Szukaj na tym blogu

piątek, 25 grudnia 2015

Taka miłość się zdarza




Komedie romantyczne przyprawiają mnie o ból zębów, na melodramatach się męczę, historie z cyklu „kocha nie kocha, Stefan czy Zocha” mnie nudzą, ale  prawdziwie głęboka miłość niezmiennie budzi mój zachwyt i uwielbienie.
 
Znalazłam taką piękną historię o dwojgu ludzieńkach, miłości, Bogu, życiu, pasji. Na razie zapisuję na blogu link do artykułu, a książkę „"Takie piękne życie. Portret Wojciecha Kilara" autorstwa Barbary Gruszka-Zych.” już zamówiłam w księgarni wysyłkowej, więc po świętach będę mogła przeczytać pełną wersję tej historii.

A póki co cieszę się z mojej miłości i jestem wdzięczna losowi, że mi ją dał. Przyjemnie pomyśleć, ze ma się wielki skarb, który można wciąż od nowa przyjmować i wciąż dzielić go z innymi. Miłości na te świąteczne dni i wszystkie kolejne – życzę Czytelnikom mojego bloga.
 
Na koniec trochę muzyki Wojciecha Kilara, moje ulubione walce.




obrazek złowiony w sieci

sobota, 19 grudnia 2015

Jest nadzieja























Pomimo przedświątecznej gorączki w 21 miastach Polski odbyły się manifestacje w obronie demokracji. Ludzie zamiast biegać po marketach albo pucować mieszkania poszli zawalczyć o dobro wspólne. Brawo.
 
Moc się rodzi, PiS truchleje” - napisano na jednym z transparentów – oby to były prorocze słowa. Drugie hasło, które bardzo mi się podobało, to:”Cała Polska dziś się śmieje, zaczynamy mieć nadzieję”.

No, to pośmiejmy się z tłumem, który śpiewał:"Gadu, gadu, gadu, gadu, gadu, gadu nocą. Baju, baju, baju, baju, baju, baju w dzień", oceniając trafnie styl sprawowania władzy.

 


obrazek złowiony w sieci

piątek, 18 grudnia 2015

O tym co robi PRZEWODNIA SIŁA NARODU i kto ją wybrał





Miałam odciąć się od polityki, ale strasznie kiepsko mi to wychodzi. Dzisiaj z rana, kiedy otworzyłam swoje piękne oczy i z życzliwością spojrzałam na świat, starając się realizować wczorajsze postanowienia, mój mąż szybko sprowadził mnie na ziemię.

- Słuchaj, Macierewicz wziął się za NATO.
- Nie rób jaj, zrób na śniadanie jajecznicę. Proszę.
- Nie żartuję. Znowu była „nocna zmiana”, tym razem w Centrum Eksperckim Kontrwywiadu NATO. - uściślił mąż.


Włączyłam laptopa i dowiedziałam się, że w asyście żandarmerii wojskowej urzędnicy Macierewicza o godzinie 1.30 w nocy dokonali zamiany urzędników na swoich – prawdziwie pisowskich i jedynie prawych.


Centrum nie jest jeszcze akredytowane przy NATO, więc szczęśliwie uniknęliśmy zatargu z tą międzynarodową organizacją, ale polityczna hucpa trwa w najlepsze dalej. Zamiast działać normalnie, racjonalnie, w dzień, robi się jakieś nocne akcje. Po co to komu? No chyba tylko po to, żeby zastraszyć ludzi, żeby nie znali dnia ani godziny. Jeżeli rządowi chodzi o udowodnienie, że może być jeszcze bardziej nieprzewidywalny i bolszewicki w sprawowaniu władzy, to dobrze mu idzie. Jednak społeczeństwo już przejrzało na oczy, więc nie ma co na siłę udowadniać tego co oczywiste.
 
Domyślam się że PiS, wyjaśniając wczorajsze nocne działania, znowu będzie mówił o wyższej konieczności, naprawie państwa i mandacie społecznym danym przez Polaków. To zatrzymajmy się przy tym mandacie społecznym, bo już mnie mdli jak słyszę, że PiS reprezentuje demokratyczną większość, więc ma prawo robić to co robi. Pisałam już o tym, ale jeszcze się powtórzę.
 
Na stronie PKW podano, że uprawnionych do głosowania w wyborach parlamentarnych było 30 629 150, zagłosowało 15 595 335, głosów ważnych było 15200671, głosów nieważnych 394 664, a 15033815 nie opowiedziało się za żadną partią. Na PIS zagłosowało 37,58% co daje 5869727 głosów, a to co stanowi tylko 19,16 % uprawnionych do głosowania Polaków.
 
Z rachunków wynika więc niezbicie, że PiS i jej urzędników popiera mniej niż 1/5 wyborców co znacznie osłabia legitymizację społeczną do robienia przez władze tego co robią.
 

4/5 to, zgodnie z pisowską nomenklaturą, gorszy sort Polaków, bo albo nie głosowali na PiS albo nie poszli w ogóle na wybory.
 

A teraz mamy co mamy i strach się bać co będzie dalej. Przy szumie wokół Trybunału prawie niezauważona przepychana jest ustawa o służbie cywilnej, która pozwoli bez konkursów obsadzać stanowiska w administracji państwowej znajomymi Królika, przepraszam kaczki. Demontaż Państwa trwa w najlepsze i tu naprawdę nie ma się z czego śmiać, chociaż to co robi władza wygląda tragikomicznie.
 

Ale ja się jednak pośmieję z moją ulubioną Stasią Celińską i pokażę Wam zrobionego przeze mnie mema.





czwartek, 17 grudnia 2015

Jak pomóc szczęściu




Bądź współczujący,  życzliwy,
wspaniałomyślny a zaznasz szczęścia. 

Do takiego wniosku doszedł amerykański psycholog Richard Davidson, zainspirowany życiem XIV Dalajlamy, propagującego najdalej rozumianą empatię i życzliwość w stosunku do otaczającego nas świata.

Z badań wynikało, że buddyjscy mnisi zaproszeni do eksperymentu, którzy podczas medytacji praktykowali nieograniczone współczucie wobec innych osób, odczuwali niezakłócone niczym szczęście i radość.

I pięknie i bardzo optymistycznie, ale jak to zastosować wobec osób, które działają nam na zęby? Jak współczuć bez fałszywego altruistycznego zadęcia komuś kto zachowuje się jak szkodnik? 
 
No, łatwe to nie jest. Ale przecież nie chodzi o to żeby było łatwo tylko żeby odczuwać szczęście, niezależne od tego co nas spotyka, więc chyba warto się wysilić.
 
Tak mi przyszło do głowy, że ja w ramach ćwiczenia życzliwości i współczucia powinnam zacząć praktykować nieograniczone współczucie wobec pisowskich elit. Łżą biedaczki aż dym leci, ale skręcają się przy tym, że aż żal patrzeć. Takie robienie z siebie głupka, żeby nie odpowiadać na niewygodne pytania, też przyjemne nie jest. A oni muszą, bo inaczej podpadną prezesowi. Czasami tylko przegrzany mózg dopuści freudowską pomyłkę, jak ta, która przydarzyła się prokuratorowi Piotrowiczowi, gdy zakrzykując w sejmie opozycję zawołał: zawłaszczyliśmy sejm, ale Trybunału nie oddamy. Ale ulga była krótka, bo za chwilę sprostował: oczywiście wy zawłaszczyliście Trybunał.

No to idę praktykować, w końcu szczęście jest warte zachodu. Tylko muszę jeszcze odłączyć się od wszelkich wiadomości, bo w przeciwnym wypadku będzie to mission impossible.


obrazek znaleziony w sieci