Środa Popielcowa – a więc czas zajrzeć do środka. Trzeba sprawdzić, co tam w nas siedzi, co jest dobre, a co się popsuło. Do świąt Zmartwychwstania Pańskiego, jest trochę czasu, więc chyba zdążę przemyśleć sobie parę spraw.
Nie raz się przekonałam, że taki czas na refleksję jest absolutnie konieczny. Grzebiąc w sobie można odkryć coś, czego o sobie nie wiedzieliśmy. Ja wciąż dowiaduję się czegoś nowego. Jednak nie uważam tego za dziwne, bo przecież, co dzień jakoś się zmieniam a w trakcie tych zmian zdarzają mi się upadki i potknięcia. Staram się być dobrym człowiekiem, ale jestem tylko człowiekiem, więc często na staraniach się kończy i zbaczam lekko z wytyczonego kursu.Jednak dopóki nie krzywdzę nikogo rozmyślnie mogę sobie wybaczyć potknięcia.
Gdybym miała powiedzieć, co mi w sobie najbardziej przeszkadza, to powiedziałabym, że jest to krytycyzm. „Nie sądźcie abyście nie byli sądzeni” mówi Pismo Święte, ale tak trudno się do tego dostosować, bo przecież od wczesnego dzieciństwa oceniamy siebie i innych. Mnie często nie udaje się uciec przed krytycznym spojrzeniem na bliźnich. Jeżeli coś mnie tłumaczy, to chyba tylko to, że w swoich ocenach staram się być uczciwa. A i w stosunku do siebie jestem krytyczna i przykładam tę samą miarę. Jednak daleko mi do potępiania innych albo masochistycznego brania wszystkich win na siebie. Staram się zachować zdrowy rozsądek i pamiętać, że nie wszystko jest takie jak się wydaje.
Tak więc, posypałam dziś głowę popiołem i przyjrzę się za co powinnam się uderzyć w piersi.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz