Szukaj na tym blogu

Pokazywanie postów oznaczonych etykietą złośliwość. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą złośliwość. Pokaż wszystkie posty

niedziela, 13 września 2020

Jak to u mnie jest z tą mądrością

Jak wiecie, albo i nie, zbieram sobie różne złote myśli, które zapisuję przy pomocy  Painta, tworząc zgrabne obrazeczki. Dzisiaj porządkowałam laptopa,  bo wciąż coś zapisuję i już trochę za wiele nazbierałam. Grzebiąc w folderze ze złotymi myślami trafiłam na obrazek z cytatem o mądrości i głupocie.  I tak się zadumałam, jak to u mnie jest z tą mądrością. Zadałam sobie pytanie, czy ja umiem znosić głupotę innych? A wiadomo, jak kto się pyta, to się dopyta i to nawet wtedy, gdy gada sam ze sobą. No i wyszło mi, że wg Pitagorasa mądrością nie grzeszę. Ale co zrobić, jak ja swojej głupoty znieść nie mogę i nie raz sobie nawymyślam od głupich bab, to chyba nie dziwne, że znoszenie  cudzej głupoty też mi nie wychodzi. No nie mam cierpliwości i już. 

Głupota mnie złości, ale dopóki mogę to głupich nie zaczepiam i się na nich nie obrażam. Bo jak mówiła jedna mądra kobieta, którą miałam przyjemność znać: "Ja sie tam na głupich nie obrażam, bo to strata czasu. Ciągle by sie trza na kogoś obrażać, tyle tych głupich na świecie."

Jak już zaznaczyłam, dopóki mogę to głupoty innych się nie czepiam, ale zdarza się, że tracę cierpliwość. Pamiętam koleżankę z pracy, z którą przez jakiś czas musiałam dzielić pokój. Koleżanka nie należała do moich ulubionych, ale, skoro byłyśmy skazane na swoje towarzystwo, to starałam się grzecznie ją omijać. Ci, którzy mnie znają to wiedzą, że ja dopóki mogę to omijam, bo nie należę do gatunku zaczepnych, ale raczej tych co się bronią. Ale zadatków na świętą nie mam, więc bywa, że się pyrgnę, pysknę i kogoś obrażę. Wtedy też się broniłam, bo już naprawdę nie mogłam dłużej znieść komentarzy koleżanki, która o każdym potrafiła powiedzieć coś niemiłego i wszystkich miała za głupich. Jeszcze się za kimś drzwi dobrze nie zamknęły, a ona już zaczynała nadawanie: to debil, to idiotka, a to głupol jeden, to ostatnia kretynka itp., itd. A na koniec wygłaszała jeszcze deklarację, jak to ona nie znosi głupich ludzi i nie może na nich patrzeć. Długo cierpliwie słuchałam i nie komentowałam, ale w końcu pękłam i czynnie zademonstrowałam brak pitagorejskiej mądrości. 

- Bożena ty to biedna jesteś - powiedziałam, wzdychając głęboko.

- Dlaczego? - spytała z lekkim zdziwieniem.

- No jak to dlaczego? Ty taka mądra i nie wiesz?- powiedziałam kręcąc głową z udawanym niedowierzaniem.

- O co ci chodzi? - spytała wyraźnie już zirytowana.

- Nie złość się. Współczuję ci, że masz tak ciężko.

- Możesz jaśniej - warknęła, bo chyba źle udawałam to współczucie. 

- No czego ty nie rozumiesz? Przecież wciąż mówisz, jak bardzo nie lubisz głupich ludzi, a siebie znosić musisz. To musi być straszne. Ja po ośmiu godzinach z tobą mam dość, a ty bidulo cały czas się ze sobą męczysz ...

- Odczep się ode mnie ty głupia żmijo - przerwała mi wyrażanie współczucia Bożena i wypadła z pokoju. 

Dziesięć minut później zadzwoniła do mnie kadrowa, żeby potwierdzić u źródła czym obraziłam Bożenę. Przyznałam się bez bicia i słowo w słowo powtórzyłam co powiedziałam koleżance. Okazało się, że Bożena w spazmach zażądała, żeby mnie przenieść do innego pokoju, bo ona nie może ze mną pracować, ponieważ ją obrażam. Następnego dnia kadrowa znowu zadzwoniła, żebym przeniosła się z klamotami do sąsiedniego pokoju, bo Bożena grozi strajkiem okupacyjnym kadr. Bardzo mi to było na rękę, więc szybko się spakowałam, żeby nie narażać dłużej koleżanki na moje towarzystwo. W końcu ona i beze mnie miała wystarczająco ciężko. To po co jej druga głupia do towarzystwa.

Histeryczne zachowanie Bożeny pokazało, że ona chyba miała o sobie nie najlepsze zdanie skoro aż tak zabolało ją to, co powiedziałam. Czego mnie to nauczyło? Między innymi tego, że zawsze trzeba pamiętać, że gdy pokazujemy kogoś palcem, to cztery palce skierowane są na nas.  I warto się zastanowić, co wtedy widzimy.  Ja zawsze się zastanawiam, bo inni ludzie są jak lustra i czasami możemy zobaczyć w nich siebie. I na dzisiaj to by było na tyle. 

czwartek, 4 sierpnia 2011

Przyjemnie popatrzeć.......jak się postarzała

K. Sienkiewicz i B. Wrzesińska mają w swoim repertuarze taki skecz. Rozmawiają dwie koleżanki.
-Wiesz kochana, widziałam wczoraj na mieście Kryśkę.
- I co? Rozmawiałaś z nią?
- Nie. Ale aż przyjemnie było popatrzeć jak się postarzała.

Wredne nie. No wredne, ale też tak mam, bo wczoraj byłam z córką na zakupach i spotkałam znajomego babona. Babon wlepił we mnie oczęta i obdarzył mnie szyderczym uśmiechem takim od ucha do ucha. Nie wiem, co babona tak ucieszyło - mój widok czy to, jak mierząc spodnie, walczyłam z własnymi nogami. Tak czy inaczej babon uradowany był bardzo i dobitnie to okazywał, żebym, broń Boże, nie przeoczyła jego reakcji. Mnie spotkania z babonem aż tak nie uszczęśliwiają, ale nie będę narzekać - też miałam radochę.

Kiedy babon tak się do mnie szczerzył, miałam okazję obejrzeć go w całej okazałości i stwierdziłam z mściwą satysfakcją, że wygląda coraz gorzej. Próbując ukryć upływ czasu, sama się oszpeca zbyt mocnym makijażem i wyczesanym na głowie hełmofonem. No i jeszcze to ubranie we wszystkich rodzajach niebieskości naraz, łącznie z tandetnymi koralikami. Trzeba jej przyznać, bardzo się postarała, żeby wyglądać jak amerykańska pensjonariuszka domu spokojnej starości, a ma przecież dopiero 54 lata, może nawet niecałe.

Nie będę hipokrytką i nie powiem, że mi jej żal, ale coś w rodzaju współczucia poczułam. Czas mija nieubłaganie, niestety. Jeszcze nie tak dawno obie byłyśmy młodymi kobietami a teraz powoli schodzimy ze sceny. Na to, jak czas obejdzie się z naszym ciałem wpływ mamy ograniczony, ale to nie zmarszczki i zdeformowana figura są największym problemem babona. Urodę odbiera jej to, że coraz bardziej widać po niej charakter. Lata nadęcia zostawiły na jej twarzy stempel, którego nie przykryje żaden fluid.

Nie wiem kto to powiedział, że na to, jak wyglądamy na starość, pracujemy przez całe życie, ale w 100% miał rację. Nasze zmarszczki są mapą naszych emocji, dlatego do kremu na twarz trzeba koniecznie dołożyć trochę życzliwości i uśmiechu. Nie wiem, skąd miałabym wziąć życzliwość dla babona, ale jeszcze to sobie przemyślę i się postaram, bo bardzo nie chciałabym być do niej podobna.