Szukaj na tym blogu

piątek, 1 marca 2013

Zrzędzę, bo wieje i nie ma nic ciekawego w telewizji

-->
Wieje

Fiuuuuuufiuufiuuuufii – wieje. Lubię wiatr, ale moje serce go nie znosi. Od rana nie mam wątpliwości, że żyję. Bicie serca czuję chyba nawet w piętach. Podwójna dawka leku wzięta i nic. Leżę więc pod kocykiem i staram się przyjemnie spędzić czas. Tym bardziej, że o robieniu czegoś na serio nie ma mowy, bo siły brak a niedotleniony mózg kiepsko działa. Przejrzałam kilka ulubionych stron, sprawdziłam co słychać na moim ulubionym forum.

Niestety, sąsiad zza ściany zaczął słuchać czegoś co umownie nazywa muzyką. Lubię sąsiada i jego rodzinę, ale odgłosy zepsutej pralki, której ktoś wrzucił do bębna jakiś metalowy przedmiot, jest jednak nie dla mnie. Na domiar złego, sąsiadka, mieszkająca po drugiej stronie mojego mieszkania, zaczęła tokować jak ciećwierz w okresie godowym. Nie chciałam słuchać tej sąsiedzkiej kakofonii, więc wpadłam na pomysł pogapienia się w telewizor.

Pomysł, jak się okazało głupi, bo nic ciekawego nie znalazłam. Mam 60 kanałów na kablówce, ale odkąd z mojej oferty zniknęło „ale kino” i „Zone Europa”, to z kanałów filmowych właściwie nie mam czego oglądać. Gdyby nie „Comedy Central”, „Comedy Central Famili”, „Discovery” i „Viasad History” już dawno odłączyłabym się od kablówki. Od TVP odłączyć się nie mogę, bo trzeba płacić haracz na telewizję publiczną, która podobno ma misję społeczną. Misję? Wolne żarty. Pytam się jaką misję?! Każdy musi płacić za możliwość oglądania gadających posłów-ołsów, durnej telewizji śniadaniowej, odświeżanych komedii romantycznych i programów spod znaku jak oni śpiewają, jak oni coś tam, itp. Z możliwości oglądania nie korzystam, ale jak większość obywateli nie mam w tej kwestii nic do gadania. Taki rodzaj demokracji, że państwo może okradać obywatela, bo może... i już. Obywatel nie może, bo naślą na niego sąd i skarbówkę.

Ale dość tego zrzędzenia. Nie będę się przecież denerwowała, nie wygrałam nerwów na loterii. Na szczęście w telewizorze mam dostęp do internetu, więc tam poszukałam rozrywki.

Może pooglądacie ze mną? Moja rodzinka
Podoba mi się ten sitcom, bo dużo w nim ironii, sarkastycznego podejścia do propagowanego, tu i ówdzie, idealnego obrazu rodziny. Bohaterowie są niezbyt idealni, ale przez to chyba jeszcze bardziej sympatyczni.