Oglądałam dzisiaj zdjęcia na telefonie i postanowiłam umieścić je na blogu, żeby móc popatrzeć na nie w większym formacie. Wiecie albo i nie, ale gromadzę takie plasterki na duszę, żeby w trudniejszych chwilach mieć po co sięgnąć. Bardzo skutecznym plasterkiem na zbolałą duszę jest piękno natury, więc trzymam go nie tylko pod powiekami, ale też na zdjęciach.
Ostatnio bardzo potrzebuję czegoś co ukoi mój smutek, żal i złość, bo to z czym mamy teraz do czynienia jest tak okropne, że nie mogę już tego przełknąć. Polskę opanowała zaraza, jedna pisowska, druga covidowa, a sfrustrowani ludzie gubią gdzieś logikę, rozsądek i resztki życzliwości dla bliźnich. Kobiety protestują na ulicach, żeby stary kawaler z kotem, na spółkę z drugim starym kawalerem w liliowej sukience nie decydował o ich życiu i prokreacji. Policja usłużnie pilnuje, żeby suweren, na którego wciąż powołują się rządzący, za dużo nie spacerował, bo podczas takich spacerów może suweren złapać wirusa. Poza tym, w państwie policyjnym można robić tylko to na co władza pozwoli. Strach, strach, rany boskie. Koniec, muszę się odciąć - zero wiadomości, zero polityki tylko książki, muzyka, filmy i długie spacery, bo inaczej zacznę gryźć i tak jak niektórzy będę chciała naprawiać innych choćby młotkiem.
Pora na wspomnienia dobrych, szczęśliwie przeżytych dni, a czasem tylko chwil. W pamięci mam całą ścianę z mentalnymi haczykami, na których zawieszam wszystko co w moim życiu piękne i dobre. Dopóki mam co zawieszać i co wspominać, to jakoś sobie poradzę. Mam taką nadzieję.
Ostatnio przeżyłam cudownie magiczną chwilę i chcę zatrzymać to wspomnienie. Dzień po Zaduszkach byłam na cmentarzu zapalić światło na grobach rodziców, rodziny, bliższych i dalszych znajomych. Dużo tych grobów, a w tym roku przybył mi jeszcze jeden. Wyjątkowo byłam sama, bo mąż i córka byli zajęci, więc nie mogli mi towarzyszyć. Chodziłam po alejkach starego cmentarza i tak mi było smutno i tęskno, za tymi ludźmi, za tym minionym czasem. Cmentarne alejki były puste, wokół cisza i spokój. Nagle zerwał się silny wiatr i znalazłam się w złotej chmurze. Wiatr tak jak nagle się zerwał tak nagle ucichł i zobaczyłam, że dwie wielkie brzozy, które przed chwilą stały w koronie złotych liści teraz pokazują niebu całkiem nagie gałęzie. Ta krótka chwila była zachwycająca, ale też bolesna, bo nie da się uciec od myśli, że wszystko co żyje przemija. Mijamy, jedni mniej, inni bardziej boleśnie. Ale dopóki życie trwa trzeba przyglądać się światu i cieszyć się, że wciąż na nim jesteśmy.Jeżeli macie ochotę zobaczyć moje plasterki na duszę, to serdecznie zapraszam.
Poranny widok z okna potwierdza, że w ciągu kilku dni zrobiło się bardzo jesiennie. Dzisiaj na górze rozlali mleko, więc świat tonie w jesiennych mgłach.
Słońce i jesień za darmo rozdają złoto. I niebo jakby bliżej. Mam nawet jesienne schody do nieba.
Kiedys, za poprzedniego psa, czesto chodzilam z aparatem i oddawalam sie fotografowaniu natury. Psica byla bardzo karna, nie musialam jej pilnowac, moglam sie skupic na lapaniu w obiektyw piekna. Az nastala Toya... i skonczylo sie fotografowanie, bo przy niej trzeba miec oczy wokol glowy, uwazac, pilnowac, wiec czasem pstrykne cos telefonem, ale to nie to samo.
OdpowiedzUsuńPiekna Twoja jesien.
Zazdroszczę Ci tych spacerów z psem, bo od dawna już nie mam swojego psa. Moja Miśka zachowywała się jak pies pasterski i to ona pilnowała tych co z nią chodzili. Była cudnym psiakiem i przez 14 lat dawała nam radość. Ja zdjęcia robię telefonem, bo tak prościej, a ja kocham prościej i praktykuję jak tylko mogę.
UsuńŁadne te Twoje plasterki, ja nazywam to balsamem dla duszy:-)
OdpowiedzUsuńMasz rację, w dzisiejszym świecie trzeba mieć coś swojego, unikatowego, by nie zwariować lub nie popaść w całkowite przygnębienie!
Jak zwał tak zwał, ale ważne, żeby dawało radość.
UsuńPod względem fotogeniczności jesień jest najlepsza.Taką kolorową, cichą, spokojną jesień bardzo lubię. A u mnie za oknem już nagie drzewa a na oknie balkonowym, na zewnątrz nadal lato, bo kwitną wciąż pelargonie. U mnie nie ma
OdpowiedzUsuńwariactwa",a Berlin jest na tyle dużym miastem, że nawet jeśli coś się dzieje w innej dzielnicy- ja tego nie wiem. A odbiornika TV, choć mam polskie programy (PolBox) od ponad roku jeszcze ani razu nie włączyłam, nie czuję potrzeby.
Miłego;)
Ja lubię wszystkie pory roku, ale schyłek lata i początek jesieni lubię najbardziej.
UsuńDobrze, że masz się do czego odwołać, że masz swoje plasterki na duszę /pięknie uchwycone te plasterki!/. Ja też wiem, że je mam. Szukam usilnie i... nie mogę ich zidentyfikować. I chyba stąd te doły co jakiś czas.
OdpowiedzUsuńTeż wpadam w dołki, ale bardzo się pilnuję, żeby się w nich nie rozsiadać. Dwa razy w życiu miałam silną depresję i to było bardzo traumatyczne przeżycie. Pierwszy raz depresja odebrała mi chęć do życia po wypadku, drugi raz podczas choroby Mamy. Tak bardzo boję się powtórki, że pilnuję się, żeby trzymać pion. Czasami jest trudno, ale zawsze łatwiej wstać z kolan aniżeli podnieść się, jak się człowiek wywali na plecy. Pogody ducha i dużo radości Ci życzę.
UsuńBardzo dziękuję! To będzie mój uchwyt do odzyskania pionu. Serdeczności dla Ciebie!��
UsuńTe znaki to internetowe przekłamanie . Chciałam Ci przesłać jakiegoś sympatycznego ludzika a wyszło , co wyszło.;(
UsuńTen plasterek z jesiennymi schodami do nieba jest niesamowity. Inne też, ale te schody mnie powaliły. Pozdrawiam serdecznie :)
OdpowiedzUsuńDziękuję za komentarz i również pozdrawiam.
UsuńCudowna polska zlota jesien ... tu nigdy nie moge takiej uchwycic, bo niby kolory podobne, ale brakuje zlotych slonecznych dni , aby te kolory rozswietlic. A w szarobury mokry dzien zloto sie nie swieci :(. Schody do nieba przepiekne i wygladaja obiecujaco, ale pozostan z nami , nogami mocno na ziemi 🤗😘🤗
OdpowiedzUsuńStaram się, bo wiesz, nawet jakby w niebie mnie chcieli to tam może być nudno.
UsuńA ja po obejrzeniu (wczoraj) Twoich plasterkow wybralam sie do parku-lasu, ale szybko z niego ucieklismy, bo bylo mokro a lazenie po blocie nie bardzo mi pasuwoalo. W zwiazku z czym z lasu pojechalismy nad jezioro. Jest tu w sasiedniej wiosce taki super wypasiony park nad samym jeziorem. Sa stoly piknikowe i wyobraz sobie, ze wczoraj byly wszystkie zajete biesiadujacymi rodzinami, parami itp. Tak bylo pieknie, tak cieplo, ze sama przez moment zalowalam, ze nie zabralam nic na piknik... no ale i tak nie byloby przy czym usiasc wiec zal mi szybko minal:)) Posiedzielismy na lawce tuz nad brzegiem jeziora a potem wybralismy sie do knajpy, zeby jednak ten niespelniony piknik odrobic:)))
OdpowiedzUsuńCzekam na pierwszy snieg... wiem gupia jestem:) no ale czekam zeby cos na tych nagich drzewach zawislo.
Wy szczesciary nawet nie wiecie jak wam zazdroszcze : albo swiecace zloto albo srebrzysty snieg... moge sobie pomarzyc. U nas typowa angielska zgnilizna a pora roku nieokreslona, bo ani to jesien ani zima - jest to pora " mokra i zimna" i szlag by ja trafil. Jak tu jestem 15 lat snieg spadl doslownie trzy razy - i to wyglada tak, ze pada pada i utrzymuje sie na ziemi jakies pare godzin . Nic tu nie polezy , bo na snieg jest za " cieplo" czyli jakies plus 3-4. Fuj. Zamieszczajcie zdjecia , bede wdzieczna 👍😉
UsuńKitty ale ja na snieg dopiero czekam, niby cos tam obiecuja w prognozach, ale to jest tak na max 40% czyli jak znam zycie akurat nas ominie:)) no i jesli nawet to tez nie polezy, bo ciagle jest za cieplo.
UsuńChyba sie musze zmobilizowac i pokazac zdjecia z prawdziwej zlotej jesieni, ktora juz minela, teraz jest tzw. plugawa jesien:) czyli pada deszczyk pada, pada sobie rowno, raz padnie na kamien, raz padnie na guano :))) I tego wlasnie najbardziej nie lubie bo niby na termometrze 7C a zimno przeszywa az do kosci przez te mokra zgnilizne.
Star, jesteś podwójną szczęściarą, bo nie dość że masz fajną chałupę, to jeszcze mieszkasz w pięknej okolicy. U mnie z chałupą cienko, bo kuchnia i łazienka to jak pięć minut na małym zegarku, ale pocieszam się, że mój pokój ma 25 metrów. No i okolica ładna chociaż w środku miasta. Tylko sąsiedztwo kiepskie, bo większość to emeryci, a jak wiesz, ja ciężko znoszę emerycki stan umysłu. Czekam na Twoją złotą jesień.
UsuńStar, no to mamy taka sama zgnilizne 👍😁Tyle tylko ze u was ten snieg w koncu spadnie , mroz scisnie i bedzie piknie , a tu zgnilizna zostanie do konca lutego... A jak sie trafi pare dni ze sloncem to na pewno nie wypadna one w wikend, wiec szlag by to trafil😂
UsuńKitty u Was to raczej jest pogoda prawie taka sama caly rok. U mnie wczoraj byl sloneczny dzien bez jednej chmurki i +16C a dzis i jutro zgnilizna, od srody bedzie zimno (ok.+5C) ale juz slonecznie. W sumie to jest region gdzie jest naprawde 4 pory roku i to ma swoj urok.
UsuńWspanialy dzis wyglada przez okno i mowi "a gdzies ty byl latem?" pytam go do kogo gada a on na to "no do deszczu, bo cale lato kiedy byl potrzebny to go nie bylo".
Ostatnie lata mielismy cudownie dluga i sloneczna wiosne ( slonce bylo non stop przez caly kwiecien, maj i czerwiec, nigdy tak nie uzylam jak podczas tego lockdownu👍😬, trzy miesiace platnych wakacji ) , lata tez sa - tylko pozniej nastepuje ta zgnila pora roku, i wtedy zdecydowanie wolalabym mieszkac w Norwegii😂
UsuńKitty, na mnie możesz liczyć, bo ciągle robię jakieś zdjęcia, żeby zapamiętać. Wiesz skleroza z lekka mnie trąca, więc wspomagam się jak mogę. Serdeczności dla Ciebie i życzenia słonka w sercu.
OdpowiedzUsuńDzieki, a wnetrze Twojej chalupy jest piekne i to z jakim widokiem👌👌👌Przecie pamietam, mam pamiec wzrokowa 😬
Usuń