Szukaj na tym blogu

Pokazywanie postów oznaczonych etykietą sobota. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą sobota. Pokaż wszystkie posty

sobota, 23 maja 2015

Nareszcie mamy sobotę



Sobota – czas na życie bez pośpiechu, w harmonii z wewnętrznym rytmem, na pełnym oddechu. Pogoda jest taka sobie, bo pochmurno, chłodno i wieje, ale świat umyty deszczem jutro będzie piękniejszy, więc nie ma co narzekać. Ważniejsza od pogody za oknem jest pogoda ducha a ta zależy od nas. Mnie dzisiaj żyje się dobrze i tego samego życzę też Wam. A w prezencie mam dla Was przypowieść Anthonego de Mello.

* * *
 
Medytacja

Uczeń zapadł w sen.
Śniło mu się, że znalazł się w raju.
Jakież było jego zdziwienie, kiedy ujrzał tam Mistrza wraz z pozostałymi uczniami. Wszyscy pogrążeni byli w medytacji.
- Czy to właśnie jest rajska nagroda? – wykrzyknął. 
– Przecież dokładnie to samo robiliśmy na ziemi!
Usłyszał głos:
- Głupcze! Myślisz, że ci medytujący, których widzisz są w raju?
Wprost przeciwnie:
Raj jest w tych, którzy medytują
.
















obrazki złowione w sieci

niedziela, 3 lipca 2011

Przy sobocie, z robotą i po robocie

Sobota minęła mi szybko, jak cały tydzień. Trochę się kręciłam wokół codziennych spraw; sprzątanie, zakupy, pranie, prasowanie. Nudy, a jednak się nie nudziłam, bo nauczyłam się dostrzegać przyjemność płynącą z wykonywania prostych czynności. Kiedyś domowa krzątanina mnie irytowała, teraz pomaga łapać punkty podparcia. Organizowanie przestrzeni wokół siebie jest kojące. Nie można tylko popadać w przesadę, bo grozi nam „krzątawica”, tj. chorobliwe dbanie o porządek. Kobiety, dotknięte krzątawicą ( mężczyźni rzadko zapadają na krzątawicę) tracą kontakt z mózgiem, bo nie wymaga on fizycznego odkurzania. Ja nie lubię żadnej przesady, więc krzątawica mi nie grozi.

Wracając do dzisiejszego dnia, to po południu zajmowałam się Niutkiem, bo młodsi pojechali na zakupy. Zajmowanie się wnukiem jest bardzo przyjemne, ale noszenie ośmiu kilo słodyczy fizycznie męczy. A Niutek kocha spacery tylko wtedy, gdy jest noszony na rękach. W wózku drze się na całe gardło, bo jest za nisko i ma ograniczoną perspektywę. Wystarczy wziąć go na ręce a już jest zadowolony. Z uwagą przygląda się wszystkiemu i robi za puchacza, wydając z siebie pełne zachwytu huuuu, hu, uhhuu, uuuhu.

Wieczorem, po służbie na usługach wnuka, trochę czytałam, obejrzałam z mężem jakiś film a potem zawiesiłam się na wspomnieniach. W pozycji horyzontalnej, z kubkiem mocnej herbaty, udałam się w przeszłość. Przeszłości mam kilkadziesiąt lat, więc jest co wspominać. Jeden z moich ulubionych nazywaczy rzeczy po imieniu W. Broniewski napisał wiersz „Chwile”, który noszę w sobie od podstawówki.

* * *
Ręce skrzyżuję, głowę pochylę,
w dawność popłyną myśli i chwile,
jesień wichurą w szyby zapłacze,
dawne, stracone znowu zobaczę.

Oczy zasłonię ciężką powieką:
indziej, inaczej, dawno, daleko-
wróci tęsknota, wróci niepokój,
kroki znajome przejdą przez pokój.

Znowu zapłonie w oczach i słowach
światło ukryte w palcach różowych,
nocą w ogrodzie kwiaty się ockną,
duszne zapachy wpłyną przez okno.

Oczom bezsennym znów się odsłonią
piersi jak blade kwiaty tytoniu,
nocą wilgotną - sennie, srebrzyście -
miesiąc obłędny zajrzy przez liście...

Sny niespokojne, sny niepojęte,
kwiaty uwiędłe, okno zamknięte!
Liryko rzewna! - śpiewasz - i nocą
czarne, dalekie skrzydła łopocą.