Duża ilość czasu, sytuacje graniczne, podeszły wiek, to czynniki które sprzyjają wspominaniu. Jednak, to co wydobywamy z naszej pamięci zależy w dużej mierze od naszego nastawienia do życia. Gdyby umownie podzielić ludzi na dwie kategorie, tych, co widzą tylko ciemne strony życia i tych, co we wszystkim szukają kolorów, to łatwo dostrzeżemy, że nawet we wspomnieniach zachowują swoiste status quo.
Pesymista wygarnie z przeszłości wszystkie sytuacje, które utwierdzają go w przekonaniu, że życie jest okropne i trafił mu się parszywy los. Optymista znajdzie w przeżytych dniach więcej dobrych zdarzeń i będzie się ogrzewał myślą, że świat mu sprzyja.
Kiedyś patrzyłam na świat oczami człowieka smutnego i rozgoryczonego, bo obiektywnie rzecz biorąc, los często fundował mi ciężkie sprawdziany. Poza tym, byłam przekonana, że mam jakiś defekt, którego skutkiem jest bolesne doświadczanie rzeczywistości. Wydawało mi się, że mnie życie boli bardziej niż innych. Chciałam zagłuszyć w sobie ten ból, ale skupiałam się wyłącznie na tym, co mnie bolało. Traktowałam swoje smutki jak dzieci, nie spuszczałam ich z oczu, ciągle się nimi zajmowałam i nie dawałam im szansy, żeby się zgubiły. A one, tak troskliwie doglądane, wciąż rosły i rosły.
Aż kiedyś, gdy o poranku szłam smutna ze spuszczoną głową, spojrzałam na kropelkę rosy na listku małej krzewinki. Kropelkę wyglądającą jak łza. Kropla powstała w czasie chłodnej nocy, gdy brak było światła i ciepła. Zaświeciło słońce i kropla zaczęła błyszczeć, maleć a potem znikła.
Wtedy dotarło do mnie, że przecież każdy ma w sobie światło, trzeba tylko zadać sobie trochę trudu, żeby je odnaleźć. A, gdy już je odnajdziemy, to osuszy ono każdą łzę i zaprowadzi nas w pogodne krainy. Wejdziemy na kolorową tęczę, którą sami rozepniemy pomiędzy ziemią a niebem. Tęczę, która składa się przecież z mnóstwa małych kropelek prześwietlonych słońcem.
W życiu prawie wszystko jest sprawą wyboru. Możemy wciąż płakać nad tym, co nam nie wyszło, pogrążać się w prawdziwym i wydumanym cierpieniu, ale możemy też dać obeschnąć łzom i szukać jasnych miejsc, które dodadzą nam siły. Każdy lepiej widzi to czemu się uważniej przygląda. Dlatego szczęście częściej przychodzi do tych, którzy potrafią wykorzystać to, co mają. A przecież każdy z nas ma coś na czym może budować lepsze, pogodniejsze życie.
Jestem kobietą, która ma już życia popołudnie, ale starość ignoruję na ile się da. Tytuł bloga odnosi się do tego, że jeżeli popatrzymy na życie jak na górę, to ja już schodzę ze swojej góry, a kto chodził po górach wie, że schodzi się trudniej. Jednak smęcę umiarkowanie, bo wolę się śmiać. A że potrafię się śmiać również z siebie to powodów do śmiechu mi nie brakuje. Na blogu piszę o swoich i nie swoich potyczkach z życiem.
Szukaj na tym blogu
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz