Szukaj na tym blogu

piątek, 8 maja 2015

Sam na sam ze sobą


Za kilkanaście minut będzie północ. Kończy się kolejny dzień. Przeżyłam go w biegu i dopiero teraz mogę się wyciszyć, pobyć tylko ze sobą. Bardzo tego potrzebuję i bardzo to lubię. Czas tylko dla siebie jest luksusem, który daje mi wiele radości. Zanim pójdę spać muszę pobyć trochę w swojej głowie,żeby pomedytować, coś przemyśleć, coś przeczytać, coś powspominać. Lubię swoje towarzystwo i ten rodzaj samotności. Jest dobrze. Ktoś mądry powiedział, że wszystko co nam potrzebne do szczęścia mamy w sobie, i kwestią wyboru jest czy chcemy to sobie dać. Moim zdaniem, to najprawdziwsza prawda. 

Ja sobie nie żałuję dobrych rzeczy. A Wy? Odpowiedzi możecie udzielić(oczywiście jak chcecie) na priv albo telefonicznie, bo, jak wiecie, komentarzy przy blogu nie obsługuję. 

Na do widzenia zostawiam w prezencie 
piękny wiersz Czesława Miłosza. Do miłego.


Na dzień dobry
 
Czasem wiatr zdmuchnie
Smutek przelotny,
Ciepłym tchnieniem znów dłonie ogrzeje,
I przegoni wszystkie kłopoty,
Więc dziękuję wiatrowi, że wieje.

Czasem deszcz o szyby zadzwoni,
Mokra trawa kroplami lśni,
Łzami łatwiej tęsknotę zasłonić,
Więc dziękuję deszczowi za łzy.

Czasem słońce w gonitwie do lata
Znowu ogród barwami roznieci,
Pozapala iskry na kwiatach,
Więc dziękuję słońcu, że świeci.

No, a czasem się do mnie uśmiechniesz,
Znikną smutki szaro-niebieskie,
Stoisz w progu i słońce masz w oczach,
Więc dziękuję Ci za to, że jesteś ... 


obrazki złowione w sieci 

środa, 6 maja 2015

Maluję




















Jak w tytule; słucham mądrzejszych i maluję. W przenośni i dosłownie. Wiosna dodała mi energii, więc wzięłam się za robienie rewolucji w domu i w życiu. Bo, jak nie ja to kto? Jak nie teraz to kiedy? Z moich kalkulacji wynika że: ja i teraz. Bo  to najlepsza opcja. I tego będę się trzymać. 

niedziela, 3 maja 2015

Siedzę w spokoju i mam się dobrze



Jak w tytule – siedzę w spokoju, mam się dobrze i pilnuję, żeby nie spłoszyć tego szczęścia, które mam.  Za drzwiami mojego domu jest pewnie dużo innych szczęść, których mogłabym pragnąć, ale... to, które mam na razie mi wystarcza, dobrze się z nim czuję, jest na moją miarę.

Częścią składową mojego poczucia szczęścia jest czas na czytanie. Leżę sobie z książką, składam literki i czuję się fantastycznie. Dzisiaj czytałam opowiadania B. Ferrero a jedno z nich szczególnie chciałabym zapamiętać. A że coraz bardziej sklerotyczna się robię, więc: zapamiętać znaczy się zapisać.

*  *  *

Niemiecki poeta Reiner Maria Rilke przez pewien czas mieszkał w Paryżu. Na uniwersytet chodził codziennie ulicą bardzo uczęszczaną w towarzystwie pewnej koleżanki Francuzki. Na jednym narożniku tej ulicy siedziała żebraczka, która prosiła przechodniów o jałmużnę. Kobieta siedziała zawsze na tym samym miejscu, bez ruchu, jak jakiś posąg, z wyciągniętą ręką, nie podnosząc oczu na osobę, która jej coś dawała.

Rilke nigdy jej nic nie dawał. Jego koleżanka natomiast wręczała żebraczce jakąś drobną monetę. Pewnego dnia młoda Francuzka zdziwiona zapytała go:
- Dlaczego nigdy nic nie dajesz tej kobiecie?
Rilke, ponieważ był poetą, odpowiedział:
- Winniśmy darować coś jej sercu, a nie jej rękom!
Po kilku dniach Rilke przyszedł ze wspaniałą różą, dopiero co rozkwitłą i włożył ją do ręki żebraczki... i zdarzyło się coś nieoczekiwanego: żebraczka podniosła oczy, spojrzała na poetę, z trudem wstała, ujęła jego rękę i ucałowała ją. Potem odeszła przyciskając różę do serca. 
Przez tydzień nie było jej widać. Po 8 dniach żebraczka znów siedziała na zwykłym miejscu, na narożniku ulicy. Milcząca i nieruchoma, jak zawsze... Z czego ona żyła w tych dniach, w których nic nie użebrała? – spytała Francuzka.
Rilke odpowiedział: - Żyła różą.












obrazek złowiony w sieci