Szukaj na tym blogu

Pokazywanie postów oznaczonych etykietą zmiany. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą zmiany. Pokaż wszystkie posty

sobota, 25 lutego 2023

Baba w babie

Jak pewnie zauważyłyście, ostatnio zajmuję się głównie sobą.  Też to widzę, ale jakoś mnie to nie niepokoi. Widocznie przyszła pora na odmianę, bo 3/4 mojego życia uważałam, że myślenie o sobie jest egoizmem, więc nie wypada tego robić. Jakby mi tego było mało, to miałam dla siebie głównie krytykę. A teraz się nie krępuję i w ramach zajmowania się sobą robię za detektywa analizując przeszłe wydarzenia, dociekając co z czego mogło wynikać. Uparcie szukam odpowiedzi jaka byłam, jaka jestem, czego pragnę, co jeszcze chcę w życiu zrobić i jak żyć szczęśliwie na tym nie najszczęśliwszym ze światów.

piątek, 19 grudnia 2014

Wchodzę w to...

Wchodzę w to, bo już nie stać mnie na nic innego. Nie stać mnie na trwonienie energii na mało istotne rzeczy i nie mam zbyt wiele czasu, żeby go tracić. Nie chcę tylko wegetować, bo wciąż mam apetyt na życie. 

Lubię się dzielić  tym co dla mnie ważne i cenne, więc gorąco polecam przemyślenie i zastosowanie się do zacytowanych słów. Dobry drogowskaz czyni podróż łatwiejszą, nawet gdy droga bardzo wyboista, więc dlaczego nie skorzystać? A tak dziwnie się składa, że ludzie nawet znając świetnie drogowskazy zbyt często nie zwracają na nie uwagi lub lekceważą ich treść. Dlatego warto je pokazywać, co niniejszym dość namolnie czynię. I to by było na tyle, przynajmniej na dziś. Trzymajcie się ciepło.

środa, 16 listopada 2011

Trzeba próbować

Jak w każdy wtorek byłam na zajęciach jogi, wysłuchałam wykładu, medytowałam a wszystko po to, żeby lepiej się czuć i lepiej żyć.

W drodze powrotnej spotkałam sąsiadkę, z którą zamieniłam kilka zdań. Sąsiadka skarżyła się na bezsenność, więc zaproponowałam jej, żeby spróbowała medytacji. Wiadomo, medytacja uspokaja umysł, wycisza, więc może zmniejszyć napięcie, które uniemożliwia spokojny sen.

Sąsiadka pokiwała głową i stwierdziła, że ona ma tak ciężko, że jej joga nie pomoże. I, jeżeli coś mogłoby jej pomóc, to całkowita odmiana losu. Nie chciałam być wścibska, więc nie wypytywałam o szczegóły. Znamy się tylko z widzenia, ale wydawało mi się, że w jej życiu nie ma jakichś wielkich dramatów jednak przecież mogę się mylić.

Nie rozumiem tylko, dlaczego sąsiadka nie chce przynajmniej spróbować jakoś sobie pomóc. Przecież zawsze można coś zrobić, żeby było lepiej, chociaż odrobinę lepiej. Jeżeli nie joga, to może jakieś inne ćwiczenia albo zajęcie się jakimś hobby, które da trochę radości. Sposobów na poprawienie jakości życia jest wiele, dlatego i im jest gorzej tym bardziej trzeba szukać swojego. To lepsze niż rezygnacja i pielęgnowanie poczucia bezsilności.

Przypomniał mi się taki kawał, który zabawnie pokazuje, do czego prowadzi bierność.

Sala kinowa, na ekranie komedia, widzowie się śmieją. Ale nie wszyscy. Jeden z widzów siedzi z miną męczennika, żałośnie pojękuje a pod koniec filmu zaczyna płakać, budząc ciekawość siedzących obok. Kiedy seans się kończy i zapala się światło, sąsiad płaczącego widza zadaje mu pytanie.
- Przepraszam, dlaczego pan tak jęczał i płakał?
- Jakby pan sobie przyciął krzesłem jajka, to też by pan płakał.
- A nie mógł pan wstać?
- No mogłem, ale mi się nie chciało.

środa, 31 sierpnia 2011

Będę się udoskonalać

Ponieważ, jak pisałam ostatnio, gonię jak pies za własnym ogonem i jestem niezadowolona ze swojej wydajności, postanowiłam wziąć się za siebie i od jutra będę nad sobą pracować. Dlaczego od jutra? Nie dlatego, że zwykle wszyscy zaczynają od jutra. Po prostu znalazłam coś w rodzaju kursu samodoskonalącego, który zaczyna się 1 września i zapisałam się.

Zobaczę jak będzie mi szło. Nie nastawiam się na rewolucyjne zmiany, bo wychowanie to proces ewolucyjny. A że biorę się za wychowanie starej baby, to muszę się liczyć z trudnościami. Wolę jednak nieudolnie coś robić aniżeli udolnie narzekać. Tak więc, jeszcze dzisiaj podejmę decyzję, co i jak będę naprawiać a od jutra zaczynam to praktykować.

Może to trochę dziwnie wyglądać, że narzekając na nadmiar zajęć dodaję sobie kolejne, ale dziwne czy nie, takie postępowanie może przynieść pożądane efekty. Jest takie powiedzenie: Jak chcesz żeby coś było zrobione zleć to komuś kto jest zajęty. Jest jeszcze inne: Najmniej czasu mają ci co nic nie robią. Tak więc postanowione – będę się udoskonalać.

Jak podaje słownik PWN słowo „udoskonalić się” ma dwa znaczenia: zostać ulepszonym, stać się sprawniejszym, bardziej umiejętnym. Mnie szczególnie zależy na tym drugim, bo do ideału się nie przymierzam. Bardziej umiejętnie korzystać z życia - to mi wystarczy.

niedziela, 12 czerwca 2011

Bąk idiota

Bzzzzzzzzzzzzz bzzzzzzzzz bzzzzzzz – natrętny dźwięk wkręcał mi się w uszy. Wciskałam głowę w poduszkę, ale sen przepłoszony bzyczeniem opuścił mnie na dobre. Z niechęcią otworzyłam oczy i zobaczyłam jak wielki bąk obija się o szybę, wydając przy tym irytujące odgłosy.

Zaczęłam go obserwować. Bąk uderzał w szybę, ześlizgiwał się i z powrotem atakował dokładnie w tym samym miejscu. Idiota – pomyślałam ze złością. A co miałam pomyśleć? Nie pierwszy raz widziałam owada, który usiłował się wydostać i natrafiał na szybę, ale żaden nie walił owadzim łbem ciągle w to samo miejsce.

Zazwyczaj owady atakując przeszkodę za każdym razem trochę zmieniają kierunek i w końcu trafiają na otwartą przestrzeń. Jednak ten poruszał się wyłącznie pionowo, góra – dół. Najwyraźniej uparł się, żeby rozwalić sobie łeb w tym konkretnym punkcie i wreszcie mu się udało - padł na parapet do góry brzuchem i niemrawo przebierał odnóżami. Wzięłam gazetę i pomogłam mu wydostać się na świat.

Potem wróciłam do łóżka i zaczęłam się zastanawiać, ileż to razy zachowywałam się jak ten bąk. Bez trudu przypomniałam sobie, jak często, nie zmieniając sposobu działania, liczyłam na odmienny efekt. Cóż. Basia idiotka to ja. I co z tego, że mózg mam większy niż bąk? Wielkość mózgu nie ma znaczenia, jak się go nie używa.

Nie jestem odosobniona w takim postępowaniu. Wystarczy się trochę rozejrzeć, żeby zobaczyć, jak wiele osób powtarza wciąż te same czynności a oczekuje innych rezultatów. Einstein takie zachowanie nazywał obłędem, ale nie trzeba być geniuszem, żeby wyciągnąć podobne wnioski.

Dlaczego w takim razie, wskakując w stare koleiny dziwimy się, że droga ciągle taka sama? A jaka ma być skoro wytyczają ją wyżłobione latami ślady naszych stóp? Mamy w głowie schematy i chętnie się nimi posługujemy, nie lubimy ich zmieniać, wolimy utarte szlaki. Nie wyciągamy wniosków z doświadczeń, łudząc się, że może tym razem, bez zmiany z naszej strony, życie odmieni się samo i wpisze się idealnie w nasz schemat.

Posługiwanie się życiowymi schematami, jak wszystko ma dwie strony. Schematy przyczyniły się do rozwoju człowieka - umożliwiały szybkie podejmowanie decyzji, regulowały społeczne funkcjonowanie jednostki, dawały poczucie bezpieczeństwa, ale nie modyfikowane mogą wpływać destrukcyjnie na nasz rozwój.

Dlatego nie lećmy na autopilocie życiowych schematów, włączmy mózg i róbmy z niego użytek. Nasze życie się nie zmieni, jeżeli będziemy uporczywie trzymać się jednego sposobu działania, bez wyciągania wniosków, czy przynosi on oczekiwany efekt. Nie bądźmy jak ten bąk, bo możemy się nie doczekać kogoś, kto pomoże nam wydostać się na wolność.