Szukaj na tym blogu

środa, 8 lutego 2012

O tym, jak się nie dałam wymówkozie i jak się skutecznie reklamuje pewna pizzeria

















Dzisiejszy dzień spędziłam bardzo pracowicie, chociaż z rana miałam początki wymówkozy. Bo gardło mnie bolało i miałam gile do brody a przez zatkane uszy mało co do mnie docierało. Jednak, kiedy zrobiłam inhalacje, trochę mnie odetkało, więc jeden argument, żeby się lenić sam mi odpadł. Przemogłam się więc i potem było już z górki. To jednak prawda, że: „Aby skończyć pracę musisz ją cały czas rozpoczynać”.

Moja druga prawda na dziś, to to, że nie można za dużo brać sobie na głowę. Pewnych rzeczy się nie przeskoczy, więc trzeba mądrze wybierać, co człowiek robi i czym się przejmuje. Dlatego ze stoickim spokojem przyjęłam fakt, że przez następne kilka miesięcy, nie będę mogła popchnąć jednej sprawy, której mam już po dziurki od nosa.
Cóż, staram się, żeby moje powiedzonko –poszłam po rozum do głowy, ale go nie zastałam – było jak najmniej aktualne.

Z miłych wiadomości, to mój wnuk skończył wczoraj jedenaście miesięcy. Z tej okazji i urodzin jego ojca zrobiliśmy sobie wieczorem małą imprezkę. Było też trochę śmiechu, jak chcieliśmy zamówić pizzę. Na kolana powaliła nas wiadomość, że zamówiona pizza może być dostarczona następnego dnia po godzinie 12, bo pizzeria tak się rozreklamowała, że nie nadąża z zamówieniami. No po prostu szczyt skutecznej reklamy.

Na koniec link do mojej ulubionej malachitowej łąki .Gdyby ktoś chciał się przed zbliżającymi się Walentynkami wprowadzić w romantyczny nastrój. I jeszcze jedno zdjęcie pięknego malachitu.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz