Mój wyuczony optymizm
wlazł gdzieś w kąt i siedzi cicho, a tak by mi się dziś przydał,
bo siły też gdzieś się zapodziały. Życie ciśnie i ma gdzieś moje ograniczenia. Rano
siłą woli pozbierałam obolałe kości i poszłam pilnować wnuka.
Mały załapał się na jakiegoś atrakcyjnego wirusa, więc ma gile
do brody i nie chodzi do przedszkola. Wszyscy liczą na babcię, a tu
duuuuupa... babcia rusza się jak mucha w mazi. Ale nic to, jakoś
dam radę... wezmę się na ambicję: No, co ty Baśka, mrówka może
a ty nie możesz???
obrazek złowiony w sieci
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz