Od jakiegoś czasu rzadko czytam kryminały, bo jednak pamiętanie zawiłych intryg wymaga dużo uwagi, a mnie się zwyczajnie nie chce, aż tak wysilać tego, co tam mam pod deklem. Jednak tę książkę łyknęłam w jednym kawałku, chociaż przyznam, że natłok postaci z obcojęzycznymi nazwiskami bardzo mnie męczył. Ale czego się nie robi, jak historia ciekawa a dialogi zabawne i refleksyjne. No czyta się pani kochana i gimnastykuje te szare komórki, co to jedna musi się spocić zanim drugą dogoni, bo liczebność ogólnie im spada. Ale wracajmy do meritum.
Harlan Coben w książce Najczarniejszy strach opowiada historię mężczyzny, który dość niespodziewanie dowiaduje się, że ma 13 letniego śmiertelnie chorego syna. Żeby wyleczyć chłopaka, główny bohater musi rozwiązać zagadkę, którą ułożył psychopatyczny morderca podpisujący się ksywą Siej Ziarno i jeszcze tego mordercę znaleźć. W tle jest romans z przeszłości i relacje ojciec - syn. Dialogi są momentami sztampowe, ale dużo jest takich, które można by umieścić w księdze złotych myśli. Główny bohater dużo filozofuje, a to Basia kocha najbardziej, wiec czytała aż jej podskakiwała grzywka. Tym wpisem innych do czytania zachęcam. I na dzisiaj to by było na tyle.
Jestem kobietą, która ma już życia popołudnie, ale starość ignoruję na ile się da. Tytuł bloga odnosi się do tego, że jeżeli popatrzymy na życie jak na górę, to ja już schodzę ze swojej góry, a kto chodził po górach wie, że schodzi się trudniej. Jednak smęcę umiarkowanie, bo wolę się śmiać. A że potrafię się śmiać również z siebie to powodów do śmiechu mi nie brakuje. Na blogu piszę o swoich i nie swoich potyczkach z życiem.
Czytałam, niezłe. :)
OdpowiedzUsuńTeż tak myślę.
UsuńW zasadzie unikam kryminałów i innych książek "przemocowych", co nie oznacza, że po kryminały w ogóle nie sięgam. Gdy chwytam na nie fazę, łykam w kilka dni. Ostatnio miałam dość długi czas wakacyjny od kryminałów, więc Twoją propozycję zapisałam. Może będzie u nas w bibliotece, zobaczymy...
OdpowiedzUsuńJa teraz rzadko sięgam po kryminały, ale mąż czytał. Kiedy czysto towarzysko zagadnęłam, jak tam idzie lektura, to powiedział, że to coś dla mnie. A jak rodzony chłop ma coś dla mnie, to biere bez mrugnięcia okiem. I rzeczywiście, podobało mi się. Dlatego zaraz uprzejmie doniosłam na blogu, że fajne. Może częściej będę pisała o książkach, które czytam, chociaż recenzent ze mnie marny.
UsuńJa od czasu do czasu po kryminał siegam- chwilowo Mrozem zajętam, ale nakdłuższy Mróz sie kiedyś skończy i skorzystam z polecenia.
OdpowiedzUsuńKasiu, Ty masz teraz inne zajęcia, więc nie marnuj czasu na lekturę))) Poczytasz se, jak będziesz tak, jak ja, z lekka znudzona codziennością. Ciotka dobra rada dobrze Ci radzi. A wiesz, że ja Mroza znam tylko z ekranizacji jego powieści i Kursu pisania. Kryminały wolę jednak oglądać.
OdpowiedzUsuńTeraz czytam cegłę, ponad 500 stron "Ciężar atramentu", ale jak skończę, to może się skuszę, bo lubię czytać kryminały. A jak jeszcze Ty polecasz i Twój mąż, to na beton będzie dobre:):)
OdpowiedzUsuńDziękuję za uznanie. Mężowi przekażę, to się ucieszy.
OdpowiedzUsuńCobena lubię, a "Ciężar atramentu" czeka u mnie w kolejce...
Usuń