak galareta, chociaż przecież to nie moja sprawa i nie mój problem. Jednak nie umiem się całkowicie zdystansować, bo patrzenie, nawet z boku, jak komuś rozwala się życie, nie należy do przyjemności.


Kiedyś to była normalna rodzina, z dwójką dzieci, z psem, taka, jakich wiele. Teraz też jest taka, jakich wiele w domach gdzie króluje wóda. Dzieci odeszły - na szczęście zdążyły dorosnąć zanim drogi tatuś sięgnął dna. Żona została, bo nie ma dokąd odejść, więc nawalony jak stodoła pan i władca wzywa na nią policję, drąc się na całe gardło, że „ ta k…. zakłóca mir domowy”. Skąd o tym wiem? Cóż, sąsiad ma donośny głos, szczególnie po pijaku a ściany cienkie i po korytarzu głos się niesie jak w studni.


Alkoholizm to straszna choroba, ale alkoholik ma jakiś wybór, np. może podjąć leczenie.  A jaki wybór ma jego rodzina? Teoretycznie może go opuścić, tylko, dokąd ma pójść. Nie rozumiem, dlaczego pomimo nowelizacji systemu prawnego pijak wciąż jest bardziej chroniony niż jego rodzina. I niestety, to nie jest jedyna rzecz, której nie potrafię zrozumieć w stosunkach państwo-obywatel.

wtorek, 19 lipca 2011

Pani N. z sąsiedztwa

Zamknięci w swojej części blokowych segmentów z zewnątrz poznajemy życie naszych sąsiadów. Zza ściany słyszymy rozmowy, nasze drogi krzyżują się w newralgicznych punktach osiedla, więc chcemy czy nie, jesteśmy na siebie skazani. Jednych sąsiadów lubimy, a innych nie Niektórzy są nam całkowicie obojętni.

Nie znam zbyt dobrze ludzi obok których mieszkam, ale o kilku osobach co nieco wiem. Taką osobą jest starsza pani, którą znam od ponad dwudziestu lat. Przez te lata byłam mimowolnym świadkiem jej zmagań z życiem, a to życie do łatwych nie należało. Ta drobna kobieta musiała przeżyć chorobę i śmierć męża i śmierć trzydziestodwuletniej córki, wychować osieroconego wnuka, wspierać drugą córkę w różnych problemach rodzinnych. Pani N.  była i do tej pory jest dla swojej rodziny ostoją oraz opoką na ruchomych piaskach życia.

Jako sąsiadka Pani N. spełnia wszystkie standardy dobrego sąsiada. Nie utrudnia innym życia swoim zachowaniem, jest życzliwa, ale nie namolna. Nie wtrąca się do cudzych spraw jednak kiedy tylko może pomóc, to można na nią liczyć. Nie obnosi się ze swoją życzliwością, nie oczekuje podziękowań, jest po prostu bardzo ludzka. Bardzo szanuję i lubię Panią N., jak niepoprawnie by to zabrzmiało, za tę „ludzkość” Ją szanuję. To, że są takie osoby jak Ona bardzo poprawia mi nastrój. Dobry człowiek na horyzoncie jest jak latarnia morska dla żeglarza, wskazuje drogę.