Do dzisiaj było nieźle, ale wirus
jednak nie odpuszcza i znowu czuję się paskudnie. A do tego,
zbliżający się pierwszy listopada, który ciągnie za sobą
uczuciowe i egzystencjalne smuty. I mamy kumulację! Nic tylko siąść
i płakać. Ale mnie nawet płakać się nie chce. W ogóle nic mi
się nie chce. Mam dość! Idę szukać plasterków na moje
bolicosie... Odezwę się, jak lepiej się poczuję.
obrazki złowione w sieci
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz