Szukaj na tym blogu

Pokazywanie postów oznaczonych etykietą zdrowy egoizm. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą zdrowy egoizm. Pokaż wszystkie posty

poniedziałek, 11 maja 2015

Dokolusia własnego pępka kręci się paniusia




Jak już pisałam, zrobiłam sobie przerwę od trosk i zmartwień wszelakich i zajęłam się wyłącznie tym co przyjemne. Dlatego, jak najwredniejszy trzygłowy Cerber,odganiałam każdą negatywną myśl, która zakłócała mi zaplanowany święty spokój. Odcięłam się też od wszystkich sytuacji, które były potencjalnie trudne oraz egoistycznie odizolowałam się od potrzeb moich znajomych. 

Skupiłam się wyłącznie na sobie, bo bardzo potrzebowałam przerwy od życia, które od jakiegoś czasu zaczęło mnie przerastać i męczyć. Wzięłam więc sobie wolne i, niczym Budda, zapatrzyłam się we własny pępek. 

Na pozytywne efekty nie trzeba było długo czekać. Czuję się o wiele lepiej, znużenie ustąpiło miejsca radości i znowu mam siłę mocować się z życiem. Nawet pomimo różnych bolicosiów, które tak kochają moje ciało, że za nic nie chcą go opuścić. 

Wniosek? Potwierdza się stara prawda, że: nasze życie jest takie jakie są nasze myśli, stajemy się tym, co myślimy, nasze myśli indukują emocje a emocje są związane nierozerwalnie z naszymi myślami zaś my zależymy od naszych emocji... i tak, dokolusia wszystko się kręci. 

To tyle u mnie. Pozdrawiam serdecznie zaglądających na bloga i życzę samych pozytywnych myśli. 

A na koniec tego wpisu dwa cytaty z mojego ostatnio najbardziej ulubionego autora, Wiesława Myśliwskiego:

To prawda, że znaleźć siebie to nieprosta sprawa. Kto wie, czy nie najtrudniejsza ze wszystkich spraw, jakie człowiek ma do załatwienia na tym świecie.”
 

Nie zawsze trzeba szczęścia w świecie szukać. Nieraz nie wie się, że ono czeka tu, na miejscu, na ciebie.”



 

obrazki złowione w sieci

poniedziałek, 13 lutego 2012

O tym jak czerpię z innych, pozostając sobą

Michel Quoist, francuski ksiądz, napisał takie słowa: „Czerp z innych, ale nie kopiuj ich. Bądź sobą.” 

Chciałoby się rzec święte słowa, ale… No właśnie. Ale jak jest z ich zastosowaniem? Raczej nijak, bo ludzie strasznie się unifikują. A żeby być sobą trzeba pokonać swoje kompleksy i mieć odwagę być osobnym.

Zastanawiałam się, na ile jestem sobą a na ile, w obawie przed społeczną oceną, wzoruję się na innych. Po dłuższej chwili zastanowienia stwierdziłam, że, od dłuższego już czasu, jestem przede wszystkim sobą. Kiedyś rzeczywiście bardzo się starałam, żeby pasować do ogółu. A teraz? Teraz staram się pasować do siebie. I co może wydać się dziwne, teraz czuję się o wiele lepiej niż wtedy, gdy walczyłam o to, żeby być bardziej idealna. Lubię siebie w obecnym wydaniu, chociażby dlatego, że nikomu już nie muszę udowadniać, że, taka, jaka jestem, jestem wystarczająco dobra. Śmieję się, że jeszcze trochę i się w sobie zakocham, popadając w narcyzm.

Co się tyczy czerpania z innych, to robię to. W każdym człowieku szukam czegoś, czego mogłabym się od niego nauczyć. Jednak wszystko, czego się uczę, przepuszczam przez siebie. Absorbuję. Cudze doświadczenia i myśli, przetrawiam. Dopiero przetrawione i związane z moim odbiorem świata stają się częścią mnie samej. Nie kopiuję, bo nie chcę byś czyjąś podróbką. Chcę być najlepszą wersją siebie samej, dlatego wciąż się uczę. Również tego, jak o siebie dbać. 

Uważam, że człowiek, który właściwie troszczy się o siebie jest również dobry dla innych. To nie przypadek, że ludzie, którzy potrafią dbać o siebie są też największym wsparciem dla innych. Egoistą nie jest ten, kto myśli o sobie. Egoistą jest ten, komu się wydaje, że trzeba myśleć tylko o sobie, często kosztem innych. W efekcie końcowym patologiczny egoista  przegrywa. Zostaje sam i jest zdany wyłącznie na siebie. A oceniając innych według siebie, wie, że nie może spodziewać się żadnej pomocy. Zaś zdrowy egoizm pozwala dbać o siebie i bliźnich w tym samym stopniu. I co nie bez znaczenia, nie podważa wiary w innych ludzi.

Dzisiaj właśnie wykazałam się zdrowym egoizmem i nie dałam się wmanewrować w cudze oczekiwania względem mojej osoby. Powoli odzwyczajam moje znajome, że w każdej sytuacji mogę robić za ścianę płaczu. Daję tyle uwagi na ile mnie stać i ani grama więcej.




piątek, 20 stycznia 2012

Wypuściłabym szczura, ale nie mam dostępu do jego klatki

Mój komputer wczoraj ciężko dyszał, antywirus alarmował, bo ktoś koniecznie chciał się do niego dobrać. Podejrzewam, kto jest tym „ktosiem” i bardzo mu współczuję. Ma człowiek paskudny charakter albo bardzo nudne życie, a najpewniej jedno i drugie. Dziwię się tylko, że chce mu się marnować tyle energii i zdrowia żeby mi szkodzić. Lepiej by zrobił skupiając swoją uwagę na czymś pozytywnym, bo nienawiść i złość najbardziej szkodzą temu, od kogo wychodzą. 

Z drugiej strony, wybaczenie prawdziwych czy wyimaginowanych win przynosi ulgę i sprzyja zdrowiu. Jak widać, bardziej się kalkuluje przejść obojętnie wobec nawet najbardziej nielubianej osoby aniżeli tracić twarz i zdrowie starając się jej obrzydzić życie. Jednak, jak widać, nie każdy to potrafi, bo nie każdemu wystarcza rozumu.

Na drugim biegunie jest altruizm. Zawsze interesowała mnie ta kwestia, bo altruizm jest pięknym uczuciem i w dodatku pomaga żyć nie tylko altruiście, ale też wszystkim dokoła. Camus powiedział, że:”Altruista to człowiek, który myśli o innych nie zapominając o sobie.” Z kolei Nitzsche, myśliciel znany z obrazoburczych twierdzeń, uważał, że altruizm jest egoizmem słabych. A nawet gdyby, miał rację, to ja wolę słabego altruistę aniżeli silnego egoistę. Tym bardziej, że w końcowym rozrachunku egoista zwykle przegrywa, bo sądząc ludzi według siebie nikomu nie ufa i nikogo nie lubi.

Polecam przeczytanie fajnego artykułu zatytułowanego: „Szczur altruista". Po przeczytaniu tego tekstu pomyślałam, że natura bywa czasami mądrzejsza od filozofów.


czwartek, 16 czerwca 2011

Każdy zasługuje na własną drogę

Wczoraj byłam na imieninach i świetnie się bawiłam. Jolka zawsze dowitaminizowuje mój nastrój, bo ma bardzo pogodny stosunek do życia. Jak zwykle wyszłam ostatnia, ponieważ nie mogłyśmy się nagadać. Kiedy się poznałyśmy, jakieś pięć lat temu, Jola rzadko mówiła coś o sobie, najczęściej robiła za słuchawkę. Teraz otwiera się coraz bardziej i widzę jak wiele mamy wspólnego. Odnaleźć w drugim człowieku podobny odbiór świata, to duża frajda.

Przez te pięć lat znajomości Jola znacznie zmieniła podejście do różnych spraw. Podobno, to pod moim wpływem się zepsuła i przestała być grzeczną dziewczynką. Niech jej będzie, że to ja jestem tym złym duchem, ale mam inne zdanie. Uważam, że zmiana wynika głównie z tego, że wreszcie pozwoliła sobie na dobrze pojęty egoizm i odkryła, że taka jaka jest, jest wystarczająco dobra. Nie musi nikogo zadowalać, żeby dobrze się czuć wśród ludzi. Nie musi oczekiwań innych stawiać przed swoimi. Teraz coraz częściej robi co chce i dobrze się z tym czuje.

Po czterdziestce zaczęła robić, to na co wcześniej brakowało jej czasu i odwagi. Uczy się pływać, bo już nie boi się, że coś się nie uda i ktoś ją wyśmieje. Wyjeżdża w góry i nie ma wyrzutów sumienia, że nie zajmuje się w tym czasie rodziną. Jeździ na rowerze, dużo czyta, poznaje nowych ludzi, pracuje w wolontariacie i przymierza się do nauki angielskiego. Szuka nowych dróg i nie kursuje już wyłącznie na linii „praca, dom, rodzina”.

Trzymam kciuki, żeby psuła się tak dalej, bo jak mówi powiedzenie: Grzeczne dziewczynki chodzą tam gdzie muszą a niegrzeczne tam gdzie chcą. Każdy zasługuje na swoją drogę, Jolcia też. Dobrze że wreszcie to odkryła. Lepiej późno niż wcale.