Dzisiaj życie mi dokuczyło. Niestety, nie pierwszy raz i pewnie nie ostatni. Zrobiłam to, co zwykle robię, gdy smutki wyłażą z każdego kąta i nie mogę wykrzesać z siebie chociażby odrobiny energii, czy optymizmu. Zwinęłam się w kłębek, jak kot, skołataną łepetynę schowałam pod kołdrę i czekałam na sen. Kiedy życie za bardzo gniecie dobrze jest na trochę od niego uciec w krainę sennych marzeń. Morfeusz bóg marzeń sennych, postać o wielkiej mądrości, bywa czasem łaskawy i maluje nam pod zamkniętymi powiekami piękne obrazy, które dają wytchnienie. Jednak czasami nikt nie przychodzi z pomocą, nawet mityczny Morfeusz. Zostaje się tylko ze swoimi myślami.
- Mam dosyć takiego życia. Wszystko mi idzie jak po grudzie. Nie mam już siły.. - użalałam się nad sobą.
- No i co tak smęcisz? - odzywa się we mnie ta druga, która nie lubi biadolić.
- Nie smęcę, tylko mi źle i smutno. Życie mnie boli, smuga cienia nie wiedzieć kiedy zmieniła się w tuman, a czasu, żeby się z niej wydobyć, coraz mniej.
- To się nie wydobywaj. Leż sobie cichutko, popłacz sobie, posmarkaj, w końcu kiedyś rąbniesz w kalendarz i będzie po sprawie.
- Ale życia szkoda. Tyle jeszcze chciałam zrobić. Tyle dobrych rzeczy mnie ominęło i mam ich już nie zaznać? Nie tak miało być.
- A ktoś ci obiecał, że będzie tak jak chcesz?
- No nie. Ale przecież nie jestem gorsza od tych co mają łatwiejsze życie, więc dlaczego to ja mam robić za Hioba w spódnicy?
- Chcesz, to robisz.
- Jak to chcesz? Nie chcę.
- To rusz dupę spod kołdry, rozejrzyj się wokół i zmieniaj co ci nie pasuje. Zamiast wysmarkiwać resztki mózgu zacznij go używać.
- Baśka, z ciebie to jest prawdziwa małpa, zero empatii ...
- I co z tego że małpa, skoro mądrzejsza od ciebie.
- Nie gadam z tobą, sama sobie poradzę.
- To na co czekasz? Radź sobie.
- A żebyś wiedziała, że sobie poradzę! Cholera. Nawet poleżeć i pojęczeć spokojnie nie można, jak się ma takie wredne towarzystwo. Trudno. Wstaję.
I rzeczywiście, po takiej rozmowie ze swoim alter ego, najczęściej wstaję i szukam tej garści, w którą powinnam się wziąć. Zaniepokojonych muszę uspokoić, nie jestem schizofreniczką. Po prostu walczą we mnie dwie strony mojej osobowości, Basia hedonistka i Baśka realistka. Na szczęście obie wiedzą co to pragmatyzm, więc jakoś się dogadują.
Na koniec, moja ulubiona optymistyczna usypianka, którą napisał Andrzej Poniedzielski, nazwany przez przyjaciół: Logo Listopada
***
Chyba już można iść spać
Chyba już można iść spać
Dziś pewnie nic się nie zdarzy
Chyba już można się położyć
Marzeń na jutro trzeba namarzyć
Tamtą kartkę z wczorajszej nocy
Trzeba zmiąć i położyć w koszu
I od nowa na nowej kartce
Pisać nowy, niemiłosny list do losu
Albo donos napisać na życie
Bo należy mu się swoją drogą
I podpisać zgryźliwie "życzliwy"
Tylko gdzie to wysłać, do kogo
Takie łóżko, a taka dobra rzecz
To był świetny pomysł z tym łóżkiem
Jak ktoś chce sobie życie poprawić
To wystarczy poprawić poduszkę
Jestem kobietą, która ma już życia popołudnie, ale starość ignoruję na ile się da. Tytuł bloga odnosi się do tego, że jeżeli popatrzymy na życie jak na górę, to ja już schodzę ze swojej góry, a kto chodził po górach wie, że schodzi się trudniej. Jednak smęcę umiarkowanie, bo wolę się śmiać. A że potrafię się śmiać również z siebie to powodów do śmiechu mi nie brakuje. Na blogu piszę o swoich i nie swoich potyczkach z życiem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz