Szukaj na tym blogu

piątek, 1 kwietnia 2011

Doba wciąż jest za krótka

Żyję w niedoczasie. Doba wciąż jest za krótka. Wieczorem zwykle okazuje się, że zostaje jeszcze parę rzeczy, z którymi nie zdążyłam się wyrobić i żal mi że trzeba iść spać. A przecież wcale nie jestem pracusiem, który zapełnia każdą minutę działaniem. Powiedziałabym że wprost przeciwnie.

Lubię robić różne rzeczy, ale lubię też mieć czas na refleksję, zamyślenie, zapatrzenie, rozmarzenie. Dziwię się ludziom, którzy się nudzą, bo nie rozumiem, jak można się nudzić. Jeżeli mi czegoś brakuje, to na pewno nie rzeczy, którymi chciałabym się zająć.

Ostatnio doba skróciła mi się jeszcze bardziej, bo dużo czasu spędzam z wnukiem. Pomagam córce, chociaż dobrze sobie radzi i bez mojej pomocy. Jednak nie mogę przepuścić okazji, żeby dosłodzić sobie życie zajmowaniem się Niutkiem. Córka ma dobre serce, więc dzieli się ze mną wielką radością, jaką jest bycie z dzieckiem. Nie odgania mnie od małego a ja gapię się w niego jak w telewizor i rozpływam się ze szczęścia.

W międzyczasie kończę pracę na umowę i czytam książkę, którą obiecałam ocenić. Czytanie przemyśleń Ryżaka jest bardzo przyjemną czynnością, ale poświęcam temu zbyt mało czasu, bo proza życia domaga się mojej uwagi. Niestety nie przepadam za wieloma czynnościami, które trzeba codziennie wykonać, żeby jako tako żyć. Ale bez większej chęci z moje strony musi mi się chcieć . Robię więc to czego akurat robić mi się nie chce. A czas ucieka.

Jeden z moich ulubionych autorów Phil Bosmans napisał słowa, które wykorzystuję do rozgrzeszenia siebie ze zbyt małej wydajności: „Czas to nie droga szybkiego ruchu pomiędzy kołyską a grobem, czas – to miejsce na zaparkowanie pod słońcem” Przyznam bez zbytniej skruchy, że często robię sobie przerwy w jeździe i sprawdzam gdzie trawa bardziej zielona.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz