W niedzielę byłam na zakończeniu festiwalu Carnaval Sztuk Mistrzów. Mimo deszczowej pogody publiczność dopisała. Wśród tłumów przechadzających się po Śródmieściu były osoby, które przyszły „zabić czas”, ale nie brakowało też fanów sztuki ludycznej. Zabawa w wykreowanych bajkowych światach zrównywała dorosłych i dzieci.
Ale nie wszyscy poddali się atmosferze radości i dziecięcego zachwytu. W narodzie są jednostki wybitne, które nie zachwycają się byle duperelami. Dwie takie jednostki stały obok mnie - małżeństwo w wieku chyba przedemerytalnym, ale równie dobrze mogli być młodsi, wiek trudno mi było określić, bo najbardziej rzucały się w oczy ich skwaszone miny i nadęcie.
Wybitni wymieniali na głos poglądy, przeszkadzając innym oglądać występy kuglarzy.
-Też mi coś, jaka to sztuka, przecież takie wygibasy i podrygi, to każdy może robić.
- Każdy może, ale nasze władze zapłaciły tym zagranicznym pseudoartystom a głupi naród się cieszy.
- Co chcesz? Przecież u nas każdy chłam przejdzie, wystarczy żeby był zagraniczny.
- Co chcesz, jak ktoś nosa nie wysadził poza Lublin, to wydaje mu się, że to bóg wie jakie mecyje.
- Tak, tak. Ciemny ten naród, oj, ciemny.
Nie wiem, jak długo „wybitni” komentowali by występy i ile jeszcze złośliwości by wyprodukowali, bo inie wytrzymałam i przerwałam im.
- Przepraszam, ale skoro się państwu nie podoba, to, po co państwo oglądają ten chłam i psują innym zabawę? – spytałam.
Byli trochę zaskoczeni, ale od razu, wespół w zespół, podjęli rękawicę.
- Co to panią obchodzi? Oglądamy, bo to dla wszystkich – żachnęła się kobieta. - Oczywiście – wysapał mężczyzna, robiąc przy tym baaardzo stanowczą minę.
- Rozumiem - zdecydowaliście się państwo dołączyć do ciemniaków. Skoro tak, to bądźcie konsekwentni i siedźcie cicho jak tabaka w rogu, ciesząc się, że ktoś chce was rozbawić.
Obydwoje prychnęli z oburzenia i już otwierali otłuszczone usteczka, żeby coś mi powiedzieć, ale nie zdążyli, bo odwróciłam się na pięcie i poszłam jak najdalej od nich. Nie znoszę takich ludzi, bo w kontaktach z nimi psuje mi się mój i tak nie najlepszy charakter.
Każdy ma prawo do własnych ocen i nie wszystko wszystkim musi się podobać, ale takie nadęte mątwy, które korzystają z pracy innych (bo przecież oglądali występy) a potrafią na wszystko tylko napluć, powinny otrzymywać informację zwrotną, ot, tak jakby pluły pod wiatr.
A wracając do przyjemniejszych rzeczy, to obserwowanie z jaką pasją uliczni artyści bawią ludzi było bardzo miłym zajęciem. Bardzo szanuję ludzi, którzy robią to co lubią i dają radość innym. Niech żyją artyści. A nadęte bufony, mające zawsze coś za złe, niech spadają na drzewo prostować banany.
Jestem kobietą, która ma już życia popołudnie, ale starość ignoruję na ile się da. Tytuł bloga odnosi się do tego, że jeżeli popatrzymy na życie jak na górę, to ja już schodzę ze swojej góry, a kto chodził po górach wie, że schodzi się trudniej. Jednak smęcę umiarkowanie, bo wolę się śmiać. A że potrafię się śmiać również z siebie to powodów do śmiechu mi nie brakuje. Na blogu piszę o swoich i nie swoich potyczkach z życiem.
Szukaj na tym blogu
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz