Szukaj na tym blogu

czwartek, 16 czerwca 2011

Każdy zasługuje na własną drogę

Wczoraj byłam na imieninach i świetnie się bawiłam. Jolka zawsze dowitaminizowuje mój nastrój, bo ma bardzo pogodny stosunek do życia. Jak zwykle wyszłam ostatnia, ponieważ nie mogłyśmy się nagadać. Kiedy się poznałyśmy, jakieś pięć lat temu, Jola rzadko mówiła coś o sobie, najczęściej robiła za słuchawkę. Teraz otwiera się coraz bardziej i widzę jak wiele mamy wspólnego. Odnaleźć w drugim człowieku podobny odbiór świata, to duża frajda.

Przez te pięć lat znajomości Jola znacznie zmieniła podejście do różnych spraw. Podobno, to pod moim wpływem się zepsuła i przestała być grzeczną dziewczynką. Niech jej będzie, że to ja jestem tym złym duchem, ale mam inne zdanie. Uważam, że zmiana wynika głównie z tego, że wreszcie pozwoliła sobie na dobrze pojęty egoizm i odkryła, że taka jaka jest, jest wystarczająco dobra. Nie musi nikogo zadowalać, żeby dobrze się czuć wśród ludzi. Nie musi oczekiwań innych stawiać przed swoimi. Teraz coraz częściej robi co chce i dobrze się z tym czuje.

Po czterdziestce zaczęła robić, to na co wcześniej brakowało jej czasu i odwagi. Uczy się pływać, bo już nie boi się, że coś się nie uda i ktoś ją wyśmieje. Wyjeżdża w góry i nie ma wyrzutów sumienia, że nie zajmuje się w tym czasie rodziną. Jeździ na rowerze, dużo czyta, poznaje nowych ludzi, pracuje w wolontariacie i przymierza się do nauki angielskiego. Szuka nowych dróg i nie kursuje już wyłącznie na linii „praca, dom, rodzina”.

Trzymam kciuki, żeby psuła się tak dalej, bo jak mówi powiedzenie: Grzeczne dziewczynki chodzą tam gdzie muszą a niegrzeczne tam gdzie chcą. Każdy zasługuje na swoją drogę, Jolcia też. Dobrze że wreszcie to odkryła. Lepiej późno niż wcale.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz