Szukaj na tym blogu

poniedziałek, 24 stycznia 2011

Czasami opłaca się zejść z drogi

Dzwoni telefon, podnoszę słuchawkę.
-Słucham.
-No cześć. Co tak długo? Nie można się do ciebie dodzwonić, bo ciągle z kimś gadasz – nadąsanym głosem narzeka moja znajoma.
-Chyba nie jest tak źle, skoro się dodzwoniłaś. Co słychać?
- A co ma być słychać? Ledwie żyję, pogoda okropna, jutro znowu idę do pracy. Wyobraź sobie, że dyrektor zaproponował mi przeniesienie do innego pokoju...
- To chyba dobrze – wtrącam pośpiesznie - przecież nie chciałaś siedzieć w jednym pokoju z tą... O.
Historię konfliktu między znajomą a jej koleżanką z pokoju, panią O., znam od podszewki. O. jest wstrętna, O. jest zła, O. ma oczy wrednego psa.
- Jakie dobrze? Dlaczego niby ja mam się przenosić? - mówi wyraźnie poirytowana znajoma.
- A co to za problem? Chyba lepiej się przenieść aniżeli ciągle się kłócić. Będziesz miała ją z głowy i ….
- No chyba zgłupiałaś – przerywa znajoma - niech ona się przeniesie...
- A ona nie chce? - teraz ja wchodzę jej w słowo, pytając bez wielkiej ciekawości.
- Nie, nie chce! Jak powiedziałam dyrektorowi, że ja się nie przeniosę, bo to z nią nie da się pracować, to zaproponował jej zmianę pokoju. I wiesz, co ta małpa powiedziała?
-No, co?
- Powiedziała, że ja jej nie przeszkadzam, a jak ona mi przeszkadza, to mogę się przenieść. Wyobrażasz sobie?! Bezczelna – gotowała się z emocji znajoma.
-To nie masz wielkiego wyboru. Przenieś się sama, przynajmniej oszczędzisz trochę zdrowia.
- O nie! Niedoczekanie tej …..... tej... krochmalonej pindy. Byle komu nie będę ustępować...
- Uspokój się, bo ci znowu ciśnienie skoczy. Co ci tak zależy, żeby postawić na swoim? Od roku skaczecie sobie do oczu, to chyba już wystarczy.
- Nie ustąpię. Tak mówisz, bo ciebie to nie dotyczy. Jakby tobie ta O. zalazła ci za skórę, to też byś nie ustąpiła.
- No dobra, może masz rację. Co poza tym? - powiedziałam ugodowo.

Dalsza część rozmowy przebiegała w podobnym duchu, więc nie ma po co jej cytować. Wszystkie argumenty znajomej znam na pamięć, bo one są niezmienne, zmienia się tylko poziom niechęci.  A nawet powiedziałabym nienawiści do pani O. I jeszcze jedno, mnożą się obraźliwe określenia. „Krochmalona pinda”- to najnowszy epitet. Nie zapytałam, dlaczego krochmalona, ale na pewno jeszcze to usłyszę. Niestety. Znajoma prędzej zaryzykuje wylew aniżeli ustąpi pola. W ten sposób może udowodni prawdziwość stwierdzenia, że nie jeden się dowie na własnym pogrzebie, że szczekał na innych a zjadał sam siebie. Cóż, jej życie, jej zdrowie i jej święta racja. Przypomniała mi się taka anegdota.

W Weimarze spotkali się na wąskiej ścieżce w parku Goethe i pewien krytyk literacki. Zobaczywszy Goethego, krytyk warknął:
- Nie ustępuję drogi durniom.
- A jak tak - odpowiedział Goethe i zszedł na bok..

Gorąco polecam naśladowanie Mistrza. Przyznam, że odkąd tak robię żyje mi się znacznie wygodniej. Co więcej, mam inne nieprzewidziane profity. Coś w tym jest, że czasami wróg bardziej się nam przysłuży niż przyjaciel. Jednak dziękowania wrogowi nie polecam, bo po takiej wiadomości może trafić go szlag.

1 komentarz: