Cieszę się jak ta mała ze zdjęcia, bo mnie się dzisiaj udało, załatwiłam trudną sprawę.
Po raz kolejny przekonałam się, że problem nie w tym
co nas spotyka, ale w tym jak na to reagujemy. Jeśli każdą
trudność przeżywamy jak życiowy armagedon, to nie ma się co dziwić, że życie jest dla nas jedną wielką katastrofą.
Kiedyś ćwiczyłam na sobie czarne scenariusze, ale zmieniłam podejście i voilà...
jest lepiej, chociaż, obiektywnie rzecz biorąc, teraz mam więcej powodów do narzekania.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz