W dzisiejszym wpisie parę uwag w kwestii formalnej. Nie da się nie zauważyć, że ostatnio często zamieszczam posty. I nie dość, że wpisy są częste, to jeszcze długie. Mam nadzieję, że nie są głupie, ale nawet jeżeli są, to zwracanie mi uwagi nic na lepsze nie zmieni, więc proszę się nie fatygować. Jak wiadomo, wyżej dupy się nie podskoczy, więc i ja nie dam rady. Żeby tak wytłumaczyć się do końca z wykwitu tej mojej grafomańskiej twórczości, to muszę powiedzieć, że przez cztery lata milczałam jak zaklęta, to uzbierało mi się dużo chęci do składania literek. Dlatego zanim się nie wypiszę, żeby być na bieżąco z moim blogiem, to trzeba będzie czytać i czytać. A teraz już kończę, bo chociaż raz chciałabym trzymać się tematu i być w zgodzie z tytułem. I na dzisiaj to by było na tyle.
Rysunek złowiony w sieci.
Jestem kobietą, która ma już życia popołudnie, ale starość ignoruję na ile się da. Tytuł bloga odnosi się do tego, że jeżeli popatrzymy na życie jak na górę, to ja już schodzę ze swojej góry, a kto chodził po górach wie, że schodzi się trudniej. Jednak smęcę umiarkowanie, bo wolę się śmiać. A że potrafię się śmiać również z siebie to powodów do śmiechu mi nie brakuje. Na blogu piszę o swoich i nie swoich potyczkach z życiem.
Ależ to jest Twoja przestrzeń. Ty się nie tłumacz, Ty pisz😀
OdpowiedzUsuńJa sie bardzo ciesze, ze piszesz, bo Ty wiesz, ze ja czekalam te cztery lata z ogromna nadzieja, ze wrocisz. I sie doczekalam za co jestem Ci ogromnie wdzieczna.
OdpowiedzUsuńPisz, pisz! Dobrze się Ciebie czyta! :)
OdpowiedzUsuńKochana, komu za długo czy za często to jego problem, nie Twój!
OdpowiedzUsuńJa tam nie narzekam, wręcz przeciwnie:-)
Niewiele juz takich miejsc, ktore chce sie czytac - jak to dobrze, ze tutaj jest takie. Pisz Basiu, niech ci atrament pryska spod piora dlugo i dobrze 👍🤗
OdpowiedzUsuńCzyli dostałaś pisarskiego szwungu? No i super. Byle komp wytrzymał i nadal było z humorem:)
OdpowiedzUsuńBędę pisała, bo ja jak ta Florence Foster Jenkins, kocham robić to co kocham.
OdpowiedzUsuń