Dziś Walentynki - święto zakochanych, kwiaciarzy, handlowców, restauratorów. Czy mam coś przeciw? Chyba jednak nie. Chociaż, z jednej strony trochę śmieszy mnie okazywanie uczuć na komendę, to z drugiej, każda okazja jest dobra, żeby być dla siebie szczególnie miłym. I, chociażby dlatego, dałam się wkręcić w walentynkowe świętowanie.
Zaprosiłam męża na kolację do knajpki, w której byłam ostatnio na spotkaniu z koleżankami. Klub nazywa się, tak jak nasz (mój i ślubnego) ulubiony zespół muzyczny z Olsztyna, „Czarny tulipan”, . W knajpce jest dobra kuchnia a kolacja poza domem ma wiele zalet. Jedną z nich jest to, że ktoś podstawia pod nos jedzenie i nie trzeba po sobie zmywać. Po kolacji wrócimy sobie spacerkiem do domu, więc połączy się przyjemne z pożytecznym. Ciekawa jestem, jakie atrakcje ma dla mnie mąż, bo on zawsze pamięta, żeby każdą okazję uczcić jakimś miłym drobiazgiem.Wygląda na to, że dzisiaj życie będzie piękne.
Na koniec piosenkaw wykonaniu zespołu, o którym wspomniałam. I serdeczne życzenia wielu zauroczeń i pięknych chwil.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz