Szukaj na tym blogu

niedziela, 3 lipca 2011

Przy sobocie, z robotą i po robocie

Sobota minęła mi szybko, jak cały tydzień. Trochę się kręciłam wokół codziennych spraw; sprzątanie, zakupy, pranie, prasowanie. Nudy, a jednak się nie nudziłam, bo nauczyłam się dostrzegać przyjemność płynącą z wykonywania prostych czynności. Kiedyś domowa krzątanina mnie irytowała, teraz pomaga łapać punkty podparcia. Organizowanie przestrzeni wokół siebie jest kojące. Nie można tylko popadać w przesadę, bo grozi nam „krzątawica”, tj. chorobliwe dbanie o porządek. Kobiety, dotknięte krzątawicą ( mężczyźni rzadko zapadają na krzątawicę) tracą kontakt z mózgiem, bo nie wymaga on fizycznego odkurzania. Ja nie lubię żadnej przesady, więc krzątawica mi nie grozi.

Wracając do dzisiejszego dnia, to po południu zajmowałam się Niutkiem, bo młodsi pojechali na zakupy. Zajmowanie się wnukiem jest bardzo przyjemne, ale noszenie ośmiu kilo słodyczy fizycznie męczy. A Niutek kocha spacery tylko wtedy, gdy jest noszony na rękach. W wózku drze się na całe gardło, bo jest za nisko i ma ograniczoną perspektywę. Wystarczy wziąć go na ręce a już jest zadowolony. Z uwagą przygląda się wszystkiemu i robi za puchacza, wydając z siebie pełne zachwytu huuuu, hu, uhhuu, uuuhu.

Wieczorem, po służbie na usługach wnuka, trochę czytałam, obejrzałam z mężem jakiś film a potem zawiesiłam się na wspomnieniach. W pozycji horyzontalnej, z kubkiem mocnej herbaty, udałam się w przeszłość. Przeszłości mam kilkadziesiąt lat, więc jest co wspominać. Jeden z moich ulubionych nazywaczy rzeczy po imieniu W. Broniewski napisał wiersz „Chwile”, który noszę w sobie od podstawówki.

* * *
Ręce skrzyżuję, głowę pochylę,
w dawność popłyną myśli i chwile,
jesień wichurą w szyby zapłacze,
dawne, stracone znowu zobaczę.

Oczy zasłonię ciężką powieką:
indziej, inaczej, dawno, daleko-
wróci tęsknota, wróci niepokój,
kroki znajome przejdą przez pokój.

Znowu zapłonie w oczach i słowach
światło ukryte w palcach różowych,
nocą w ogrodzie kwiaty się ockną,
duszne zapachy wpłyną przez okno.

Oczom bezsennym znów się odsłonią
piersi jak blade kwiaty tytoniu,
nocą wilgotną - sennie, srebrzyście -
miesiąc obłędny zajrzy przez liście...

Sny niespokojne, sny niepojęte,
kwiaty uwiędłe, okno zamknięte!
Liryko rzewna! - śpiewasz - i nocą
czarne, dalekie skrzydła łopocą.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz