Szukaj na tym blogu

poniedziałek, 31 października 2011

Limes

autor: paniBea
Jutro ostatni dzień października, listopad stoi za drzwiami, żeby przywitać się świętem Wszystkich Świętych i Zaduszkami a mnie dopadły egzystencjalne smutki.
Trudno się nie smucić, bo mimo upływu czasu wciąż brakuje tych, co odeszli na tamtą stronę a z roku na rok, jest ich coraz więcej.

Przypomniały mi się zamierzchłe czasy, gdy, jako nastolatka, chodziłam z mamą porządkować rodzinne groby. Szczególnie utkwił mi w pamięci jeden dzień.

Sprzątałyśmy kolejny grób a ja byłam zmarznięta i zła. Miałam do mamy pretensje, że zawsze tylko mnie bierze do pomocy, więc gdy kazała mi pójść po wodę i wyrzucić śmieci nie śpieszyłam się z powrotem. Kiedy wreszcie wróciłam zobaczyłam mamę w dziwnej pozie, wyglądała jakby przytulała się do grobu. Podeszłam bliżej i mimo zapadającego zmierzchu zobaczyłam że jest bardzo blada. Okropnie się przestraszyłam, bo mama miała chore serce. Na szczęście wszystko skończyło się dobrze, choć rzeczywiście mama wtedy źle się poczuła.

Jednak, od tego dnia, już nigdy nie narzekałam, że muszę chodzić z mamą na groby i już nigdy nie opuściła mnie świadomość, że kiedyś mamy zabraknie.

* * *
Jesień

Zanurzać zanurzać się
w ogrody rudej jesieni
i liście zrywać kolejno
jakby godziny istnienia


Chodzić od drzewa do drzewa
od bólu i znowu do bólu
cichutko krokiem cierpienia
by wiatru nie zbudzić ze snu


I liście zrywać bez żalu
z uśmiechem ciepłym i smutnym
a mały listek ostatni
zostawić komuś i umrzeć

Edward Stachura

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz