Starsi
Panowie śpiewali:
"I
„znaleźliśmy się w wieku, trudna rada,
Że się człowiek
przestał dobrze zapowiadać;
Ale za to, z drugiej strony, cieszy
się,
Że się również przestał zapowiadać źle”.
Ja
też sobie tak śpiewam, może nie tak
ładnie jak
oni,
ale z wielką przyjemnością. A do czego piję z tym cytacikiem? Ano
do tego, że jakiś
czas temu
stwierdziłam, że pomimo
braku geniuszu i paru innych braków w wyglądzie oraz tzw. charakterze, jestem dobra taka jaka jestem.
I
tak,
zamiast
się
rozliczać, musztrować i
spinać,
zaczęłam
się
doceniać,
lubić,
rozumieć. Od czasu do czasu idę w rozpustę i kłaniałam
się sobie berecikiem do ziemi w uznaniu zasług A co?!
I
pomyśleć, że kiedyś
było nie do pomyślenia, żebym tak nachalnie, ostentacyjnie była z
siebie zadowolona i miała poniżej krzyża, to, że komuś, ja i moje
zadowolenie, może
się nie podobać. A
dzisiaj, proszę, nie wzrusza mnie to.
Czasy
kiedy najlepiej
wychodziło mi krytykowanie siebie i
kiedy prędzej
bym
się udławiła
własnym językiem niż powiedziała o sobie coś pochlebnego już
dawno minęły.
Dzisiaj
spokojnie mogę powiedzieć, że lubię siebie bo mam
za co. A że są tacy, którzy myślą inaczej i chętnie by mnie
uświadomili, że się
mylę?
Niech
będą, to
nie mój problem. Bo
najważniejsze jest co ja o sobie myślę i co myślą o mnie ci, z
których zdaniem się liczę. Reszta to pikuś, mały pikuś.
Chciałabym,
żeby czytająca tego bloga M.,
też poszła w moje ślady i
sobie odpuściła.
Bo
lubienie siebie takim jakim się jest, to naprawdę
żaden
grzech. Wprost
przeciwnie, to
warunek
konieczny
do
tego,
żeby się rozwijać, zmieniać to, co nam nie pasuje, polubić
innych
ludzi i żyć
pełnią życia.
Wnioski?
Skoro
mnie się udało, to znaczy, że każdemu
się uda,
bo, jak powszechnie wiadomo, jestem genialna, ale bez
przesady))) Przesyłam odwirusowane buziaki i życzę miłej
niedzieli.
obrazki złowione w sieci
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz