Poszłam dzisiaj do przychodni, żeby zrobić zlecone przez lekarza badania. Zajęłam kolejkę do punktu pobrań i oddałam się ulubionemu zajęciu tj. obserwowaniu ludzi. Obiektów do obserwacji było dużo, więc miałam co robić. Przyglądałam się właśnie pyzatemu trzylatkowi, który ćwiczył babcię w bieganiu i cierpliwości, kiedy kątem oka zauważyłam wchodzących dwóch mężczyzn. Zajęta obserwowaniem akcji babcia kontra wnuk nie przyjrzałam się im, ale nowi pacjenci zainteresowali innych.
- Widzi pani tych dwóch? Tyle się tej hołoty najechało, że wszędzie ich pełno.
- Gdzie indziej gonią tych smoluchów, to do nas teraz lezą.
Spojrzałam kto i do kogo tak mówi. Kobiety mniej więcej w moim wieku patrzyły w stronę, gdzie stali dawaj mężczyźni wyglądający na Azjatów.
- Dzicz taka przyjeżdża do nas zamiast u siebie siedzieć i zajmuje miejsca naszym.
- Podobno tu studiują. U mnie w bloku mieszka trzech, chyba z Politechniki. Te wietnamce to wszędzie się pchają.
- Ale jak taki nierozgarnięty dzikus może się wyuczyć na inżyniera? I co on tam u siebie będzie budował? Nie wiem.
Ja też nie wiedziałam, jak dłużej wytrzymać słuchając tych pań, więc włączyłam się do rozmowy.
- Dlaczego panie tak mówią o tych ludziach, przecież nic panie o nich nie wiedzą? - spytałam całkiem spokojnie. Obie panie spojrzały na mnie bez najmniejszego skrępowania, za to z wyraźną niechęcią.
- Też coś. No przecież nawet po gębie widać, że to nierozgarnięte - odpowiedziała, ta, która pierwsza zaczęła rozmowę. Nie wytrzymałam.
- Skoro pani jest taka wszystko wiedząca i na pierwszy rzut oka potrafi ocenić stopień rozgarnięcia tych ludzi, to niech się pani przyjrzy sobie. Bo jak na panią patrzę, to od razu widzę, że Pani jest rozgarnięta.... jak kupa piachu na budowie, tylko mózg ma pani jeszcze w remoncie. Cementu nie dowieźli? - powiedziałam po chamsku i odeszłam dalej, żeby nie słuchać, co panie mają jeszcze do powiedzenia.
Nie znoszę takich ludzi, więc odpłacam pięknym za nadobne i psuję sobie charakter. Wiem że to nie jest dobry sposób, ale nie potrafię się powstrzymać. Trochę się rozgrzeszam, że jak ktoś zaatakuje takie pańcie ich metodą, to może następnym razem nie będą tak bez skrępowania pogardzały innymi ludźmi.
Jestem kobietą, która ma już życia popołudnie, ale starość ignoruję na ile się da. Tytuł bloga odnosi się do tego, że jeżeli popatrzymy na życie jak na górę, to ja już schodzę ze swojej góry, a kto chodził po górach wie, że schodzi się trudniej. Jednak smęcę umiarkowanie, bo wolę się śmiać. A że potrafię się śmiać również z siebie to powodów do śmiechu mi nie brakuje. Na blogu piszę o swoich i nie swoich potyczkach z życiem.
Szukaj na tym blogu
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz