Szukaj na tym blogu

wtorek, 2 listopada 2021

Zaduszki

Kończy się dzień zadumy, tęsknoty, zapalania świateł na grobach tych bliższych i dalszych, których już z nami nie ma. Zaduszki to bardzo szczególny czas, w którym trudno uciec od wspomnień i świadomości przemijania. Byliśmy z mężem na cmentarzu i było bardziej melancholijnie niż zwykle. Obok wspomnień o tych co odeszli wciąż pojawiał się temat śmierci. W pewnym momencie Artur zatrzymał się przy pomniku, na którym było wyryte nieznane mi nazwisko. 

- Ktoś znajomy? - spytałam.

- Nie.

-To co się tak przyglądasz?

- Zobacz. Ona umarła i dwa tygodnie później umarł też on. W 1990 nie było covida, więc umarł przez nią. Pamiętaj, żebyś nie zrobiła mi takiego numeru, bo ci nie daruję - powiedział nomen omen śmiertelnie poważnie.

Raz jeszcze spojrzałam na pomnik. Na płycie wyryte dwa imiona, jedno nazwisko, daty śmierci różni dwa tygodnie. Na samym dole słowa: Kochanym rodzicom - wdzięczne dzieci. Nie wiedziałam co mam powiedzieć, więc nic nie powiedziałam tylko się przytuliłam do męża. Wygląda na to, że muszę się starać, żeby nie wyciąć chłopu takiego numeru jak tamta kobieta. Ci państwo byli w podobnym wieku co my, więc trza się pilnować, a jak trza to trzeba. 

Po powrocie do domu bardzo się starałam ożywić atmosferę i uprzyjemnić nam życie, żeby jak najpogodniej przeżyć resztę dnia. Niestety smętki krążyły wokół nas i nie dawały się przegonić. Dobry obiad, małe piwko i pyszne ciasto też nie pomogły, więc włączyłam mężowi jego ulubiony Gang Olsena. Jednak atmosfera wciąż była jakaś cmentarna, a mnie się skończyły pomysły co by tu jeszcze zrobić, żeby było weselej. Widocznie czasami trzeba się posmucić, więc zrobiliśmy sobie koncert "pa duszam" słuchając naszych ulubionych smętów. Oto kilka z nich.





Na koniec zapiszę jeszcze trzy wiersze, które sobie przypomniałam, bo bardzo pasują mi do dzisiejszego dnia. Ten o monecie jest mój. Jest ze mną już kilka lat i wydaje m się coraz prawdziwszy.

Linda Ellis 

 Myślnik  

Czytałem o Mężczyźnie który przemawiał na pogrzebie Przyjaciela.
Nawiązywał On do Dat na pomniku .. do Pierwszej ….i do Ostatniej.

Zauważył ze najpierw była Data Urodzenia a o następnej dacie mówił ze łzami w oczach, ale powiedział ze najważniejszym tu jest ta kreseczka/myślnik pomiędzy tymi Datami.

Ten myślnik reprezentuje bowiem cały okres życia na ziemi.
I teraz tylko Ci bliscy wiedza jaką wartość ma ta krótka kreseczka.

Nie ma żadnego znaczenia ile posiadamy, samochodów….domów… pieniędzy.
Ważne jest jak żyjemy i kochamy i jak przezywamy Nasz Myślnik.

A wiec, zastanów się nad tym długo i mocno.
Czy są rzeczy które chciałbyś zmienić?
Przecież nie wiesz ile masz czasu aby ciągle być w stanie coś zmienić.

Jeśli byśmy tylko potrafili zwolnić tempo życia na tyle
aby się zastanowić co jest prawdziwe i wartościowe i zawsze starali się zrozumieć co inni ludzie czuja.

Nie bądźmy więc tacy skorzy do złości i bądźmy częściej wdzięczni, kochajmy ludzi których napotykamy w naszym życiu bardziej niż kiedykolwiek.

Szanujmy innych i częściej się uśmiechajmy pamiętając o tym że ten skromny myślnik może trwać jedynie chwile.

A teraz pomyśl, kiedy odczytają mowę na Twoim pogrzebie i rozważa przebieg Twojego życia….

Czy byłbyś dumny ze wszystkich wspomnianych zdarzeń i ocen jak ty przeżyłeś SWÓJ myślnik.
 

Moneta
ma awers i rewers,
po jednej stronie życie, po drugiej stronie śmierć.
Za życie zawsze płacisz śmiercią,
śmierć jest hojna nie wymaga zapłaty.
A moneta nigdy nie była twoja,
dostałaś ją za darmo, więc ćwicz się w utracie.
Taki twój ludzki los.
 
Władysław Broniewski
Listopady 

Całe życie zrywam się i padam,
jakbym w piersi miał wiatr na uwięzi,
i chwytają mnie złe listopady
czarnymi palcami gałęzi.

Ja upiłem się tym tchem, tym szumem,
niepokojem, który serce zatruł-
to dlatego śpiewać już nie umiem,
tylko wołam wołaniem wiatru,

to dlatego codziennie się tułam
po wieczornych, po czarnych ulicach
i prowadzi mnie wilgotny trotuar
w mgłę wilgotną, która bólem nasyca.

Acetylen słów płonie na wargach,
płonie we mnie bolesna maligna,
chodzę błędny, jak ludzie w letargu,
zewsząd, zewsząd niepokój mnie wygnał.

Nie ma wyjścia, nie ma wyjścia, nie ma wyjścia,
muszę chodzić coraz dalej, coraz dłużej.
Jestem wiatr szeleszczący w liściach,
jestem liść zagubiony w wichurze.

Tylko w oczach mgła i oczy bolą,
tylko serce bije coraz częściej.
Jak błękitny płomień alkoholu,
płoniesz we mnie moje nieszczęście.

Muszę chodzić, muszę męczyć się wiecznie,
w mgłę za włosy mnie wloką wieczory,
lecą za mną, nieprzytomne, pospieszne,
moje słowa, moje upiory.

Muszę wiecznie zrywać się i padać,
jakbym w piersi miał wiatr na uwięzi.
Pochwyciły straconą radość
nagie gałęzie.

Przelatują, wieją przeze mnie
listopady chwil, których nie ma...

To-tylko liście jesienne.
To-pachnie ziemia. 
 
I na dzisiaj to by było na tyle.

25 komentarzy:

  1. Twój wiersz jest piękny:)))Pozdrawiam serdecznie:))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki Reniu za komentarz i życzliwość. Przesyłam serdeczności. Trzymaj się ciepło.

      Usuń
  2. Basiu, i dlatego nie znosze listopada... najgorszy, ponury, dolujacy, wciagajacy w ciemna dziure miesiac, ale juz pd paru lat mam na niego sposob. Kazdy sloneczny dzien trzeba isc na slonce, jak pada to siedziwc w domu i otaczac sie jasnymi kolorowymi kolorami ( maslo maslane:), ogladac tylko wesole , optymistyczne filmy i sluchac goracej , latynoskiej muzyki. Jak ktos moze to niech sie bawi na imprezach , andrzejkach i innych balach:)) Dzisiaj zapodalam sobie wlasnie czes tej terapii i czuje sie doladowana na nastepny tydzien. Oby do grudnia👍🤗

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kitty robię to co radzisz, ale czasami przed melancholią nie da się uciec. Jednak zawsze trzeba próbować, bo najlepiej serce leczy cudowność małych zwykłych rzeczy. Trzymaj kurs i baw się dobrze. Przesyłam buziaczki.

      Usuń
    2. A zebys wiedziala:) Dzisiaj mialam cudny dzien - caky niebieski:)) Swiecilo slonce, niebo bylo cudnie niebieskie, bylam nad niebieska woda, kupilam sobie cudny bladoniebieski pulower i do tego zamszowe niebieskie rekawiczki 👍🤗Nawet nie wiesz jak ten blekit mnie rozswietlil od srodka ☀️😍☀️

      Usuń
    3. Nie jestem zdziwiona, że tak wzięło Cię na niebieski. Wiesz, że ten kolor to kolor twojej duszy. Niebieski to życzliwość, bezinteresowność, przyjacielskie relacje i praca nad swoim rozwojem. Wszystko to jest w Tobie i domaga się uzewnętrznienia. Owijaj się w niebieskości i miej się dobrze.

      Usuń
    4. Basienko, przeceniasz mnie kochana😇 Pracuje jednak nad ta niebieskoscia ile sie da:))

      Usuń
    5. A wiesz, ze teraz dopiero skojarzylam - popatrz na to zdjecie z mojego nicka - wybralam je wtedy z parunastu innych , pare lat temu, co chwile zmienialam, az trafilam na wlasciwe. Czysty blekit wody i nieba i otwarta droga przede mna ... Cos w tym jest.

      Usuń
    6. O, patrz jak trafiłam. Szerokiej drogi w niebieskościach.

      Usuń
    7. Halo halo, listpopad jest cudowny, po nim przychodzi (w teorii przynajmniej) krolowa sniegu, czysta, biala, najpiekniejsza - zima!
      Na tym chyba wlasnie polega cala sztuka, zeby we wszystkim umiec znalezc dobre.
      Przeciez nie zawsze mozna smiac sie jak wariat ze szcescia.. Ale dobrze umiec nawet w tej melancholii pozostac pogodnym.
      Musze przyznac, ze listopadowe gole drzewa, wichry i deszcze sa mi bliskie. I dziekuje za wiersze Abasiu, pieknie jest umiec 'rozmawiac' poezja.

      Usuń
  3. Coś w tym jest, czasami trzeba się posmucić, zadumać, powspominać.
    Gdy ludzie długo są ze sobą jak dwie bratnie dusze, to wędrują za sobą, tak bywa często, tak było z moimi sąsiadami...

    OdpowiedzUsuń
  4. Masz rację Jotko. Tracąc bliską osobę tracimy część siebie i czasem nie umiemy sobie z tą stratą poradzić. Szczególnie na starość, gdy świat wokół nas się kurczy, a tak bardzo potrzebujemy wspólnoty. Trzymaj się ciepło.

    OdpowiedzUsuń
  5. Ci ważni, którzy odeszli, są ze mną zawsze. Nie lubię cmentarza, nie chodzę nawet 1 listopada,

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może ze mną jest coś nie tak, ale od dzieciństwa lubiłam chodzić na Lipową. W ciszy cmentarnych alejek, w spokoju i zadumie dobrze mi się myślało. Teraz już mniej chętnie odwiedzam cmentarze.

      Usuń
    2. Lubiłam Lipową dopóki odwiedzałam zmarlych, których nie było mi dane poznać. Teraz już nie.

      Usuń
  6. Tez znam taka historie, mama i ojczym znajomego pobrali sie juz jako starsi ludzie, pozniej ona zachorowala na Alzheimera i umarla, a dokladnie dwa tygodnie po niej zmarl jej maz. Syn i pasierb twierdzi, ze z tesknoty...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Możliwe, tęsknota odbiera chęć do życia, więc szybciej się odchodzi z tego świata.

      Usuń
  7. Moj brat zmarl w ostatnie dni kwietnia (nie pamietam dokladnie) a bratowa (jego zona)
    na poczatku sierpnia tego samego roku. Czyli w sumie cos ok. 3.5 miesiaca pozniej.
    Wspanialy ma zapowiedziane, ze nie wolno mu umrzec pierwszemu:)))

    OdpowiedzUsuń
  8. A ja zamierzam zostać wdową, bo wydaje mi się, że poradzę sobie z żałobą lepiej niż Artur. Nie umiem sobie wyobrazić jak miałabym żyć bez niego, ale wydaje mi się, że mimo wszystko jestem silniejsza. Wspaniały pewnie Cię posłucha, ale nie śpiesz się kochana, niech ma czas zapracować na niebo))) Ja posłucham Artura, bo nie chcę, żeby mnie prześladował w zaświatach)))

    OdpowiedzUsuń
  9. U nas było tak, że mąż dostał zawału i umarł zawiązując buty przed pogrzebem żony. Normalnie zazdraszczam ;)
    Nie wiem jak będzie. Ale nie wiem też, czy byłoby lepiej gdybym wiedziała. Więc jest jak jest. Broniewski alkoholikiem był, miał problemy człek, smutny wiersz. Czasem się tak czuję, ale czasem nie...
    W ramach podniesienia nastroju zaczęliśmy sobie od nowa oglądać Przystanek Alaska, po dwa odcinki wieczorem. Bosze, jaki to fajny i pogodny serial :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kiedyś myślałam, że też bym chciała tak wespół w zespół z mężem opuścić ten świat, ale już tak nie myślę. Mam córkę, dla której utrata obojga rodziców w tym samym czasie byłaby podwójnym koszmarem. Trudno, będziemy umierać na raty))) Czytałam biografię Urbanka "Miłość, wódka polityka" i muszę powiedzieć, że Broniewski jeszcze bardziej mnie zafascynował. Jego życiorysem można by obdzielić kilku ludzi, ale rzeczywiście nie miał lekko. Był człowiekiem, któremu chodziło o coś więcej i dużo go to "więcej" kosztowało. Szkoda, że większość ludzi zna tylko jego Bagnet na broń i Elegię o śmierci Waryńskiego. Przystanek Alaska oglądałam przed laty. Teraz cieszę oczy serialem Siedlisko z Anną dymną w roli głównej. Lubię takie sielskie klimaty i pogodnych ludzi prowadzących zwyczajne życie.

      Usuń
  10. U mnie dziadek w czerwcu ( nieziemskie upały wtedy były) a babcia w listopadzie tego samego roku ( mrozy okropne) ... dziadek była bardzo długo chory ( siedział w latach 50-tych w wiezieniu i w zasadzie tam zachorował na nerki i z tym były wieczne kłopoty. Babcia pochorowała sie po smierci dziadka z tesknoty, chociaz majac chorego meza wszystko było na jej głowie i powinna była byc tym stanem zmęczona ....A ten listopadowy melancholijny miesiac to dobry tez do ogladania starch seriali - ja od 3 tygodni mam faze na czeskie - obejrzałam "Kobieta za ladą" a teraz "Szpital na peryferiach " :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sarando, padlam :)) Toz to seriale mojego dziecinstwa :))) Polecam ci " Heartland" na Netflixie - przepiekna saga rodzinna , dzieje sie na farmie w Kanadzie, w stanie Alberta, a glownymi aktorami sa ludzie i ...konie. Konie moze nawet bardziej :)) Niezastapiona na dlugie jesienne i zimowe wieczory

      Usuń
  11. Lubiłam te czeskie seriale. A pamiętacie Pod jednym dachem? Cudny serial o dwóch tetrykach uderzających z amorami do sąsiadki. Ubaw po pachy.

    OdpowiedzUsuń
  12. Tak, "Niemocnice na kraji mesta" juz kończe :)) "Pod jednym dachem" musze sobie przypomniec - cos mi sie obuja o uszy:))) tak listopad taki nostaligiczny, że mozna te stare seriale poogladac po raz tysieczny :) Zawsze mi sie dobrze w tym miesiacu ogladały filmy z klasyki typu Noce i dnie....Heartland zwróce uwagę, dziekuję... moze tez przymierze sie do "przystanek Alaska" - ja kurcze tego serialu nie ogladałam i nie znam - czytam tylko o jego fenomenie...:)

    OdpowiedzUsuń