Szukaj na tym blogu

Pokazywanie postów oznaczonych etykietą pejzaże. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą pejzaże. Pokaż wszystkie posty

sobota, 14 stycznia 2012

Wyłowione w sieci

Znalazłam w sieci kilka pięknych zdjęć, których autorką jest jedna osoba Kalina P. Przyda się trochę kolorów i złotości, gdy na dworze  zima, więc wkleiłam je na blog..




















































  
A takie kolory dominowały w dzisiejszym pejzażu, dużo szaro-niebieskiego, trochę czerni i bieli. Wszystko przyprószone drobniutkim śniegiem, który leciał z nieba jak kasza manna. Muzyczną oprawę stanowiły szeleszczące podmuchy wiatru przemieszane z krakaniem wron siedzących na drzewach.

poniedziałek, 7 listopada 2011

Jesienią łatwiej o zadumę

















Znowu byłam sama na niedzielnym spacerze. Tym razem mąż nie miał czasu, bo przygotowywał się do jutrzejszego egzaminu. Pogoda była ładna a widoki jeszcze ładniejsze.

Cieszę się, że mieszkam w pięknej okolicy. Kilka kroków od domu i już jestem wśród drzew, nad rzeką, która wije się malowniczo tworząc niewielkie rozlewiska. Po rzece pływają dzikie kaczki, wśród traw uwijają się wrony, sroki, kawki, małe wróbelki. Żałowałam, że nie wzięłam aparatu fotograficznego, żeby zatrzymać na dłużej trochę piękna, które natura tak hojnie daje oczom.

Jesienne pejzaże odkładają się na duszy i łatwiej o zadumę nad przemijaniem, więc idąc po zwiędłych liściach, przyglądając się nagim gałęziom, myślałam o tym co nieuchronne, przed czym nie ma ucieczki. Jednak w listopadowym entourage’u odchodzenie staje się jakieś takie naturalne i łatwiejsze do przyjęcia.

W drodze powrotnej przypominałam sobie wiersze, które od zawsze traktuję jak plasterki z opatrunkiem na obolałą duszę. Chociaż nie tylko, bo z poezję lubię na każdą okazję, także tę radosną. Poniżej wpisuję kilka wierszy, które traktują o jesieni i oddają moje dzisiejsze emocje.

* * *
Jesienna zaduma J. Harasymowicz

Nic nie mam
Zdmuchnęła mnie ta jesień całkiem
Nawet nie wiem
Jak tam sprawy z lasem,
Rano wstaję, poemat chwalę
Biorę się za słowa, jak za chleb
Rzeczywiście, tak jak księżyc
Ludzie znają mnie tylko z jednej
Jesiennej strony
Nic nie mam
Tylko z daszkiem nieba zamyślony kaszkiet
Nie zważam
Na mody byle jakie
Piszę wyłącznie, piszę wyłącznie
Uczuć starym drapakiem
Rzeczywiście tak jak księżyc
Ludzie znają mnie tylko z jednej
Jesiennej strony

* * *
Tyle smutku... Sergiusz Jesienin

Tyle jest smutku w naszym wzroku,
Zbyt gorzko przyznać, zbyt boleśnie,
Że tylko i miedziany spokój
Pozostał nam w tym późnym wrześniu.

Inny odebrał mi spłoszenie
I dreszcz, i ciepło twego ciała ...
W sercu, jesiennym nieskończenie,
Cisza się deszczem rozszemrała.

To nic. Przywyknę. Jak pociecha
Zrodziła się ta prawda prosta,
Że nic mnie w życiu już nie czeka,
Tylko ten deszcz i żółty rozkład.

A przecie byłem też zrodzony
Do świeższych barw, do czystych dźwięków...
Jak mało widzę dróg schodzonych,
Jak wiele popełnionych błędów.

Życie... ból... szczęście - mija wszystko...
Śmieszny fatalizm doczesności.
Ogród, jak nieme cmentarzysko,
Usiały brzóz odarte kości.

I my zamrzemy, przeszumimy
Na podobieństwo drzew ogrodu.
Próżno więc pragnąć pośród zimy
Kwiatów, co giną z przyjściem chłodu.

* * *

Jesień - Maria Jasnorzewska Pawlikowska

Już jesień
rodzi się w moich oczach .
Króluje
przez kilka miesięcy
i odchodzi
Jestem jak jesień
złota ,
szczera
ciepła
zimna .
Kocham jesień
Kiedyś przysypie mnie
liśćmi
Jestem jesienią...
Widzę , że przemijam

* * *

Listopady - Władysław Broniewski

Cale życie zrywam się i padam,
jakbym w piersi miał wiatr na uwięzi,
i chwytają mnie złe listopady
czarnymi palcami gałęzi.

Ja upiłem się tym tchem, tym szumem,
niepokojem, który serce zatruł
to dlatego śpiewać już nie umiem,
tylko wołam wołaniem wiatru,
to dlatego codziennie się tułam
po wieczornych, po czarnych ulicach
i prowadzi mnie wilgotny trotuar
w mgłę wilgotną, która bólem nasyca.
Acetylen słów płonie na wargach,
płonie we mnie bolesna maligna,
chodzę błędny, jak ludzie w letargu,
zewsząd, zewsząd niepokój mnie wygnał.
Nie ma wyjścia, nie ma wyjścia, nie ma wyjścia,
muszę chodzić coraz dalej, coraz dłużej.
Jestem wiatr szeleszczący w liściach,
jestem liść zagubiony w wichurze.
Tylko w oczach mgła i oczy bolą,
tylko serce bije coraz częściej.
Jak błękitny płomień alkoholu,
płoniesz we mnie moje nieszczęście.
Muszę chodzić, muszę męczyć się wiecznie,
w mgle za włosy mnie wloką wieczory,
lecą za mną, nieprzytomne, pospieszne,
moje słowa, moje upiory.
Muszę wiecznie zrywać się i padać,
jakbym w piersi miał wiatr na uwięzi.
Pochwyciły straconą radość
nagie gałęzie.
Przelatują, wieją przeze mnie
listopady chwil, których nie ma...
To - tylko liście jesienne.
To - pachnie ziemia.