Instrukcja, jak postępować z mężem złowiona w sieci. Na razie nie stosuję, ale nie zarzekam się, że nie będę. Bo jak trza, to trzeba. I na dzisiaj to by było na tyle.
Jestem kobietą, która ma już życia popołudnie, ale starość ignoruję na ile się da. Tytuł bloga odnosi się do tego, że jeżeli popatrzymy na życie jak na górę, to ja już schodzę ze swojej góry, a kto chodził po górach wie, że schodzi się trudniej. Jednak smęcę umiarkowanie, bo wolę się śmiać. A że potrafię się śmiać również z siebie to powodów do śmiechu mi nie brakuje. Na blogu piszę o swoich i nie swoich potyczkach z życiem.
Szukaj na tym blogu
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Ciagle powtarzam "nigdy nie mow {nigdy} i nigdy nie mow {zawsze}" bo nigdy nie wiadomo co czlowiekowi zycie podsunie i po jakie rozwiazania bedzie musial siegnac. Trzeba do zycia podchodzic z otwartym umyslem i maczuga na wszelki wypadek:)))
OdpowiedzUsuńObrazek boski!! Pokazalam Wspanialemu i nie wiem czemu sie nie smial;)
Ja też pokazałam mężowi, żeby wiedział, że jestem przygotowana na każdą ewentualność))) To się nazywa prewencja. No i nie będzie mógł powiedzieć, że nie uprzedzałam. Zdanie, że "Trzeba do życia podchodzić z otwartym umysłem i maczuga na wszelki wypadek" zapisuję do zbioru złotych myśli.
OdpowiedzUsuńW końcu związek na dobre i złe, sposoby bywają różne...
OdpowiedzUsuńBo nie najważniejszy sposób, liczy się efekt końcowy)))
UsuńMojego bym nie udzwignela:))
OdpowiedzUsuńKitty, jak zlapiesz za ten uchwyt to nawet 200-kg mezczyzna bedzie popitalal raczkami i nozkami zeby Ci pomoc:))))
Usuń😁😁😁
UsuńO to, to, trzeba wiedzieć co i jak chwycić, a reszta sama się ułoży.
UsuńPowiem wiecej, mysle, ze nie jeden mezczyzna nauczylby sie fruwac w tej sytuacji:)))
UsuńTo jest nie wykluczone, w końcu z czegoś się to wzięło, że ten uchwyt nazywa się też ptaszkiem. A jak ptaszek zagrożony, to w dupie mieć grawitację.
Usuń:)))))))))))))))))
UsuńAleż ktoś miał wyobraźnię?
OdpowiedzUsuńMoże to nie tylko wyobraźnia, ale i doświadczenie życiowe. Ludzie jako kawał opowiadają, jak to niska żona prosi wysokiego męża o stołeczek, żeby mogła dać mu po głowie. A sąsiadka moich rodziców tak właśnie rozprawiała się z mężem, jak Marianek się nie słuchał.
UsuńKażdy sposób dobry, który skuteczny... Podobno! Ja- co prawda -nie zawsze umiem znaleźć ten najskuteczniejszy... ;(
OdpowiedzUsuńTeż nie zawsze trafiam ze sposobem, ale próbować trzeba.
OdpowiedzUsuńJak się nie da po dobroci, to trzeba konkretnie ;) A swoją drogą na każdego męża jest sposób, tylko sztuka, żeby go znaleźć :)
OdpowiedzUsuńMężczyźni nie są bardzo skomplikowani, więc jak się poszuka to się znajdzie, ale na starość się bardzo psują. Z rozmów z moimi kumami wynika, że albo idą w dziadzienie albo w dziaduszka wiagruszka, co to ogląda się za małolatami. Mój osobisty mąż wyłamuje się z tej klasyfikacji, ale żeby nie było za dobrze, to włączył mu się pan zarzadzający i nic tylko by rządził. Także kto wie, może będę musiała się postarać)))
UsuńWeszłam na Twój obrazek i jęknęłam: "O Jezu!!".
OdpowiedzUsuńTo dziwne. Zareagowałam, jak facet (czyżby zanikały mi z wiekiem żeńskie hormony!?)
Kiedyś bym zarechotała: "he he he!"
niedobrze, oj niedobrze...
Ale metoda całkiem całkiem - rzekłabym... taka sexy:) (to chyba jednak jeszcze siedzi we mnie trochę baby?)
Mnie najpierw zamurowało, a potem nie mogłam przestać się śmiać. Metoda z gatunku ekstremalnych, ale czasami kobieta musi zostać ekstremistką, jak nie da się po dobroci. Ja lojalnie mężowi pokazałam, jak mogę się bronić. Też się śmiał, ale jakoś tak umiarkowanie.
UsuńJa tam na własnej skórze do,swiadczyłam, że czasami trzeba zastosować bolasne i gwaltowne środki, zeby było dobrze. Bo nie na każdego subtelność działa:)
OdpowiedzUsuńBo ważne, żeby osiągnąć pożądany skutek, a metoda to rzecz wtórna. U Ciebie się sprawdziło naprawianie młotkiem, widocznie to było potrzebne. Serdeczności Kasiu. Spijaj teraz śmietankę i ciesz się życiem.
Usuń